Którą drogę byście wybrali?? Śmierć, czy wieczne, wampirze życie??
Życie wieczne przez kilka lat? Ja nie mam pojęcia co bym wybrała. Raczej nie dane mi będzie stanąc przed takim wyborem.
nie no,miałam na myśli towrzystwo Lestata przez kilka lat,jak wiadomo wampiry są raczej samotnikami i wieczność w towarzystwie choćby i innego nieśmiertelnego jakoś im nie leży :P
a poza tym jak wiadomo wypadki chodzą i po wampirach,więc nawet gdybym miała wybierać -kilka lat zycia jako wampir lub setka jako człowiek to i tak wiem co bym wybrała :P
Pozwolę sobie w odpowiedzi zacytować hrabiego Krolocka:
Umarł Bóg
Nie potrzebuje go nikt
Wszak to przekleństwo
By wiecznie móc żyć
Okrutne...
Zło nas oślepia i złudny nasz blask
Pogardzać nadzieją
Nie wstydzić się kłamstw
Kochać nienawiść
To być jednym z nas...
3 miny? Aż tyle tam było?...
Życie wieczne? Luz, tylko z dala od Lestata.
Mnie bardziej przekonuje Louis.
Oczywiście życie wieczne.. i jak wiekszość przede zwłaszcza,gdybym mogła je spędzić z Lestatem .. Tak pociągającego wampira nie było i raczej nie bedzie już w historii filmu..
Co do Louisa to owszem bardzo ładny,ale takie wahania i ciągłe rozważania nie przypadły mi do gustu
hmm no nie wiem żyć całą wieczność? chyba bym się wściekła... gdybym miała wybór pewnie bym odmówiła, co innego gdybym nie miała wyboru...jakoś bym sobie poradziła a nie w kółko użalała się nad sobą jak taki jeden... ehh... w sumie mogło by być ciekawie:) ale z własnej woli nie raczej nie...
odpowiedź wydaje się oczywista, ale jestem ciekaw czy zdajecie sobie sprawę z takiego wyboru, porzucenie rodziny, wszystkich których znacie, świadomość, że nigdy nie znajdziecie bratniej duszy wśród ludzi, wieczne ukrywanej prawdy, oraz strach czy zastanie nas dzień czy nie, nie wspomnę o konieczności zmiany miejsca zamieszkania co 5-6 lat,
a najprawdopodobniej spędzanie dnia w jakiejś zapadłej krypcie, bo mieszkania to sobie taki wampirek nie wynajmie, a czekanie przez dzień w domu świeżo wym mordowanej rodzinki nie wydaje się mądre.
dla nnie glupota jest sadzic, ze wybralo by sie zycie wieczne, dobrze wiemy, ze byloby zupelnie inaczej. myslac racjonalnie to nawet nie mialo by sensu, zważając na to, ze trzeba by caly czas zyc w ciemnosci, a nawet najmniejszy promien swiatla moze zabic...doliczajac jeszcze swiadomosc, ze ma sie na sumieniu wiele istnien, poniewaz zeby przezyc trzeba zabijac...okrutne.
Czyli wampiry to takie stworzonko którym przeszkadza życie w ciemności i są dręczone wyrzutami sumienia... No proszę Cię... Nasze poglądy uległyby diametralnej zmianie.
To śmierć jest okrutna. Człowiek będzie ją odwlekał ile się da jeśli będzie miał wybór. Nie liczy się to co będzie potem.
nie no oczywiscie, ze wyrzuty sumienia nie sa wampirom znane. ale kazdy jest inny i inaczej przyjmuje niektore sprawy. sa tacy jak lestat po ktorych wszystko splywalo, lecz z luisem bylo troche inaczej. widac bylo ze pozniej zalowal swojego wyboru, ale jednak zyl z tym dalej. dla takich to jest okrutne, ktorzy wiedza, ze musza to robic, choc nie chca i maja swiadomosc, ze decyzji sie juz nie da zmienic.
No proszę Cię Szara będzie odwlekał jak się da??, przyglądałaś się ostatnio światu?? zobacz jak wielu ludzią życie zbrzydło i chcą popełnić samobójstwo, niektórzy maja ledwo 20 lat, gdzie tu do 200??
Już nie wspomnę, o tym że obietnica Lestata, to nie nieśmiertelność, a życie wieczne, a to zasadnicza różnica, bo nieśmiertelność, to sytuacja w której nie da się ciebie zabić, a wampiry z tego filmu mogły zginać.
I teraz zobacz ilu ludzią nie udaje się wytrzymać do tych 70 lat, narkotyki, alkochol, trochę depresji chorób paranoicznych.
Utrzymanie się przy życiu według dość ścisłych reguł przez 200 czy 400 lat może być cokolwiek ciężkie.
I ta moralność, wampira, pamiętaj wybór podejmujesz będąc człowiekiem, a poza tym w tym filmie zmiana w zachowaniu była raczej oparta na takiej zasadzie na jakiej seryjnego mordercy nie gryzie sumienie.
Samobójstwa to temat na tyle rozległy że można by się nad nim rozwodzić w nieskończoność, ale to nie to forum. Załóżmy że samobójstwa są wyjątkami, seria faktów musi się na siebie nałożyć aby ktoś je popełnił. Ludziom życie brzydnie, owszem, chodzą i biadolą, że nie mają przed sobą większych perspektyw, że praca jest za ciężka lub że jej nie ma, że świat jest okrutny, że ludzie podli, ale to nie jest powód do samobójstwa. Ludzie przyzwyczaili się z tym żyć, inaczej na "hura" samobójstwo popełniła połowa populacji. Czego nie tak łatwo jest ze sobą skończyć? Ludzie się boją śmierci. Boja się bólu, który będzie jej towarzyszył. Nie wiedzą co będzie po niej, czy w ogóle coś będzie. Co by się nie działo w życiu jest to pewne, stałe, itp wiecie o co mi chodzi.
I tu przechodzimy do Luisa. Ma dwadzieścia parę lat i stoi przed wyborem - umrzeć czy żyć. Nie wie jakie to będzie życie, ale zawsze jakieś. Wie, że gdy wybierze śmierć nikt go nie poprowadzi za rękę jak Lestat. On przecież nie dał mu wyboru "albo będziesz wampirem, albo idź sobie do domu" to był wybór między życiem wiecznym, a jego całkowitym brakiem.
Zalety istnieją. Nie dość, że nigdy nie dosięgnie Cię żadna choroba, to jeszcze na zawsze pozostaniesz młody. Zmiana miejsca zamieszkania to też nie problem. Zobaczy się miejsca których w zwykłym życiu nigdy byśmy nie zobaczyli Oczywiście jak wiemy są i wady.
Ps. Ktoś wyżej napisał o aspekcie zostawienia rodziny i przyjaciół... a jak umrzesz to ich nie zostawisz?
czyli w sumie sytuacja wygląda tak albo zginę odrazy, albo porzucę wszystko co znam na rzecz drogi w nieznane, na której złamie zapewne wszystkie zasady jakie obecnie wyznaje, przy czym ta droga to życie wieczne, chyba ze zdecyduje się zabić (słońce) tudzież ktoś inny mnie zabije, jeśli nie będę wystarczająco ostrożny.
Czyli to znacznie upraszcza wybór.
Życie wieczne z Lestatem? Nigdy w zyciu! Nie trwię tego egzaltowanego idioty, który nie może się zdecydować czy jest wiecznie nieszczęśliwym płaczkiem, czy bezrozumną maszyną do zabijania. Tak czy inaczej jest takim bucem i spaczonym pseudoromantykiem, że kiedy o nim słyszę chce mi się śmiać.
(A swoją drogą jedyna wersja Lestata która mi się podoba, to własnie Criuse)
a co sie ma dziać z wampirem jak zginie?? bo jak na mój gust to dzieje sie z nim to co z każdym innym
:D boskie!! Normalnie genialne xD brawo.
Fakt...Lestat mógłby się wreszcie zdecydować. Jak na kogoś kto "żyje" tak długo powinien być chyba bardziej zdecydowany. Ale facetowi chyba najwyraźniej się nudzi :P i zmienia swój image...raz płaczek raz Predator xD
Wieczne życie jako wampir....skazana na wieczne potępienie....ale u boku Louisa :P
Powiem wam, że wizja bycia wampirem jest niesamowicie kusząca. Postrzegać świat oczami wampira, smakować go...delektować się nim...niesamowite....
Wieczne życie z Lestatem - TAK
Wieczne życie u boku Lestata wraz z zabijaniem ludzi i byciem potępioną - NIE
JAkby nie patrzec wybralabym zycie wieczne, bo jak juz ktos wspomnial, tak czy inaczej, stajac sie wampierm czy umierajac, oposcimy bliskich i rodzine. Co to wiecznej samotnosci? To zarowno wampir jak i czlowiek ida przez zycie tak naprawde sami, wiec tez bez roznicy. Co do zabijania... to tak samo to wyglada, tylko liczba sie zminia.
Mozliwosc poznawania nowych miejsc i doswiadczen, zdecydowanie na plus.
co do wyboru Luisa czy Lestat? Lestat! Luis byl za bardzo...hmm..za bardzo nad tym wszystkim rozmyslal, buntowal sie by na koniec i tak sie poddac.
btw.Tom zdecydowanie lepiej odegral role Lestata!
Jakie poddać się? To własnie Loius był zwycięzcą tego wszystkiego. A to że za dużo rozmyślał? To trochę tak, jakbyś zarzucał Hamletowi że chciał postąpić słusznie. Przyznam, że Pitt niesamowicie wnerwia w tej roli, ale sama postać jest najleszą ze wszystkich- to on ma siłę żeby dalej egzystować, kiedy Armand nie umei się już odnaleźć w świecie zła, który sam wybrał. To on zachowuje spokój i umie odnaleźć jakąś radość, gdy Lestat wariuje ze strachu przed zmianami cywilizacyjnymi. To, że Lestat- hedonista zmysłowy pod koniec znów zachowuje się jak kiedyś, dowodzi jego nieumiejętności uczenia się na błędach.
z tym poddanime chodizlo mi o to, ze zaczucal Lestatowi jego brak uczuc, gdzie pod koniec sam staje sie zabojca bez wyrzotow, a Lestat nawraca sie w pewnym stopniu.
Armand odszedl od niego, bo zauwazyl w nim wlasne odbicie zla, a mial go za kogos lepszego od siebie, niestety zawiodl sie i odszedl. miedzy innymi chyba tez dlatego, ze stal sie dla niego niepotrzebny.
co do roli Pitt'a to faktycznie, nie jest to jego najlepsza rola. Nie twierdze ,ze jest zlym aktorem.
Czy my oglądałysmy ten sam film? ;)
To Louis odszedł od Armanda, a nie Armand od Louisa (Scena w Luwrze). Lestat nie nawraca się ani trochę- wciąż jest tym samym nierozumiącym swiata niedojrzałym dzieciakiem. Znacznie ładniejsze jest zakończenie w książce- kiedy to on jest zupełnym przegranym.
Co do tego, że Louis zaczął pić krew ludzi- i tak długo się opierał, ale to było silniejsze od niego, poza tym Lestat miał na niego nie za dobry wpływ. Nie chcę go usprawiedliwiać, ale co innego miał robić? Po szczurkach był z roku na rok coraz bardziej głodny i tyle.
No własnie, w sumie to dobry temat do dyskusji.
Film zapewne ten sam, jednak piszac, ze Armand odszedl opieralam sie na informacjach z ksiazki.
Lestat nawraca sie( w ksiazce) je zwierzeta, w 2 tomie postanawia zabijac tylko kryminalistow. Na poczatku o tym opowiada, przed opowiescia swojego zycia.
No wlasnie ,zaczal pik krew bo to bylo wpisane w jego egzystencje. Jednak chodzilo by chyba bardziejo to jak sie przed tym wzbranial i wzbudzalo to w nim niechec do Lestata.
a co do Twojej wyzej zamieszczonego postu, gdzie piszesz,ze Lestat byl slabszy w nowym swiecie od Luisa.
Tak, to prawda, pozywial sie wtedy zwierzetami oraz bierzmy pod uwage jego stan po tym co zrobili mu Lui i Claudia.
Po pierwsze- pierwszy i drugi tom to dwie zupełnei różne bajki. Druga część została napisana po tym, jak autorce przeszła depresja po stracie córki i przyszła ochota na większe dochody, zmieniła wtedy diametralnie charakter swojego ulubionego wampirka i zrobiła z niego to, z czym się dizś kojarzy.
Po drugie- Lestat pod koniec "Wywiadu" żarł szczury tylko dlatego, że bał się wyjść na ulicę, czy chociażby ruszyć z własnego fotela. Było mu wszystko jedno; popadł w jeden wielki bezsens.
No mozliwe nie zaglebialam sie w biografie autoriki, interesuja mnie tylko jej dziela i tyle:)
A co do koncowki Lestata...jak myslisz dlaczego popadl w depresje i pozywaiał się szczurami? Dlatego, ze byt wampira przestał mu oddpowiadac? Czy moze dlatego, ze wszystko co stworzyl i pokochal obrocilo sie przeciwko niemu?
Ja też sie nei zagłębiałam, przeczytałam to w ciekawostkach ;)
Wg mnie popadł w depresję dlatego, że zaczął odczuwać długofalowe skutki hedonizmu zmysłowego- poszukiwał co i rusz nowych wrażeń, bo świat wydawał mu się coraz bardziej nudny. Taka złota młodzież zwykle kończy w kostnicy, ale że Lestat był wampirem- taki finał raczej odpadał. Szukał tych wrażeń, szukał, aż w końcu nie umiał odnaleźć nic nowego. To pierwsza sprawa.
Druga- traktował "bliskich" jak traktował, więc widać zabrakło mu wyobraźni jak to wszystko może sie skończyć. Nie sądzę, żeby kochał Claudię, a w przypadku Louisa przekonał się o tym zbyt późno. Kompletnie nie myślał o uczuciach innych i to obróciło się przeciwko niemu- dlatego wreszcie został sam.
Do tego dochodzi nieumiejętność odnalezienia się w nowym świecie i czasie (Armand też zaczynał mieć z tym problemy, dlatego poprosił Louisa o towarzyszenie mu), tak kompletnie innym od znanego mu wcześniej.
No nic, tylko się powiesić.
No tak, powiesić. Ale co czeka Lestata po prawdziwej śmierci? Wg mnie wiedział tego i niczym Hamlet stwierdził, że może lepiej trwać w nędzy, niż ze sobą skończyć
(tym razem mam na myśli wyłącznie pierwszy tom)
Hm owa depresja nie powstala by gdyby wszystko co stworzyl nie obrocilo sie przeciwko niemu, jesli nie w calosci to chociaz po duzej czesci to mialo wplyw na jego los. Bo ile mozna?
Co do milosci jaka dazyl wspoltowazyszy? hm moze nie byl typem "czlowieka" ktory potrafil oddawac uczucia? Przeciez tacy tez sa i czy przez to, ze nie potrafia ukazywac uczuc to znaczy ze nie czuja? Czy slepiec, ktory znajdzie czterolistna konieczyne ma prawo do szczescia? podobna zasada.
Nie mówię, że nie miał uczuć. Był zbyt egoistyczny i krótkowzroczny by zauwazyć, że są mu one potrzebne- na siłę chciał zrobić z siebie bezdusznego, korzystającego z uciech twardziela. nie przewidział i nie umiał zrozumieć, że żeby coś dostawać, trzeba też dawać. Wymagał od Louisa towarzyszenia, a traktował go jak popychadło. Logiczny ciąg przyczynowo-skutkowy.
tak jak go opisalas/es opisywal go Luis, ktory nie znal jego prawdiwego ja, ktory nie potrafil tego zauwazyc. I widze, ze wzworujesz sie tylko na tym jak przedstawil go Luis, ktory go nie znal tak naprawde, szczerze mowiac. Z poziejszych czesci dowiadujemy sie przeszlosci Lestata, co pozwala nam na wieksze zrozumienie jego.
Powiem raz jeszcze- dla mnie następne części nie są punktem odniesienia, bo widac że zostały podjęte dopiero po sukcesie pierwszej części. Jak to się dzieje z kazdą kontynuacją, została tu wymyślona zupełnie nowa filozofia i realia. Wiem co mówię, czytałam je i znam ten punkt widzenia. Rice zgrabnie sobie dopowiedziała co trzeba było i zmieniła Lestata w nadwrażliwego kolesia, to wyraźnie widać. Nie pasowało jej do fabuły "Wampira Lestata" i reszty, że rzeczony wampir w Wywiadzie był zbyt agresywny i nieczuły, więc wykombinowała, że udawał kogoś innego i że w głębi serca był szlachetny.
To teraz Ty mi powiedz w którym momencie pierwszej części Lestat robi coś, co sprawia że zasługuje na traktowanie z miłością. Gdzie prezentuje to prawdziwe "ja", tą szlachetność i wrażliwość, którego ślepy najwyraźniej Louis nie potrafi zauważyć.
W momencie kiedy bodajrze plakal? po utracie claudii, w kazdym razie zadaje mnie sie, ze to nim wstrzasnelo, jej smierc. Nie wiem moze zle interpretuje. Jednak jak dobrze pamietam to przyjechal do tego teatru po nich i chcial zabrac nawet claudie (zanim zginela) ze soba. Chcial, zeby bylo jak kiedys. Musialabym sie zastanowic co do innych sytuacji
Poza tym juz przestajac sie czepiac Lestata.
Zastanowmy sie moze nad odoba Luisa. Co niby w nim jest takiego, co sprawia, ze staje sie postacia pozytywniejsza do Lestata? wedlog mnie tak nie jest.
co mnie wkuryzlo, to to ze obwinia o wszystko Lestata, biarac na przyklad to, ze zostal zamieniony przez niego w wampira. A czy to on sam nie zadecydowal o swoim losie? Czy Lestat nie dal mu wyboru? zdaje mi sie iz takowy mial, a jednak caly praktycznie czas obwinia jego za to kim sie stal...
Może dlatego, że pozostało w nim dużo człowieczych uczuć i emocji. W wywiadzie Lestat na jego tle wychodził na bezdusznego egocentryka i hipokrytę. Jednak weźmy pod uwagę, że był w porównaniu do Lestata młody....nie zaznał goryczy jaką niesie za sobą bycie wampirem. Osobiście uważam, że chyba nie próbował zrozumieć Lestata. Jakoby stworzył w umyśle jego obraz i trzymał się tego....
Co do obwiniania....To chyba "ludzie" tak mają, że nie potrafią dostrzec własnej winy i ponieść ciężaru odpowiedzialności za swoje czyny. Dlatego obwiniał Lestata.
A co do Waszej bardzo interesującej dyskusji: Lestat jest bardzo złożoną i skomplikowaną postacią. Nie da się go jednoznacznie określić. Stąd problemy jakie powstają przy interpretacji jago osoby.
dokladnie, jest zlozona postacia, jest czasami sprzeczny. Jednak chbya kazdy z nas bywa sprzeczny sam w sobie.
Co do tego to fakt. Luis nie potrafi sie odnalezc w nowej sytuacji i wszistkio idzie praktycznie na Lestata. Jednak sam w pewnym momencie stwierdza, to bylo chyba w momencie tam mniej wiecej poznania Armanda i reszty, ze za surowo ocenial Lestata.
Cóż...starcie z rzeczywistością. Fakt...totalnie nie umiał sobie poradzić z zaistniałą sytuacją ba, kto by umiał?! A Lestat był jedyną osobą na której mógł odbić sobie swoje wewnętrzne frustracje. Dodając do tego fakt, że Lestat święty nie był...komentarz pozostaje zbędny.
Kurcze...chyba znowu przeczytam "Kroniki" xD
Co do Criuse...zgadzam się....Tom w tej roli jest genialny!Osobiście uważam, że role Cruisa i Pitta w "Wywiadzie" są najlepszymi rolami jakie kiedykolwiek zagrali.
zapewne wybralabym zycie wieczne, aczkolwiek po kilku wiekach znudzila by mi sie raczej ta moja wiecznosc ;]
Wybrałabym wieczne wampirze życie, a jak by mi się znudziło to wyszłabym się w dzień poopalac...