Film obejrzałam kilka lat temu, niektóre sceny do dziś dobrze pamiętam, zwłaszcza to co
wydarzyło się na brzegu rzeki brrrr! Niewiarygodne, że wydarzyło się to tak blisko i tak niedawno.
Polecam również "czasem w kwietniu" - to obraz konfliktu w Rwandzie, również w latach 90 XX w.
odnośnie konfliktów w regionach afryki to bardziej niz czasem w kwietniu podobał mi sie przede wszystkim "łzy słońca" tylko normalna wersja nie w tv okrojona i "podac rękę diabłu"
Niby taki dosadny, prawdziwy, bez udziwnień i naciągania akcji, a jednak fakt, że udało się im przeżyć jest dla mnie lekko odrealniony.
Ej bez przesady :P Realny może być tylko, gdy wszyscy umierają ? :P:P Toż to dopiero odrealnienie...
W czasie tej wojny prawdopodobnie bardziej nierealne historie przeżycia były i to naprawdę, nie w filmie.
Ok, ok, po prostu scena, w której facet chowa się z niemowlakiem w kutrze, do którego wskakuje po chwili żołnierz słysząc podejrzane dźwięki (beczenie małego), doprowadziła mnie do takiej refleksji.
O.K. :) ale to się wyjaśniło poprzez kota... Mój kocur np. potrafił takie dźwięki wydobywać z siebie, że brzmiały jakby ktoś coś z daleka mówił...
Dzięki ;) To nie pierwszy kot, który mi umarł, więc już się trochę uodporniłam. Wiejskie koty to jednak mają ciężkie życie... Jak nie wygłodniały pies na nie czyha, to samochód, sepsa, czy pójdą w siną dal :/
Dobrze to rozumiem, dawno temu tu na wsi miałem parę kotów, mnożył się szybko, ale nie tak szybko, co znikały. Teraz jest jeden pies i w zupełności wystarcza, choć uciekać to uwielbia, szczególnie teraz, kiedy wszyscy się marcują.. :)
A tak wiosna dla zwierząt nadeszła ;) U mnie to gdy sąsiad swoją suczkę wypuścił to od razu pod domem miałam całą watahę szczekającą od brzasku... Koszmar
hihihi samca to musisz pilnować, bo jeszcze się ktoś upomni, gdy pojawią się gdzieś młode :P
Tiaaa... I jeszcze wyjdzie z wnioskiem o wypłacanie alimentów... Hehe :) Mimo wszystko jestem przeciwnikiem kastracji zwierząt, po prostu stawiam się w ich sytuacji, auć.
Mój kolega kiedyś tak na dzień dobry mawiał "dycha alimentów za kocura" ;)
Ja to generalnie na podstawie swojego doświadczenia jednak skłaniam się ku sterylizacji i kastracji po 1-2 miotach. Choć, tak stawiając się w ich sytuacji to nic miłego.
Umarł??Umierają to ludzie,a zwierzęta zdychają.Tak było od zawsze,no chyba,ze teraz taki termin to jest "modny" jak większość badziewia..
phi jaki bulwers :P
A ja sobie napisałam umarł. Moje prawo. To był mój kot, nie jakiś z ulicy, więc używam bardziej ludzkich słów do opisania tej tragedii.
to nie bulwers...raczej zdziwienie,tylko dziwi mnie ostatnio moda na np pjongjang-a nie Phenian,gej-a nie pedał,etc..
Dobrze, że coraz częściej się używa nazw rodzimych na miasta. Mierziło mnie zawsze to "Warsaw" zamiast Warszawa ;)
Poza tym wiki podaje za źródłami:
" Po II wojnie światowej wprowadzono nazwę Phenian – egzonim zapożyczony z rosyjskiego Пхеньян (przyjęty w postaci Phenian na skutek błędnej transkrypcji). W związku z tym, że nazwa ta była często błędnie wymawiana jako [fenian], a także istniejącym w krajach Europy Środkowej trendem odchodzenia od nazw pochodzenia rosyjskiego dla tego miasta, Komisja Standaryzacji Nazw Geograficznych poza Granicami Rzeczypospolitej Polskiej 21 listopada 2006 r. postanowiła przyjąć, jako polski egzonim, nazwę Pjongjang, zaproponowaną przez orientalistów i nawiązującą do wymowy nazwy koreańskiej oraz nazw stosowanych w Polsce przed wojną. Tę formę stosuje obecnie m.in. Ministerstwo Spraw Zagranicznych i polska ambasada w KRLD. Nazwę Phenian orientaliści uznali za błędną."
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pjongjang#Polska_nazwa_miasta
Co do geja - to jest poprawna nazwa. To drugie to obraźliwe słowo, więc cieszę się, że każde jego użycie jest krytykowane.
jedno słowo...TRENDEM..To orientaliści wcześniej byli inni...co za bzdety..
a pedał to pedał,na geja to trza mieć wygląd i "pińondze"XDXD
Jak tak dalej pójdzie to nie będzie już Adamów,Joanny,Michała tylko Ejdamy,dżoany i majkele...eeh.
Pozdrawiam.
Wcześniej to był inny system polityczny w Polsce i stąd ten Phenian za komunistami z bratniego ZSRR.
Tiaa, na prawdziwego mężczyznę też dużo "piniondzów" trzeba ;)
Ej, przecież KSNG wróciła jedynie do POLSKIEJ nazwy ;) A imionami zajmuje się RJP http://www.rjp.pan.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=611&a mp;Itemid=58
“Zalecenia dla urzędów stanu cywilnego dotyczące nadawania imion dzieciom osób obywatelstwa polskiego i narodowości polskiej”. Rada Języka Polskiego kieruje się wskazówkami zawartymi w “Zaleceniach” przy opiniowaniu imion.
1. Zaleca się nadawanie imion w postaci przyswojonej przez język polski, a więc np.: Jan, nie John lub Johann; Katarzyna, nie Catherine; Klara, nie łacińskie Clara ani włoskie Chiara; Małgorzata, nie Margareta; Marcin, nie Martin; Piotr, nie Peter itp.
Wystarczy, by USC stosowały się do tego, a nie pozwalały na samowolkę "światowych" rodziców Polaków. Rodzice z małżeństw mieszanych to co innego.
Nawzajem :)
ale my rozmawiamy o wypowiedzi statystycznego "Kowalskiego" helooł??!!;),a nie o urzędach,orientalistach,etc..
Tylko, że ten statystyczny Kowalski musi imię swojego dziecka zatwierdzić w USC, a tam mogą mu odmówić jakie "Dżastiny" ;)
Może twoje zwierzęta zdychają, moje umierają. Ponieważ kończą swoje życie tak samo jak ludzie. Zresztą człowiek to też zwierzę.
W odróżnieniu od twojej riposty, która świadczy o wybitnym poziomie dojrzałości emocjonalnej, a o inteligencji już nie wspominając. :)