Początek obiecujący - ludzie w sterylnym, futurystycznym mieście - hotelu, świat po zagładzie, tajemnicza Wyspa... i poczucie, że tu coś jest nie tak, bo tu nagle ćma wlatuje. Pierwsza połowa, gdzie tajemnica wychodzi na jaw przed widzem, jest to kawał dobrego kina. Potem, gdy główni bohaterowie opuszczają swój biały świat i wychodzą na powierzchnię, kiedy pojawia się super czarny agent ścigający biedną parę, kiedy jest demolka, dewastacja, rozpierducha w tempie karabinu maszynowego (choć ciekawy fragment z "oryginałem" Lincolna, ciekawy moment, kiedy Jordan wykonuje telefon), oraz słodki happy end.
Uważam, że w tym filmie był olbrzymi potencjał, który niestety Bay zmarnował. Choć się przyjemnie oglądało.
6/10
"Why, Michael, why?" "For Money!!! :-D"
również się zgadzam, trochę te Bayowskie, majestatyczne ujęcia zaczęły nudzić, tak mniej więcej w połowie filmu. Film mógłby być czymś więcej niż efektowną nawalanką.
Gdyby za ten film wziął by się na przykład Christopher Nolan... to byłaby perła w gatunku <marzenia>
Film przyjemny, faktycznie pierwsza połowa lepsza, ale i tak się całkiem dobrze oglądało. I zgadzam się w zupełności, że chociażby dla Ewana warto poświęcić czas na obejrzenie tego filmu ;-)
Dokładnie te same odczucia. Pierwsza połowa filmu bardzo wciągająca, druga to już niestety sama akcja, co prawda widowiskowa, ale nic po za tym. Film miał spory potencjał, ale w zamierzeniu jego twórców miał być taki jaki jest, nastawiony bardziej na czystą rozrywkę niż głębsze przemyślenia.
wracaj do przedszkola - zero argumentów, poza jednym - Twoje wrażenie.
UZASADNIJ!
Fajna idea. Srednie wykonanie. Boromir na prezydenta.
Bardziej na powaznie. Pomysl na film bardzo fajny. Wykonanie bylo by nawet fajnie gdyby nie spora ilosc bledow i niesamowita niezniszczalnosc oraz pomyslowosc bohaterow. Nie zgadzam sie z opinia ze 2 czesc filmu to tylko strzelanina i nic poza tym. Ale moglo by byc jednak lepiej.
Za pomysl 9/10, za wykonanie 5/10, a za ogladalosc 7/10. Czyli... 7/10 Ocena chyba sprawiedlowa. No mozna dodac punkcik za Scarlett Johansson ;)
Konia z rzedem temu kto wymysli lepsze zakonczenie niz "happy end" do takiej historii. Bylo kilka ekranizacji podobnych pomyslow (Clonus Horror, Logans Run, Seksmisja :-) i jakos nikomu nie udalo sie wymyslic niczego blyskotliwego. Co do nawalanki w filmie Baya to wiele nie powiem bo prawie wszystko przewinalem, Johanson tez mnie nie zachwyca wiec bedzie tylko 4 za odgrzanie fajnego pomyslu...
Tu nie chodzi tylko o happy end - zresztą tak jak ten film Bay poprowadził to szczęśliwe zakończenie to najlepsza opcja. Samo utopienie pomysłu na filmową rzeczywistość jest moim głównym zarzutem. Gdyby choćby prowadził jakąś grę z widzem, zasiewał wątpliwość, powoli odkrywał karty - byłby super film. No, ale Bay to Bay, to tylko (aż?) sprawny rzemieślnik.
Dobrze ujęte , film nie zaskakuje ale ogląda się do końca bez irytacji i rzucania pilotem w TV :)
Reżyser chciał podjąc ciekawą dyskusję z widzem na temat moralnej strony klonowania jednak wzięła górę kasa, kasa, kasa :)
Zdjęcia świetne, sceny akcji też niezłe chodź momoentami przyługawe, nieśmiertelni śmiertelnicy , niespójna chaotyczna fabuła z niewytłumaczalnymi wątkami, piekna Scarlet, piękny Ewan, piękna łódź, piękne samochody, chodź momentami zbyt futurystyczne jak na czasy i krajobraz w którym dzieje się akcja.
Momentami przywodzi na myśl wspomnianą już SEXMISJĘ :)
W kwestii klonowania polecam film MOON Duncana Jonsa (syna Dawida Bowiego) - jego debiut:)
No i muzyka Clinta Mansella - rewelacja .
Dobra już na tym koniec tych ohów i ahów :)
Oczywiście, że happy end nie jest w takim filmie najlepszym rozwiązaniem. Jest jednym z czynników, które oslabiają ten film. Ponadto wystarczyło poprzestawiać klocki tak, aby nie odkrywać wszystkich kart w 1/3 filmu a najlepsze zostawić na koniec, byłby niezapomniany spektakl i przeżycie a nie teledysk. Happy end to najlepsza opcja? Wolne żarty. Z grubsza taki scenariusz byłby o niebo lepszy: początek podobny, lecz absolutnie nie zdradzamy nic o klonowaniu i o żadnej wyspie. Mamy 2019 r., świat po zagładzie biologicznej. Czas pobytu w ośrodku to dobra godzina, większa uwaga skupiona jest na relacjach między bohaterami, przyjaźń Lincolna i Jordan, ocierająca się u Lincolna o coś więcej. Absolutnie żadnych scen nasuwających skojarzenia z klonowaniem. Murzyn i kobieta rodząca dziecko są przyjaciółmi dwójki bohaterów i w pewnym momencie znikają z filmu pod byle pretekstami, byle sensownymi. Lincoln miewa różne wątpliwości, koszmary senne, jest inny niż reszta. Dowiadujemy się, że Jordan opuszcza ośrodek i faktycznie tak się dzieje. Lincoln, który faktycznie więcej do niej czuje niż reszta w akcie desperacji postanawia ją odszukać, najpierw w ośrodku a gdy rodzi to podejrzenia i sprzeciw personelu oraz zagrożenie postanawia uciekać i wymyka się stamtąd. Widzi świat opuszczony, jakby martwy, pustynia, skamieniałości itd., założenia z początku filmu potwierdzają się. Baza z klonami znajduje się nieco dalej od drogi i baru bo jest NIELEGALNA bo nie było żadnych zmian w prawie w 2015 r. Po dwóch, trzech dniach bohater dociera do roślinności, spotyka też owada, węża, czuje, że ludzie byli oszukiwani.. Mamy tu zwrot akcji i 90 minut filmu. Żywi się byle czym ale dociera do starej drogi. Tu może być jakiś pościg, Lincoln odnosi obrażenia ale udaje mu się uciec. Pojawia się samochód, zwykły tubylec podwozi go do miasta i DOPIERO OD TEGO MOMENTU uzyskujemy pewność, że nie było zagłady. Trafia do szpitala, gdzie spotyka Jordan. I tu się okazuje, że ona go nie kojarzy, ma go za dziwaka. Wyjawia jednak, że była śmiertelnie chora i właśnie przeszczepiono jej narządy, które ratuja życie. Dopiero tu zaczynamy po raz pierwszy myśleć o zbrodni na klonach. 120 minuta: Lincoln odkrywa, że narządy pochodzą od prawdziwej Jordan, której już nie odnajdzie bo nie żyje. Zaczyna się finał, akcja policji, aresztowanie personelu nielegalnego ośrodka itp.. I dopiero teraz odkrywamy straszną prawdę: Merrick wyjaśnia, dlaczego zniknęli przyjaciele: murzyn, przyjaciółka, która urodziła dziecko i wiele innych osób. Tu mogą być te mocne sceny, przeżywamy szok. Setki osób sklonowanych zostaje uratowanych ale nikt z bliskich Lincolna. Nie ma happy endu, przynajmniej w czystej postaci. Uff... Byłoby ciekawiej. :)
nie przeczytałeś uważnie: "zresztą tak jak ten film Bay(!) poprowadził(!) to szczęśliwe zakończenie to najlepsza opcja",czyli że jak z filmu zrobiło się kino akcji to happy end to była najlepszą możliwością. Oczywiście, twój pomysł na film jest o wiele lepszy, zawarta by była jakaś gra z widzem, rosła by atmosfera niepokoju. Ale Bay to nie Ridley Scott ni James Cameron, jest to dzieciak, który lubi trzask-prask i łubu-dubu
No to jest nas więcej. :) Twój pomysł na scenariusz bardzo mi się podoba, mozna było zrobić film który na długo zapadłby w pamięci a tak osobiście miałem wrażenie że widziałem dwa różne filmy jeden świetny (do połowy) a potem drugi zupełnie inny...
Zgadzam się w 100%. Film jest sprawnie wykonaną rzemieślniczą robotą, która nie dorównała pomysłowi. I właśnie genialny pomysł i wynikająca z tego ciekawość sprawia, że film bez oporów ogląda się do końca. Niestety na końcu dowiadujemy, że tak naprawdę nic ciekawego się nie wydarzyło po 40 minucie. 5/10 to max u mnie.
Ja także się zgadzam. Gdyby nie druga całkowicie spieprzona połowa dałbym co najmniej 8 ale niestety max w tym wypadku to 7.
Dałbym pewnie 7/10, gdyby z tematu nie można było zrobić nic poza kinem akcji. A można było. Pozdrawiam
Też się mogę podpisać pod tymi słowami. Jak dla mnie ta cała "procedura" została za wcześnie wykryta przez Lincolna. Wątek odkrywania prawdy mógł być dłużej pociągnięty.
Niestety. Prawda prawda, prawda.
Do wyjścia z bunkra film trzymał mnie w napięciu. Po wyjściu klapa. Bezsensowne mordobicie w stylu Transformers 2 i film całkowicie traci swój klimat. Najchętniej wystawiłbym dwie oceny tak jak różne są obie jego połowy. 8/10 i 4/10. Niestety niesmak po zmarnowanym pomyśle pozostaje.
5/10 a szkoda, bo mogło być wyjątkowo dobre kino...
Zgadzam się. Zupełnie zaprzepaszczono potencjał scenariusza. Nie oglądałem oryginału (bo to remake), ale coś mi się wydaje, że tam bardziej postawiono na fabułę niż efekty. W trakcie oglądania filmu miałem wrażenie, że scenariusz aż się prosi o chociażby jedną dodatkową linię fabularną w której ktoś "z zewnątrz" dociekałby jak działa ta "boska" firma. Chociaż tyle. Przecież można połączyć kino rozrywkowe ze świetną fabułą (chociaż ostatnimi czasy takich przypadków trudno się doszukiwać). No cóż, scenariusz miał potencjał na świetne kino, a wyszedł przeciętniak.
Pierwsza połowa dobra do mometu kiedy samemu można się domyślić,że to jakieś klony albo coś podobnego.
Niestety rozwinięcie historii całkowicie bez sensu spodziewać sie było mozna nie wiadomo czego jakieś super zagadki a wyszedł klops.
Zgadzam się , z świetnie zbudowanego klimatu i pięknie przedstawionego świata przenosimy sie do średniej jakości kina akcji .. szkoda