Niezbyt przepadam za takimi filmami ale ten mi się bardzo podobał gdyż pokazane jest w nim życie i
udawanie kogoś kim się nie jest że nie warto tego robić. Że nie które bogate dziewczyny jedynie
udają i zakładają na siebie tak zwane maski co to nie one a tak naprawdę są miłe i da się
normalne z nimi porozmawiać. Osobiście chciał bym znaleźć sobie taką dziewczynę. Po co być
chamskim , opryskliwym i patrzeć z góry jak na byle kogo na innych bo się ma pieniądze jak jedynie można na tym stracić
To prawda, nigdy nie chciałem obejrzeć tego filmu bo myślałem że bd to kolejna disbeyowska sieczka, w stylu 'chłopak poznaje dziewczynę, na początku się nienawidzą ale są w pewien spos skazani na swoje towarzystwo, z czasem się zaprzyjaźniają, zakochują, potem happy end i pocałunek w blasku Księżyca'... Ale dziś włączyłem ,,Luzera" w TV, właściwie z nudów, na początku wgl nie przywiązywałem do tego uwagi, zajmowałem się czym innym, nawet nie leciał od początku. A potem z czasem... Nawet się zainteresowałem. Przyjemny, przyzwoicie nakręcony, prawdziwy, bez nadmiaru ckliwych momentów albo żenujących dowcipów. Wyjątkowo dobra robota, jak na Disney Channel. A sama postać Josha... Kogoś mi przypomina i może też dlatego film zrobił na mnie pozytywne wrażenie.
BTW: nie wydaje Wam się że paradoksalnie polski tytuł jest bardziej trafny niż oryginalny (dla niezorientowanych: ,,Geek charming. / Wymarzony luzer".
Ja ten film obejrzałem dzięki mojej młodszej siostrze, która jest wielką fanką tego filmu. Początkowo nie byłem na to specjalnie pozytywnie nastawiony, nie mówiąc już o tym, że początkowo miałem ochotę przyłożyć Dylan za te jej głupie gatki-szmatki, jednak dałem temu filmowi szansę i co tu dużo gadać.... Moje początkowe nastawienie do tego filmu nie miało S-E-N-S-U. Sensu :) A po jednym seansie stałem się wielkim fanem tego filmu, po prostu strasznie go polubiłem, a niektóre kwestie z tego filmu nadal cytuję. Mówię poważnie. Nie kłamię. N-I-E znaczy NIE. Absolutnie. :)