Pomijam to, że kolejne części X-mena są coraz gorsze i dobra akcja walk mutantów została zastąpiona jakimś "czary mary". Wszyscy tylko stoją i czarują i tylko biedny Wolverine coś tam jeszcze pokazuje, o ile w ogóle jest. Jednak nurtuje mnie o co chodzi z tym Magneto? Zaczyna mnie irytować już to że facet zawsze robi coś złego, chce rozwalić świat i nagle się nawraca. W kolejnej części znowu mu odwala i znowu się nawraca. Czy on się nie może wreszcie ogarnąć? Zważywszy na fakt, że według chronologii czasowej akcja "Apokalipsy" dzieje się przed częściami 1 - 3, to za jakiś czas znowu mu odwali a i jeszcze biedną Raven na złą drogę ściągnie.
P.S. Kurczę, oglądałem z dubbingiem i nie słyszałem jak dukają język polski, eh!