Daję 5 (to dość wysoka ocena), tylko i wyłącznie ze względu na blond boga i scenę na imprezie, w której rywale podziwiają swojego Adonisa...
Wynudziłam się niezmiernie podczas tego filmu, główny bohater był jedynym bodźcem, który sprawił, że dotrwałam do końca. Nie mniej jednak nie zaszkodzi obejrzeć dla przyciągającego uwagę Nielsa;)
ja dotrwałam do końca, bo byłam ciekawa zakończenia, które okazało się idiotyczne... najbardziej podobała mi się rola Marie, świetnie zagrana i jeśli miałabym wskazać najmocniejszy atut filmu, to byłaby nią właśnie ta postać. jeśli chodzi o facetów to już bardziej w moim typie był Francis, bo - paradoksalnie - wydawał się bardziej męski :)