Wykonanie spartolone na maxa. Dlaczego? Bo reżyserował go Bay a jego (wątpliwej jakości) styl nie pasuje mi do takiego filmu. On jest tak głupiutki, że Transformersi przy tym to film poważny. W dodatku ta nienaturalność Johansson, słyszalna nawet przez tego idiotycznego lektora, porypana, debilna rola Steve'ego Buscemiego (w jakim k***** celu on rzucał tymi pięknymi anegdotkami o silnikach i innych fajnych rzeczach, skoro ta dwójka nie miała o nich pojęcia? Żeby podkreślić jego kompletnie beznadziejną osobwość? Nie wypaliło, bo facet wyszedł na jeszcze większego debila, zamiast na trochę pokręconego pracownika fabryki produkującej "zabezpieczenia", a nie "ubezpieczenia", jak to czytał nasz kochany pan lektor), który, jak prawie zawsze zresztą. jest głupi. Kilka filmów, takich jak 'Kawa i papierosy' oraz 'Pulp fiction' go ratują, ale Tarantino z każdego aktora zrobi maszynkę do robienia oskarów (moim zdaniem).
Miałam robić notatki, ale mi się odechciało, więc nie zapamiętałam wszystkiego w II akcie, ale najgłupszym momentem, tym kulminacyjnym pokazem głupoty filmu jest scena w domku Toma Lincolna. Mówi on swojemu klonowi słowo "seks", ten patrzy na niego jakby mu tłumaczył znaczenie cząsteczki Higgsa po koreańsku. ALE, kilka scen, trochę akcji dalej - ONI TO ROBIĄ. Magia. A może także widział to w snach? A może to pan Bay MUSIAŁ WCISNĄĆ SCENĘ MIŁOSNĄ W SWÓJ GŁUPI FILM?!
Ta produkcja to śred... Och, zapomniałabym o zakończeniu, głupiutka. Niech ktoś mi łaskawie powie co stało się z tysiącami klonów, które nagle wyszły na powierzchnię? Głupi prezydent Stanów zjednoczonych i cała ta bogata paczka nagle przyznała się, że mają bliźniaki, które ukrywali w komórce pod schodami? A może w całym kraju nastąpiły tajemnicze 'zastąpienia' pewnych osobistości? Ci ludzie powyłazili w białych dresach, bez środków do życia i żadnej wiedzy o prawdziwym świecie. JA CHCĘ WIEDZIEĆ JAK LINCOLN SIX-ECHO TO WSZYSTKO ZAARANŻOWAŁ!!! A może po prostu - jak to było pokazane w filmie- zostawił ich tam wszystkich w cholerę i pojechał żeglować z kościstą blondyneczką z najbrzydszym uśmiechem w branży filmowej?
A zatem ta produkcja to średniak i nie należy jej się nic więcej poza oceną 5.
Wciągające, były trzy sceny akcji: ucieczki, ucieczki i ucieczki. Te iskry oraz pomieszczenia pełne rur były nawet wciągające, co i tak potwierdza fakt, że Bay nie potrafi robić dobrych filmów, bo to są zapychacze i odwracacze uwagi. Nie powinni także nawet podchodzić do kręcenia Los Angeles, zwa(r)żając na to, że PIEPRZONE POCIĄGI UNOSZĄ SIĘ NAD ZIEMIĄ, LUDZIE POTRAFIĄ TWORZYĆ KLONY, KTÓRE ŻYJĄ POD ZIEMIĄ W STERYLNYCH I FUTURYSTYCZNYCH WARUNKACH I SĄ ODDZIELONE CHOLOGRAMEM, A SAMOCHODY CIĄGLE SĄ NA KOŁACH. Nie ważne, jaki efekt sprwaiają eleganckie i prototypowe marki, okropnego smaku magnetycznych szyn - czy z czego to tam jest zrobione - nie zrekompensuje mi nic. Ale, mimo wszystko, podobało mi się ujęcie tego samochodu przecinanego na pół, na autostradzie.
Jeśli Scarlett jest według ciebie koścista, to chyba sama wyglądasz jak baleron...
Jest jedną z tych bez grama tłuszczu i to mi wystarczy, by jej nie lubić. I nie, taka niska jakościowo obraza na mnie nie podziała, moja droga.
To nie była obraza, tylko moje przypuszczenie, które zdajesz się potwierdzać.
Sprawiasz wrażenie zakompleksionej osóbki, która nie lubi ładniejszych od siebie.
Gust gustem a bzdura bzdurą.
Nic nie napisałam tu o swoim guście- akurat nie jestem wielka zwolenniczką Scarlett... ale na pewno nie można o niej powiedzieć, że jest koścista.
Dokładnie - pomysł dobry, ale wykonanie tragiczne. Naiwne i tak jak pisze Kyrie - po prostu głupie.
Pomyślałam to samo. Pierwsze ileś minut bylam zachwycona, ale potem sprawy zaczęły toczyć się zbyt latwo. A jeśli już mówimy o powiązaniach to ja miałam większe skojarzenia z Matrixem - patrząc na te kapsuly i ogólnie produkowanie tych klonow.
I mimo wszystko podobala mi się jedna rola - Ethana Philipsa (Jones Trzy-Echo) - może i upierdliwa postać, ale charakterystyczna i z pewnością ciekawa na tle tych wszystkich "pstryknę palcami, więc się stanie".