Wyśnione miłości

Les amours imaginaires
2010
7,3 53 tys. ocen
7,3 10 1 53293
6,9 45 krytyków
Wyśnione miłości
powrót do forum filmu Wyśnione miłości

Zacznijmy od zarzutu który jakby mimowolnie nasuwa się sam- film jest piekielnie nudny.
Oczywiście jest to olbrzymi minus filmu, biorąc pod uwagę to, że scenariusz filmu praktycznie nie oferuje nic poza pustą opowieścią o znudzonych ludziach którzy nie wiedzą co tak naprawdę ze sobą zrobić. I tak snują się z kąta w kąt, i w każdym kolejnym kącie jest im coraz nudniej. A film który z pozoru wydaje się nudzić widza wcale nie musi taki być (weźmy chociażby znakomite "Wygnanie" Andrei'a Zvyagintsev'a), bo widz zagłębia się w psychologię postaci i w powoli opowiedzianą historię. Problem z tym filmem polega na tym, że nie bardzo jest się w co zagłębiać. Film o samotności? Może, ale nie pokazany tak jak należy. Film o przyjaźni, miłości? Niech będzie, ale jeśli tak to zostało to poza oczami widza. Wszelkie więzi są bardzo słabo nakreślone, jedyna co widać to jakieś tam chwilowe przywiązanie. Film jest niezbyt ciekawie zagrany. Trio głównych postaci prezentują oszczędną grę, ograniczając się do dwóch, trzech min. W dodatku najsłabsze ogniwo filmu- irytujący swoim zachowaniem i minami Dolan, który do swojego filmu powinien zatrudnić kogoś kto pokazałby coś więcej niż wymuszony uśmiech. Jedynymi plusami "dzieła" są miejscami intrygujące zdjęcia i świetne piosenki wkomponowane w obraz.
Podsumowując: to płytki film, który przez świetną stronę muzyczną i wizualną próbuje zakryć swoją kompletną pustkę.

"pseudoartystyczny bełkot"- idealnie ujęte.

czumczum

dno, typowe pseudointelektualne gowno dla zblazowanych, mlodych, wyksztalconych z wielkich miast, ogladala dziewczyna z kolezanka, dalem rade z 30 min i to i tak tylko dlatego ze nie chcialo mi sie wstawac, mialo wyjsc jak dreamersi a wyszedl syf ktorego nie nazwalbym nawet wydmuszka bo nie ratuja go zdjecia ani muzyka, zero jakiejkolwiek glebi, przyklad skundlenia wspolczesnego czlowieka

ocenił(a) film na 7

Widzę, że nie tylko ja mam takie odczucia po obejrzeniu tego filmu. Jedyne co pozostaje w pamięci po seansie to masa dobrych zdjęć i miła dla ucha muzyka. Podsumowując: kiepski scenariusz w pięknej oprawie.

ocenił(a) film na 7
kacperrasta

lepiej bym tego nie ujął... Taka a nie inna ocena tylko za fajne zdjęcia i muzykę z moim ulubionym "Bang bang"...

ocenił(a) film na 8
porzyc

Film ujmujący, a sam Dolan wypracowuje pewien swoisty niepowtarzalny styl: główny muzyczny akt przewodni(w tym wypadku "Bang Bang",w wypadku "zabiłem moją matkę" - J'ai Tué Ma Mère ) ,motyw spowalniający ,pozwalający ujrzeć każdą sekundę,każdą zmianę na twarzy bohatera. Historia miłosna bez happy endu. Film nie jest arcydziełem, nie powoduje żadnych orgazmicznych doznań,ale jednocześnie nie żałuje się 90min spędzonych przed ekranem. Obrazy,kolory,muzyka,stroje- genialnie skomponowane, myślę,że Xawier nie zginie,ma dopiero dwadzieścia kilka lat,i może dojrzeje na tyle,by w jego filmach można by było odkryć głębię.
P.S. Film podobny do "Unmade beds".

catsmummy

dokładnie:-) jego kolejny film jest dla mnie najbardziej wyczekiwanym obrazem przyszłego roku i mimo jego młodego wieku i niewielkiego dorobku,jego obrazy są tak spójne i wyraziste,że możemy tu już chyba mówić o kinie autorskim

ocenił(a) film na 6
catsmummy

w sumie to dość artystyczny film, przez co trudno mi się było na nim skupić.. jakaś akcja, przeplatana wywiadami z jakimiś ludźmi – co fakt faktem może i ładnie wygląda, ale jak dla mnie jest bezcelowe. Wydłuża film i nie wnosi nic nowego. Nie wiem czy dobrym słowem będzie tu „wysublimowany”. Zrobiony ze smakiem: bogaty kolorystycznie, może i w jakiś sposób zmysłowy (spowolnienia, ukazywanie na przemian Marie i Francoisa), nawet chyba przez większość filmu zmysłowy, no i – genialna oprawa muzyczna, już z samym „Bang Bang” po francusku.

w sumie nie wiadomo komu kibicować w tym filmie, bo Marie na bank by mnie uwiodła (coś w stylu wrednej, nieszczęśliwej famme fatale), a Franka było mi szkoda, bo taki prawdziwie zakochany i nieszczęśliwie słodki. Za to Nicolas nie ma nic w sobie takiego, co by wzbudziło u mnie zachwyt. Dlatego – jak dla mnie – już same osobowości M i F nadają kolorytu filmowi i to dla nich się go ogląda.

Po prostu film jest niezły i na raz. A na filmwebie to tylko 6 punktów.

SPOILER: zakończenie dla mnie sugerujące, że znajdzie się więcej takich Nicolasów do duchowego trójkąta. Choć może to tylko moje odczucie.

ocenił(a) film na 10
einzigartig

Małe sprostowanie - Bang Bang nie jest wykonane po francusku :/

ocenił(a) film na 8
einzigartig

Myślę,że te przerywniki miały na celu pokazać jak ludzie nie radzą sobie z miłością i porzuceniem,co jest bardzo adekwatne do tematu filmu. Cieszę się ,więc że są w filmie ,do którego napewno jeszcze wrócę niejednokrotnie.

ocenił(a) film na 6
catsmummy

Faktycznie! Teraz już zgłupiałem gdzie ja tam słyszałem słowa po francusku w tej piosence. Chyba łatwiej to było mi sobie wmówić..
W sumie jest to jakaś myśl i nawet niegłupia z tymi przerywnikami, lecz nie wiem czy do końca do mnie to przemawia. Film nadal będzie dla mnie prędzej obrazowy niż akacjowy (?), a niestety moja dusza nie zawsze karmi się takimi opowieściami jakie tu zaserwowano. Ot, może i miłe, ale jednokrotnie.

ocenił(a) film na 10
kacperrasta

I właśnie dlatego brawa dla Dolana, bo tak naprawdę ten film nie ma żadnego scenariusza... :) a on zrobił i tak z tego piękny obraz pokazujący jak niektórzy realnie patrzą na życie.

ocenił(a) film na 7

Nikt nie powiedział, ze ten film ma zmieniać życie widza (a moze coś przeoczylam?). Ale sama historia, choć banalna, też coś znaczy. Niejednokrotnie zdarza nam sie być zaślepionym kimś, lub nawet czymś; tym co nowe, świeże, ciekawe. Pragniemy tego, bo moze wnieść do naszego życia coś interesującego. O tym wlasnie jest ten film. W komiczny sposób pokazuje bohaterów miotających się między przyjaźnią a idiotycznym zauroczeniem. I przyznam ze ten obraz troche sprowadza na ziemię. Któż z nas nie patrzył tak jak oni? Mam tu na myśli wręcz groteskową relację między bohaterami: ujęcia Nicholasa kiedy to delikatnie wydmuchuje dym papierosowy, przysłaniający jego twarz delikatna mgiełką, ktora osnuwa jego osobowośc pajęczyną.... i tak dalej... Tak widzą ludzie zauroczeni. Chyba ze mam do czynienia z tymi co są 'ponad tym' i nie dla nich zachowania szarych smiertelników, albowiem swym niezmierzonym umysłem ich gaszą.

Dla mnie film niezły, ogladalo sie przyjemnie, mile potraktowany zmysł estetyczny. Mogło być lepiej, mogło też gorzej.
I ogromny plus za muzykę The Knife.

ocenił(a) film na 8
dernhelm

Spoiler
Jestem świeżo po obejrzeniu filmu. Bardzo mi się spodobał. Film jest pięknie nakręcony, ma świetnie dobraną muzykę, jest bardzo dobrze zagrany. Na pewno nie wydawał mi się nudny. Był bardzo emocjonalny, między bohaterami iskrzyło, można było tego dotknąć. Według mnie to film o "wyśnionych miłościach" właśnie. Bohaterowie bardziej kochają wyobrażenie o miłości, wyobrażenie o Nicolasie niż prawdziwego Nicolasa. Kiedy chłopak z którym kocha się Marie mówi, że jej oczy są piękne, ona ironicznie stwierdza, że brązowe oczy są najbardziej przeciętnymi z możliwych. Tymczasem kiedy Nicolas komplementuje jej oczy ona jest zachwycona. Nagle ten sam komplement stał się niezwykły. Wszystko co powie, zrobi, jak się zachowa Nicolas jest niezwykłe dla zakochanych bohaterów, a on pławi się w ich zachwycie. Końcowa scena pokazuje, że niczego się nie nauczyli, jedno spojrzenie przystojnego chłopaka, a oni lecą jak ćma do światła. Bo marzą o "wyśnionej miłości".

ocenił(a) film na 8
Romen

Zgodzam się co do zdjęć i muzyki- są bardzo intrygujące. Cały film był według mnie po prostu "smaczny" i jak ktoś wcześniej zauważył zmysłowy. Osobiście będę do niego wracać, mimo że fabuła dość oczywista i obraz ten nie zmienia mojego życia, nie powoduje potoków łeż, czy salw śmiechu. "Irytujące" jak to ktoś określił miny Dolana bardzo przypadły mi do gustu. Uwierzyłam jego postaci, mimika idealnie harmonizowała się z całością.
Muzyka połączona ze świetnymi ujęciami po prostu przenosiła w trans.
Polecam:)

W porównaniu z "zabiłem moją matkę", WM dadzą się obejrzeć, przynajmniej raz (i chyba tyle wystarczy). Co do Dolana, daje się u zaobserwować, to samo, co w przypadku Woodiego - aktor zeń marny, bo jedyną kreacją, jaką potrafi stworzyć jest - jak sądzę - mniej lub bardziej, on sa. Nie wiedzieć, czemu z uporem maniaka wcielają się główne role męskie. W obu filmach Dolan to rozkapryszony narcystyczny dzieciak, który non stop rzuca się i krzyczy ( w "Zabiłem moją matkę" było to tak męczące, że z ulgą powitałam napisy końcowe).

Oprawa wizualno-muzyczna bardzo miła, jednakże nie doszukiwałabym się w tym obrazie jakiejś szczególnej głębi i trzeciego dna.

Niestety takich "znudzonych ludzi, którzy nie wiedzą co tak naprawdę ze sobą zrobić" nie jest wcale mało i podjęcie w filmie tego tematu nie musi o nim źle świadczyć. Powierzchowność więzi i wycofanie emocjonalne wydaje mi się zamierzone. Jest to po prostu fragment obrazu współczesnych młodych ludzi Zachodu. I jest to obraz przekonujący. A aktorzy nie zawsze muszą wyrażać się jak u Bergmana.

ocenił(a) film na 10

Może i chwilami ten film był nudny ale to mu nadaje dodatkowe znaczenie jako prawdziwe odzwierciedlenie życia- ile razy życie też jest nudne,monotonne czy nawet zdaje nam się bezcelowe? Ile razy coś co zdawało nam się ogromnie ważne okazuje się bez jakiegokolwiek znaczenia? Ile razy marnujemy tak naprawdę swój czas ? myślę, że film stara się pokazać pustkę życia głównych bohaterów.... i dzięki temu woła o to żeby tak nie żyć jak oni, żeby to zmienić! jak można wogóle mylić te 2 rzeczy! że to nie film jest pusty ale pokazuje co najwyżej pustkę!

ocenił(a) film na 2

Idealnie trafiona krytyka. Zgadzam się w 100%

Można powiedzieć opakowany świetnymi zdjęciami i muzyką film o ludziach przesiąkniętych uczuciem pustki. Specyficzne, przywołujące skojarzenia z "Marzycielami" Bernardo Bertolucci kino. Zgodzę się z kimś kto stwierdzi, że "Wyśnione miłości" to film pretensjonalny. Widoczny jest niestety przerost formy nad treścią. Co do bohaterów; Nicolas to strasznie nieokreślony typ i wydaje się, że Francis i Marie kochają w nim tylko piękny wygląd Adonisa z greckich posągów i wyobrażenie o nim.

ocenił(a) film na 4
Karl86

Nie pozostaje nic innego jak tylko się zgodzić z powyższym, zwłaszcza z ostatnim zdaniem. Po filmie to samo przyszło mi na myśl. Ładne zdjęcia, ładna muzyka, ładny chłopiec - nic więcej.

ocenił(a) film na 10

Mi się film podobał. Nieco cukierkowaty, ale fajnie zmontowany z pięknymi zdjęciami. Dolan dość pretensjonalnie grał, natomiast Monia świetnie. Nie jest to film płytki, skłania do myślenia, szczególnie przy kolejnych seansach.

ocenił(a) film na 5

Oh, ktoś podziela moje zdanie, jak miło. Ten film jest chory, zupełnie nierealistyczny. Z moich obserwacji wynika, że Dolan robi filmy o sobie, jakim to jest wielkim, wspaniałym artystą i fantastycznym homoseksualistą. Ciężko się na to patrzy, bo niestety jego obrazy przejmują te cechy.

Słabiutki filmik. Dobry dla dwudziestolatków. Do nich może trafić ten nieuporządkowany i nudny teledysk. Wolę "Marzycieli" Bertolucciego. I tu, i tu, trójkąt. I w jednym, i w drugim gęsto cytowana klasyka. Ale Bertolucci, wiadomo - artysta. A Dolanek, to taki artystyczny Nolanek. Cudowne dziecko kina, phhhhhhh, akurat.

Nic dodać, nic ująć :-)

ocenił(a) film na 6

film nie jest ani pseudoartystyczny ani artystystyczny. Nie jest tez belkotem. Odzwierciedla dokladnie to co dzieje sie w sercach wrazliwszej czesci mlodego pokolenia. Postacie tego filmu sa zagubione, zdesperowane. Szukaja bliskosci, milosci ktorej tak malo w naszym dzisiejszym swiecie, gdzie przez dostepnosc seksu, stosunki lozkowe sa coraz czesciej szybka formalnoscia. Przypadkowi partnerowie dostarczaja im tylko namiastke tego czego potrzebuja. Probuja, naiwnie szukaja, oklamuja sie i idealizuja i jak w ostatniej scenie filmu nie poddaja sie w swoich poszukiwaniach, ciagle naiwnie wierzac...

ocenił(a) film na 8
bjorker

Taka jest i moja interpretacja. Dodam jeszcze, że, według mnie, istotne jest zafiksowanie bohaterów na punkcie wyglądu. Oboje stylizują się na gwiazdy filmowe, starają się dopasować swój sposób bycia i wizerunek do gustu Nicolasa, zatracając tym samym własną osobowość. Ich obiekt westchnień zapewne jest niedojrzały, ale przynajmniej nie próbuje być kimś innym, wydaje się, że jest po prostu sobą i być może właśnie w tym tkwi cały jego urok...

Myślę, że reżyser nie chciał opowiedzieć prostej historii o pięknym i złym chłopcu, zwodzącym niewinną parę przyjaciół. W moim odczuciu film Dolana bardzo dobrze obrazuje, bo nie chodzi tu raczej o zwykłą krytykę, problemy ludzi z pewnych środowisk - i to wcale nie wąskich - takie jak budowanie własnej tożsamości, poczucia wartości, a nawet bliższych relacji na podstawie wizerunku zewnętrznego. Liczy się tzw. "stylówa", elokwencja, błyskotliwość, obeznanie w literaturze, sztuce, etc. Pod wypolerowaną powierzchnią skrywa się zaś gorycz i samotność, a przede wszystkim niechęć do samego siebie.

Mam identyczne odczucia. Muzyka zachwyca, zdjęcia też ale reszta... szczególnie koszmarna gra aktorska Dolana. Nie.