dosłownie uwielbiam. Ale tu nie o tym mowa – chodzi o ten konkretny tytuł. Moje zdanie?
Jest niepowtarzalny. Mało słów i dialogów, a tak wiele emocji. Tak jak w tytule „Wyśnione
miłości”, postacie roztaczają wokół siebie wrażenie snu, jednak tak realistycznego, że widz
przenosi się zarówno umysłem jak i sercem prosto w akcję filmu. I to właśnie uczucie tak
bardzo zapada w pamięć.
Xavier Dolan jest naprawdę świetnie zapowiadającym się młodym reżyserem i aktorem.
Niels i Moni także nie pozostają mu dłużni - ich grę po prostu uwielbiam. Muzyka idealnie
wtopiona w odpowiednie wątki, a także świetnie dobrana. Arcydzieło – nic dodać, nic ująć.