już nawet nie fabuła, ale ujęcia, muzyka! cudo. film - genialny, fenomenalny.
do śmiechu i wzruszyć się też można.
jej, zmianę podejścia do tego filmu po pierwszym obejrzeniu, i z każdym następnym można chyba nazwać jakimś syndromem. oswajanie się z pięknem tego obrazu owocuje w końcu zetknięciem z niczym specjalnym.
przecież nie musisz, nie gódźmy się.
po pierwszym seansie byłem zauroczony. ten film zbudowały piękne kadry i równie piękni ludzie. następnym razem już mi to nie wystarczyło.
chooooć, scena do muzyki the knife nadal zachwyca!
lubię, ale nie jest ona moją ulubioną sceną z tego filmu.
dobra. będzie tego. dziękuję za krótką wymianę zdań. tymczasem, cześć jak czapka! :d
Oczywiście, bo kto by się przejmował fabułą?
Parę pięknisiów, super widoczki, kolorki i 10/10.
Zazdroszczę, też chciałbym z taką łatwością stawiać dziesiątki.
hm. najwyraźniej nie było Ci dane przeczytać wszystkich powyższych postów. szkoda.
acz nawet w pierwszym z dziewięciu można wyczytać, że nie za pięknisiów, którzy według mnie wcale nimi nie są [ale nie mnie to oceniać], dałem temu filmowi 10. widać, czytanie ze zrozumieniem nie jest Twoją mocną stroną.
z poważaniem, krowabighm
dla mnie ten film jest piękny, urzeka swoją delikatnością, w życiu nie widziałam bardziej subtelnych scen z seksem, do tego świetna muzyka, kolory [jak wspomniałeś] i faktycznie, pięknisie, nie aktorzy. być może widziałam zbyt mało filmów, ale właśnie taki klimat mi odpowiada, to jeden z tych filmów których nie zapomina się do końca życia, aczkolwiek 10 bym też nie dała, w ogóle nie przedstawiono przyjaźni Francisa z Marie, to jednak psuje cały efekt.
masz rację, chociaż dla mnie ten film nie był śmieszny, raczej bardziej łatwy, przyjemnie się go oglądało. poza tym muzyka, gra kolorów, ci piękni aktorzy i klimat lat sześćdziesiątych - niesamowite. w ogóle w głowie się nie mieści, że 21-letni Xavier Dolan potrafił w tak młodym wieku stworzyć takie dzieło, nie potrafię się już doczekać jego kolejnych filmów, czekam na coś jeszcze lepszego :)