mysle ze kto nie ogladal tego filmu powinien pozostac przy przegladaniu jego galerii poniewaz zdjecia sa na prawde swietne, do tego przystojni faceci, interesujace kobiety, modne ubrania,klimatyczne miejsca, papierosy, nagosc i seks a wszystko w pieknych kolorach. tylko niestety dolan zapomnial o tym ze film tez musi o czyms byc a ten jest po prostu wyjatkowo nudny. nadrabia jedynie koncówka chociaz tam tez sie za duzo nie dzialo. ogolnie rodzenstwo poznaje kolesia ktory po chwili juz jest wielkim przyjacielem z ktorym wyruszaja za miasto, w ktorym sie zakochuja, a wszystko poprzeplatane scenami niemajacymi wekszego sensu.
Nie wiem, moze po prostu jestem zbyt zauroczona Marzycielami, w ktorych jednak wszystko było tak słodko niedopowiedziane a w wysnionych jest po prostu gej, siostra i ich naiwna milosc. do tego marie wyglada jakby miala czterdziesci a nie dwadziescia piec (na pewno jest wiele ladnych aktorek przypominajacych audrey)
zgadzam się. z wyjątkiem tego, że aktorka grająca Marie jet brzydka - wg mnie piękna i rewelacyjna :).
ojoj coś nieuważnie oglądałaś ;) oni nie byli rodzeństwem - przyjaźnili się. a co do Marie: Dolan mówił, w którymś z wywiadów, że chciał zrobić film wspólnie ze swoimi przyjaciółmi, napisał ten scenariusz specjalnie dla ich trójki (xavier, monia i niels) . więc nie wybierał odtwórczyni roli Marie na castingu, myślę że "dopasował" Monie do Audrey a nie Audrey do Moni.
według mnie przerost formy nad treścią wcale nie jest rzeczą złą w tym przypadku-ja się nie nudziłam.niektóre filmy po prostu mają być "ładne", nacisk jest kladziony na estetykę. to samo można zaobserwować w marii antoninie. 8/10
Miałam podobne odczucia. Krytycy się zachwycają, obiektywnie może Dolan jest geniuszem, ale ja osobiście mu nie wierzę. Widzę dopieszczone obrazki, perfekcyjnie wypracowane miny i nic, co bym przeżywała razem z bohaterami.
Ja się nie zgodzę, nie wnikam w wasze życie prywatne, ale moim zdaniem nie czuliście nigdy czegoś podobnego, z wieloma scenami się utożsamiam, widzę te same mechanizmy zachowań co u mnie gdy mi na kimś zależy. Dla mnie w tym filmie właśnie to się rzuciło w oczy, sposób w jaki ukazane są emocje i zachowania, a kolory zdjęcia i muzyka były świetne, ale mimo wszystko obok.
Również myślę, ze aby w pełni zrozumieć emocje, które targają naszymi bohaterami, trzeba choć raz głęboko przeżyć to, co przeżywają oni... Moja historia była niby inna, a okazuje się, ze jednak tak podobna... Bałem się tego filmu, bo w ostatnim czasie przeczytałem sporo dobrego na jego temat. A najczęsciej w takich sytuacjach spotyka mnie rozczarowanie :) No cóż, nie tym razem... choć kilka pierwszych minut nie zapowiadało rewelacji później nagle okazało sie, że ta historia mnie rzeczywiście urzekła. Bardzo sprawnie opowiedziana, świetnie zagrana i wyreżyserowana. Do tego świetne ujęcia i nieprzęciętna muzyka w tle, zwłaszcza Dalida, którą osobiście uwielbiam. Wydaje mi się, ze kolory, światła, cienie, no i muzyka podkreślają emocjonalną stronę tego filmu. Dolan jest tutaj rewelacyjny. Chętnie to jeszcze raz zobaczę!
Jasne, że wiele uczuć trzeba poznać samemu, żeby zrozumieć te przeżywane przez kogo innego. Ale mnie w tym filmie przeszkadzało nie niezrozumienie motywów postępowania bohaterów, tylko to, że ich miny, gestykulacja itp wyglądały dla mnie zbyt teatralnie.
No ja nie czułam, ale nie muszę kogoś zamordować, żeby móc się wczuć w film opowiadający o mordercy.
Zrobiłam drugie podejście i później już bohaterowie denerwowali mnie trochę mniej, pod koniec nawet im uwierzyłam i współczułam Francisowi (nie wiem, czy tak się to odmienia), kiedy rysował kolejną kreskę. Jednak co do pierwszej połowy filmu zdania nie zmieniam, dla mnie to wyglądało bardzo efektownie, ale sztucznie.