O "Wytłumaczeniu wszystkiego" najlepiej mówią powtarzane wciąż (i słusznie!) słowa, iż to jeden z najciekawszych filmów o Polsce, nakręconych na Węgrzech. To prawda, zważywszy na sytuację polityczną w naszym kraju możemy się w tym filmie przeglądać, jak w zwierciadle, naprawdę nietrudno znaleźć proste analogie. Obraz powstał w odpowiedzi na wydarzenia z 2021 roku, kiedy Uniwersytet Sztuk Teatralnych i Filmowych w Budapeszcie stracił swoją autonomię i został całkowicie zreorganizowany przez rządzących, co spotkało się z licznymi demonstracjami.
Krótka wymiana zdań na temat narodowego kotylionu przypiętego do marynarki ucznia podczas egzaminów końcowych staje się kolejnym powodem do tego, aby jeszcze bardziej skłócić już podzielone społeczeństwo. To kino nie tylko o wciąż postępującej polaryzacji społeczeństwa, ale również o tym, jak cienka jest granica między absurdem a tzw. "sprawą narodową". Warto zwrócić też uwagę na fakt, jak sportretowane zostają tu współczesne media, dla których od prawdy ważniejsza jest sensacja. Brzmi znajomo, co?
Poglądy Reisza nie są tajemnicą (reżyser uczestniczył w protestach organizowanych w odpowiedzi na reformy rządu Orbána, przez co nie mógł liczyć na wsparcie finansowe ze strony państwa), tym bardziej podoba mi się fakt, iż prezentując konflikt nie staje on po żadnej ze stron. I właśnie dzięki temu udało mu się stworzyć idealną satyrę polityczną. A jak to jest wspaniale nakręcone, o rany!
Jest tu świeżość, pomysł i ogromne emocje. I to ciągłe, podskórne napięcie krzyczące do nas "niby Węgry, a jednak jakby Polska, hm?", 8/10.
A ktoś twierdził że "historia się skończyła" a ona zwyczajnie się powtarza nie koniecznie w tym samym miejscu ale z reguły jako farsa - no cóż im bardziej ogłupiony człowiek tym głupsza farsa.
Film fatalny strata czasu durna nudna historyjka o debilu który nie zdał matury ale co się dziwić jak nie miał żadnej wiedzy i wymyślił że nauczyciel się nad nim znęca.kto produkuje takie bagna?
"Najciekawszy film o Polsce nakręcony na Węgrzech" brzmi odpowiednio. Ale analogię rzeczywiście narzucają się same, oczywiście w głowach ludzi inteligentnych, a nie ludzi zniewolonych hermetyczną doktryną partii do niedawna (niektórym) panującej. Mieszkam akurat we wschodniej części kraju, mocno zdominowanej przez partię Kaczyńskiego i trudno się tu funkcjonuje z odmiennymi poglądami. Ale ja nie dzielę ludzi na myślących "poprawnie" i "odmiennie", bo to oczywista bzdura.