Typowo familijny, miło się go ogląda w gronie rodziny. Za sprawą Eddy'iego Murphy'ego (przepraszam jeśli
przypadkiem źle napisałam jego nazwisko) momentami zabawny.
Zawiera morał nie byle jaki, bo o rodzinie, o miłości i o jej braku. Jak ważna jest wśród najbliższych.
Szczególnie podobała mi się końcówka, gdy ojciec małej przychodzi na jej przedstawienie. W sumie to
spodziewałam się takiej jego decyzji (w ostatniej chwili - jak to w filmach)
ale z tym przebraniem wyszło.. znakomicie, bo pamiętał o co Olivia go prosiła :)
Daję 7, bo film bardzo przyjazny i pouczający, jednakże czegoś tam mi jeszcze zabrakło..