Następna "bitewna" pozycja jugosłowiańskiego kina partyzanckiego po wystawnych "Bitwie nad Neretwą" czy "Piątej ofensywie", które różnią się od niemal kameralnych dzieł takich jak "Most" AKA "Przeprawa" czy "Walter broni Sarajewa". W odróżnieniu od wspomnianych na początku filmów nie mamy tu postaci zaprzyjaźnionego Włocha, który zmienił strony ale samego Niemca - komunistę walczącego w nimieckim mundurze za ideały Tity. Pada za to żelazna formuła wypowiadana w takich filmach: "Dopóki będziecie słyszeć strzały oznaczać to będzie, że wzgórze Ljubingrod się jeszcze broni a Niemcy się nie przedarli. Jeżeli strzały ucichną, oznaczać to będzie, że nikt z naszych nie pozostał przy życiu". Tradycyjnie Niemcy padają jak muchy niczym w filmie wojennym kręconym w "Underground" Kusturicy (Który nota bene sam wystąpił w "Walter broni Sarajewa"). Wystarczy schować się za drzewem, pod którym Niemiec oddaje mocz i już go mamy. Oczywiście giną też partyzanci, dlatego też nie można przyzwyczajać się mocno do bohaterów. Przez całą fabułę przewijają się prawdziwe dramaty i osobiste tragedie Jugosłowian, przy czym niektórzy z nich z chęcią oddają życie za sprawę i Towarzysza Titę. Całość psuje niemiecki dubbing, który doprowadza wręcz do komicznych sytuacji. 6/10.