PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=788703}

Wymazać siebie

Boy Erased
6,9 14 251
ocen
6,9 10 1 14251
5,9 12
ocen krytyków
Wymazać siebie
powrót do forum filmu Wymazać siebie

Nie mam nic do tej tamatyki,ale niezdrowe jest to,ze nie baczac na nic te filmy zbijaja z toru inne,lepsze warsztatowo np.. I tak jest ostatnio nagminnie (lgbt na przemian z dowartosciowywaniem czarnoskorych - rasizm juz ciezko wymawiac) ..Juz slychac,ze Hedges jest wymieniany wsrod kadydatow do statuetki,a na tym zwiastunie w kazdej setnej sekundzie jest to powielana kopia wszsytkich jego innych granych postaci.. Hudges ogolem gra przyzwoicieale to aktor grajacy praktycznie na jednej nucie,bardziej siebie niz role. Tacy tez potrzebni,ale nie do takich gloryfikacji.

Wiec o co tu biega? A o zasade..Bo tematyka,to trzeba to wyniesc na piedestal,bo inaczej nas zlinczują.. Glupie to.

mateos8

Jest tylko jeden problem, gdy wiele innych filmów ma również zamiar wygrać.

ocenił(a) film na 7
mateos8

poważna sprawa

mateos8

Ktoś zagra cZarnego geja który był ofiarą Holocaustu (bądź przeżył Holocaust) i wszystkie nagrody gwarantowane.

Shadow_dawnego_ggggggg

Mistrz :D
Niestety taka prawda... Nie wiem skąd to się bierze, moja teoria jest taka, że ludzie boją się oceniać tą tematykę średnio lub nisko bo nie chcą by ktokolwiek choć pomyślał że są "anty". Teraz przecież taka moda że albo lajkujesz albo stul dziub. Wszystko co nie jest uwielbieniem jest od razu hejtem. Zupełnie jakby nagle zniknęła "konstruktywna krytyka".
Wielbimy gejów bo są tacy odważni że są sobą i trzeba się wszędzie chwalić że ma się kumpla geja na instagramie, oh, to przecież takie szczere i prawdziwe i oh i ah. Nie czaję tego kompletnie. Nic absolutnie nie mam że żadnego geja, kompletnie mi zwisa gdzie co kto lubi wkładać albo co lizać, nie rozumiem tylko tej mody, nie widzę w niej absolutnie żadnego sensu.

tylordurden

nie zesraj sie

ocenił(a) film na 6
mateos8

Mocne słowa, jak na kogoś, kto do potwierdzenia swojej tezy ma tylko 1 (słownie: jeden) film o czarnoskórnym geju jako laureacie w najważniejszej kategorii oscarowej.
A może jeszcze mocniejsze, jeśli przyjrzymy się sezonowi nagród bliżej i przyjmiemy do wiadomości, że "Boy Erased" zupełnie w nim przepadł.
NIE, filmy "robione" pod Oscary to nie filmy o mniejszościach, a raczej filmy przesadnie melodramatyczne i patetyczne, z dosyć uniwersalnym, pozytywnym przekazem dotyczącym relacji międzyludzkich, a że to bardzo dobra konwencja do sproblematyzowania zagadnień dotyczących osób, które na co dzień muszą się zmagać z nieuzasadnioną agresją innych, to często znajdują w nich realizację.

ocenił(a) film na 6
ex_machina_durejko

Małe postscriptum: zazwyczaj bywało wręcz odwrotnie - czego idealnym przykładem są Oscary z 2006 roku i przegrana wybitnego "Brokeback Mountain" z "Miastem Gniewu".

ex_machina_durejko

Bardziej chodziło mi o intencje twórcow..Moze zle to ująłem,może przeszarzowalem,moze sie myle,nie wiem..Co roku są filmy z podtekstami do danych,wrazliwych tematów,czesto w celu nie wywolania jakiejs glebszej zadumy,ale tylko po to,zeby bylo "głosniej" i zeby wywolac na odbiorcach,instytucjach konkretną gloryfikacje.

"Brokeback Mountain" to dobry film,ale "Miasto Gniewu" bylo rewelacyjne i zasłuzenie wygrało - w mojej prywatnej opinii rzecz jasna.

ocenił(a) film na 6
mateos8

Co masz na myśli przez "konkretną gloryfikację"? I dlaczego wartościujesz negatywnie zjawiska, których oddziaływanie społeczne przynosi dobre skutki? Weźmy na tapet choćby ten nieszczęsny "Moonlight", który dostarcza amunicji narracji spod znaku "nagradzają tylko filmy o czarnych/żydach/gejach". Przecież jeśli mielibyśmy rozważyć, w kogo ostrze krytyki w tej produkcji jest wycelowane, to chyba jedynie w te mikrospołeczności czarnoskórych, gdzie obowiązują bardzo opresyjne wzorce męskości. W które bohater filmu zupełnie się nie wpisuje, ale z powodu lęków przejmuje, by schować gdzieś głęboko własne pragnienia, a w konsekwencji pędzić wyalienowany, wypruty z bliskich relacji żywot. Film rozlicza się z własnym zapleczem społeczno-kulturowym. To żadne odkrycie Ameryki, jeśli napiszę, że to kwestia dosyć uniwersalna, bo i w naszej cudownej Europie mężczyźni potrafią sobie takimi wzorcami robić krzywdę. A więc znajdująca się w intelektualnym zasięgu także widzów np. w Polsce. Moim zdaniem bardzo w obecnych czasach istotna. Z jakich zatem powodów zwycięstwo "Moonlight" miałoby zagrażać Twojemu poczuciu bezpieczeństwa?

Generalnie to się wszystko nie dzieje w próżni, o czym jako biali Europejczycy potrafimy często zapominać, oglądając od urodzenia prawie wyłącznie filmy o problemach białych Europejczyków. Gdy pojawiają się filmy o ludziach, którzy się od nas różnią, a jeszcze nie daj boże są nagradzane, wyobrażamy sobie jakiś spisek mający podważyć fundamenty naszej cywilizacji. Na Filmwebie ludzie potrafią już zrobić nawet awanturę pod biograficznym filmem o Alanie Turingu, że śmie w ogóle pokazać orientację faceta, o którym wszyscy wiedzą, że był gejem.
Tymczasem na świecie jest od cholery innych cywilizacji, które mają ogromne zapotrzebowanie na (pop)kulturę. Hollywood dopiero teraz dostrzegło, ile pieniędzy traci, nie produkując jej także dla nich. Dopiero teraz zauważyło, że poświęcenie odrobiny serialowego czasu ekranowego nieheteronormatywnej postaci zwiększa słupki oglądalności o niehetronormatywnych widzów (czyli nawet o 10%). Że zrobienie superbohaterskiego filmu o czarnoskórych przynosi ogromne dochody. Bo, czy Ci się to podoba, czy nie, tacy widzowie istnieją i też chcą się na ekranie oglądać. To naturalna, oddolna potrzeba rynkowa, którą do niedawna powszechnie ignorowano. Co w tym kontekście najbardziej mnie zadziwia, to pewien paradoks, który opiera się na tym, że większość przerażonych takim obrotem spraw to konserwatywni piewcy kapitalizmu - tymczasem przenikanie na ekran całego repertuaru postaci, których nie chcą oglądać, to właśnie dowód na to, że kapitalizm działa.

ex_machina_durejko

"czesto w celu nie wywolania jakiejs glebszej zadumy,ale tylko po to,zeby bylo "głosniej" i zeby wywolac na odbiorcach,instytucjach konkretną gloryfikacje"

Mam na mysli,ze tamat przykrywa jakość w wielu przypadkach..Ja Ci i innym nie bronie ogladac filmow o czarnych gejach itp. Chodzi mi o samą zasade gloryfikacji takich filmow z urzedu i tak tez na poczatku zacząlem czepiajac sie Hedgesa,który za przecietną warsztatowo role dostal juz nominacje do globa,cholera wie za co.. Brawurowa rola Hawke'a na ten przyklad, zostala zlana..M.in. na poczet Hedgesa... NIe jestem homofobem,zeby hejtowac kazdy film o gejach. Podobaly mi sie "Tajemnice Brokeback Mountain",podobalo mi sie "Calkowite zacmienie" czy "Call Me by Your Name".. Bardzo sympatycznie odebralem tez np. "Twoj Simon" czy prostą komedyjke "Idealny dom"..Cala ta poprawnosc jednak wychodzi mi juz bokiem i nie bede ukrywal,ze m.in. filmy "Moonlight","Blackkklasman" czy wychwalana przecietna rola Hedgesa mi sie nie podobają,no mi sie nie podobają i tyle..Wiec nIe wiem do czego ta dyskusja ma zmierzac i nie wiem co mi chcesz udowodnic..Od poczatku moja opinia byla taka,ze ta tematyka jest modna i to podtrzymuje..

ocenił(a) film na 6
mateos8

Ta dyskusja faktycznie zmierza donikąd, jeśli uznajesz, że kurczowe trzymanie się tezy, na której poparcie trudno znaleźć argumenty, jest poważne. ;) No właśnie – filmy, które wymieniłeś, mają prawo Ci się nie podobać – ale czy Twój subiektywny brak uznania i kontrastujących z nim kilka nominacji to wystarczający dowód na to, że stoi za nimi jakaś spiskowa agenda? To, że w ogóle powstają i są nagradzane, wynika z kilku czynników, wśród których dominuje nowe zapotrzebowanie oddolne oraz fakt, że grono decydentów zostało wreszcie poszerzone o grupy nieco szersze niż biali heteromężczyźni. To wszystko jest logiczne i stanowi odzwierciedlenie przekroju społecznego odbiorców popkultury. Nie ma co rwać sobie z tego powodu włosów z głowy, bo dysproporcje na rzecz porządku, który tak bardzo chcesz zachować, wciąż są duże.
Na tegorocznych Globach działo się mnóstwo absurdalnych rzeczy, wśród których nominacja dla Lucasa Hedgesa jest przynajmniej uzasadniona, w przeciwieństwie do Ramiego Maleka i całego „Bohemian Rhapsody” – obrazu zrealizowanego maksymalnie szkolnie i schematycznie, który nie działa ani jako film o Freddym Mercurym, ani jako film o zespole Queen (jego wygranej też nie da się uzasadnić gloryfikacją homotematyki, albowiem jedyne, co z tym zagadnieniem ów film robi, to demonizuje, przedstawiając jako przedsionek niebezpiecznego hedonizmu – właściwie nie mam pojęcia, czym można ją uzasadnić, poza docenieniem emocji widzów, na których działała tam muzyka). Ethan Hawke jak najbardziej zasługiwał na nominację, podobnie jak wśród kobiet również wielka nieobecna Toni Colette – takie przypadki można wymieniać i wymieniać, bo zawsze ktoś zostaje pominięty, ale czy to zawsze wynika z tego, że wciska się tam aktorów grających gejów? Oczywiście, że nie.
Rola Hedgesa to akurat najmniejszy problem „Wymazać siebie” (który aktorsko stoi generalnie na każdym planie na dosyć wysokim poziomie), o wiele większym jest scenariusz, brak pogłębionych portretów psychologicznych reszty bohaterów czy stosowanie melodramatycznych klisz (choć, żeby mu oddać sprawiedliwość, są i momenty bardzo dobre, jak finałowa konfrontacja z ojcem oraz obudowanie całego konfliktu tożsamościowego nie w klasyczny sposób, wokół jakiejś wielkiej historii miłosnej, ale stopniowego dochodzenia do ładu z samym sobą wbrew początkowo traumatycznym doświadczeniom). Oglądam bardzo dużo filmów o rozmaitych mniejszościach, a ich poziom jest równie rozmaity, co ich tematyka. Nie dajmy się zwariować.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones