jestem oczarowana. Jesli ktos da tutaj buzke "obojetnie", to chyba jest jakis dziwny, bo ten film moze sie tylko podobac lub tylko nie podobac.zawsze beda mu towarzyszyc emocje. juz po scenie bitwy (ktora podobno juz znalazla sobie miejsce w historii kina) nerwy zaczely mi puszczac, a po policzkach zaczely toczyc sie lzy. smutek i okrucienstwo jakie niesie kazda wojna wciaz mnie przeraza.
troche oddechu dala mi renee zellweger i jej Ruby, absolutnie swietna, ale jak wszystkie postacie w filmie: tragiczna.
I na pewno nie jest to nowe "przeminelo z wiatrem". dzieki Bogu