Nie wiem czy to takie pokolenie, czy rzeczywiście film był skierowany dla widzów nastawionych na ilość efektów specjalnych. Nic więcej w tym średnim obrazie nie dostrzegłem. Postaci bez charakteru, dialogi bezpłciowe, scenariusz pisany prawdopodobnie przez uczniaków 5 klasy podstawowej. Często wiało po prostu.. dziecinadą. Jennifer Lawrence drażniła na każdym kroku, McAvoy prawie co chwilę niemalże płakał i prosił Magneto o zmianę postawy (również po prostu wkurzał). Jeśli o nim już mowa, to jedynie gra Fassbendera no i Isaaca przypominała aktorstwo. Scena z Quicksilverem przyznam dopracowanai z jajem. Wolverine przez krótki moment przypomniał mi, że nie oglądam wieczorynki, chociaż mogło być ciut lepiej, ale i tak dobrze się oglądało tę "siekankę". Cała reszta, jak to zwykle w ostatnich takich widowiskach, doprawiona głupotą i polana sosem wysoko stężonym z patosu. Ostateczna walka trochę przesadzona...tylko czekać na następne potyczki "pierwszaków".
Muszą być efekty specjalne skoro każda postać w tym filmie ma inną umiejętność i walczą ze sobą. Wychowałeś sie na X-menach? Mi sie fabuła podobała i dialogi. To nie jest film komediowy, pewnie dlatego takie odczucia. Tak, tylko postać Isaaca czyli Apocalypse była najgorszą z całego filmu. Ehh, widzisz jak cieszę sie jak dziecko widząc moje ulubione postacie z komiksów przeniesione na duży ekran, widocznie ty tak nie masz.