Wyśnione miłości

Les amours imaginaires
2010
7,3 53 tys. ocen
7,3 10 1 53294
6,9 45 krytyków
Wyśnione miłości
powrót do forum filmu Wyśnione miłości

Film sam w sobie nie jest taki zły, najbardziej przypadły mi do gustu sceny w slow motion, w charakterze jakby teledysku lub reklamy, to było bardzo ciekawe. Jednakże normalnemu widzowi (zwłaszcza jeśli chodzi o zagadnienia seksualne) strasznie ciężko jest przebrnąć przez ten film (odrzuca mnie już sama myśl, że takie sytuacje na prawdę się zdarzają). Na minus także zaliczył bym te wstawki ala wywiad z ciekawym człowiekiem, który miał podkreślić uniwersalność zagadnienia "wyśnionych miłości". Podsumowując film na poziomie studenta pierwszego roku szkoły filmowej.

6/10

ocenił(a) film na 10
mpublic

Jakie sytuacje masz na myśli?

No i ofc sceny w slow motion są bardzo interesujące, same w sobie, to taki smaczek filmu, jeden z wielu, np. w scenach miłosnych/seksu na wielki plus, slow motion był tu bardzo na miejscu i to duża zaleta tych scen, świetnie uchwycony został każdy detal, w typowy dla filmu sposób. ;)

Arno

Chodzi mu zapewne o to, że to przecież straszne, szokujące i dla jego dobrego smaku obraźliwe, że tak - mężczyzna z mężczyzną - i to na dodatek na ekranie!
A tak poważnie: od kiedy obejrzałem "Wyśnione..." 12 października chodzi ten film za mną, muzy z niego słucham namiętnie, fragmenty na youtube'ie oglądam - tak, że wreszcie będę musiał chyba przysiąść i z rozkoszą pooglądać po raz drugi, a może i trzeci. Niby nie jest to wielki film, ale ma coś w sobie, co zachwyca. :)
Pozdro.

ocenił(a) film na 6
mpublic

Tak, chodzi mi oto, że mężczyzna z męzczyzna. Po prostu ciężko się to ogląda (w moim mniemaniu). Jak wspomniałem powyżej właśnie momenty w slow motion podobają mi się najbardziej. Jednakże niesamk fabularny pozostał. Chętniej obejrzałbym Atychrysta Larsa von Triera kolejny raz niż Wyśnione Miłości. Pozdr

ocenił(a) film na 9
mpublic

"chore czasy współczesne"....
eh - gdzie te stare "dobre " czasy , gdy choroby "nie było", a teraz wynurzyła się z czeluści i straszy drżące ego niektórych.
Pewnego siebie "macho' - zapewne nie przestraszy !

mpublic

Co do chorych czasów współczesnych: homoseksualizm istniał od dawna, od starożytności. Trzeba trochę poczytać i nagle okazuje się, że homoseksualiści przewijają się przez wszystkie dzieje świata. Różnica polega na tym, że teraz ludzie nie kryją się z tym tak bardzo, jak kryli się kiedyś.

ocenił(a) film na 10
mpublic

Sceny w slow motion bardzo mnie zachwyciły. Ścieżka dźwiękowa w filmie budziła we mnie wszystko. Choć nie jestem gejem, sceny homoseksualne wcale mnie nie wzburzyły, wręcz stwierdzam, że dodały smaczku filmowi. Wcale nie uważam, że owe "wyśnione miłości" to film o chorych czasach współczesnych, wyśnione miłości są na swój sposób wyjątkowe. Zasłużone 10.

ocenił(a) film na 9
mpublic

Jedną z rzeczy, która sprawia, że uwielbiam ten film jest właśnie sposób, w jaki pokazane są relacje homoseksualne (podobnie zresztą wygląda to w "Zabiłem moją matkę". Znajdujemy się na tym szczęśliwym etapie rozwoju (tzn. kultura Zachodu ogólnie, bo niestety nie można tego powiedzieć o naszym pięknym kraju, z jego wspaniałym tradycjami pseudokatolickimi), że można zrobić film, w którym gej to człowiek, a nie naznaczony stygmatami kosmita o imieniu UWAGA!!! GEJ!!!. Jak to wyglądało poprzednio, kiedy sytuacja wyglądała nieco gorzej i jeśli już w filmie poruszało się tematykę homoseksualną, to mocno podkreślając różnicę. Dolanowskie podejście do tematu jest inne, i podoba mi się szalenie - ludzie to ludzie, a nie ludzie i homoseksualiści, potwory z kosmosu ach jakże inne niż wszyscy inni.
Zapewne to właśnie przeraża autora tematu. Chłopcy są od małego socjalizowani tak, by reagować histerycznie na homoseksualizm męski (kwestia hegemonii mężczyzn, kobiety nie przerażają się homoseksualizmem a nawet wolno im chodzić za rączki i całować się przy byle okazji, bo kogo obchodzi, co robi kobieta, skoro to mężczyzna rządzi), więc nie dziwota ;P

Svankmajerova

Także, jako dwudziestoparolatka, podeszłam do tego filmu jako o współczesności nie do końca dobrej. Nie chodzi mi tu tylko o skomplikowane relacje między ludźmi, ale o styl życia. Po pierwsze za dużo dymu tytoniowego, swobodny styl życia i brak celu w życiu. To wszystko jest wynikiem przesycenia konsumpcjonizmu w krajach bogatych gdzie na wszystko sobie można pozwolić (ekonomicznie) i co zostaje pustka, samotność i brak równowagi emocjonalnej. Coś za coś.

ocenił(a) film na 5
imago84

Ciekawy, ładnawy, muzyka, ale więcej takich obrazów będzie ciężko znieść. Zgadzam się z przedmówczynią. Myślę jednak, że skubany Dolan na brak zainteresowania swoją twórczośćią narzekać nie będzie.

ocenił(a) film na 9
imago84

zarabiają na siebie, w wolnych chwilach czytają poezję i wyśmienitą literaturę, prowadzą fajne życie towarzyskie, bawią sie przy świetnej muzyce Fim w ogóle nie był o żadnym celu w życiu lecz o miłości, oczarowaniu, chęci bliskości itd, itp. Ani oni sobie na nic specjalnie nie pozwalają, ani mru, mru o jakimś konsumpcjoniżmie. Chyba nie ten sam film obejrzałyśmy.

ocenił(a) film na 9
Aleksia

dobrze powiedziane!!

ocenił(a) film na 9
mpublic

W filmie zachwycający jest właśnie sposób w jaki Dolan, który nawiasem mówiąc sam jest gejem, ukazuje homoseksualizm. Nie mamy do czynienia tutaj z czymś nadzwyczajnym, tylko z normalnym zauroczeniem jednego człowieka do drugiego. Dlatego mamy homoseksualizm zestawiony z heteroseksualizmem jako coś normalnego i tak tez powinniśmy to odbierać, bo cóż jest złego w tym że jeden człowiek pożąda drugiego?

ocenił(a) film na 8
Riko

jeśli chodzi o "chore czasy współczesne", to zgadzam się, nie mam na myśli homoseksualizmu Francisa, ale wyjątkowo narcystyczne podejście jego i Marie do przyjaźni z Nico. chcieli go posiadać na własność, a on - nie mam pewności w tej kwestii - do pewnego momentu filmu sprawiał wrażenie bardzo zadowolonego z faktu, iż stał się obiektem zazdrości i pożądania. ciężko tu mówić o prawdziwej miłości, raczej o żądzach. "chorość" współczesności nieźle ukazują też krótkie wstawki - rozmowy z ludźmi, zwłaszcza z dziewczyną w okularach, która prześladowała obiekt swoich uczuć, a relacje z mężczyznami budowała, pisząc sms-y i maile. brzmi to dość znajomo, niestety tego typu zachowania stały się normą i nikt nie ma czasu na poznawanie poprzez spędzanie czasu, rozmowy - wszystko musi być 'już'. sam wątek gejowski został ukazany w piękny, poruszający, człowieczy sposób, odczarowując tym samym stereotyp homoseksualisty jako kogoś nienormalnego, wynaturzonego.

ocenił(a) film na 9
agade

oczywiście, że nie był o prawdziwej miłości. zresztą sam Dolan naprowadza na to w ostatniej scenie - kiedy Francis i Marie zauważają faceta na imprezie... i historia zatacza koło. żyją według pewnego schematu, bo człowiek potrzebuje miłości. zresztą jest także taki moment we wstawkach z dialogami, gdy jedna z dziewczyn mówi: po pewnym czasie bardziej kocha się samą wizję miłości niż tę drugą osobę. to o tym jest ten film. przede wszystkim: o potrzebie kochania.

dropoflunacy

Mnie nasuwa się myśl,że zarówno Francis,jak i Marie nie potrafili naprawdę kochać....A te zaznaczanie swoich kolejnych porażek miłosnych na ścianie w łazience przez Francisa-bardzo masochistyczne...Jakby bohater sam się "programował" na kolejną porazkę..Bo jaką nadzieje można mieć skoro każdego dniapatrząc w lustro widział swoje niepowodzenia.. Obydwoje traktują miłość jak coś z zewnątrz,co ma do nich przyjść i uzdrowić ich życie..A chyba wina leży w nich, w niedojrzałości i nieumiejętności kochania..W tym kontekście zakończenie jest dla mnie rewelacyjne, bo trafiajace w sedno!

mpublic

Ja cię rozumiem. Ktoś nie lubi przemocy w filmie, ktoś seksu w wersji homo. Obrzydzenie to naturalna reakcja. Ja np. nie lubię pączków. Może to uraz z dzieciństwa, może się skrycie boję pączków, a może sam jestem pączkiem!...

ocenił(a) film na 6
iacob

fakt coś w tym jest, lecz u np. Almodovara jest to że tak powiem do "przełknięcia", choć nadal nie smaczne jak np. wódka, a w tym filmie było to po prostu niesmaczne w moim mniemaniu.

ocenił(a) film na 5
mpublic

podobne odczucia, podobna ocena

ocenił(a) film na 10
mpublic

"film na poziomie studenta pierwszego roku szkoły filmowej." - nie no rozwaliłeś mnie xd