Mam nadzieję, że nie jestem jedynym, którego irytuje już nowa obsada?
Naprawdę jestem fanem X-Menów, naprawdę podobał mi się pierwszy film z nową obsadą czyli
Pierwsza Klasa i doceniam ten cały wkład i poświęcenie ale ile można? Wiemy kto co jak i po co,
wiemy co spowodowało bezwład nóg i Profesora, po co ciągnąć to dalej? Naginanie fabuły jak
zwykle bo zarówno po "Przeszłość, która nadejdzie" jak i na pewno po Apocalypse będzie mnóstwo
uwag i niejasności jak tamte sytuacje mają się do teraźniejszości. Nie twierdzę, że są złymi
aktorami ale uważam, że takie cofanie się w czasie i na dodatek kontynuacja tego jest zupełnie
niepotrzebna i wprowadza zamieszanie. Strasznie głupawa moda na tworzenie prequeli...
"Days of Future Past" stworzyło nową linię czasową, w której historie z poprzednich filmów (z wyjątkiem "First Class") się nie wydarzyły, lub wydarzyły się w innej formie. Nie ma więc mowy o nieścisłościach względem teraźniejszości, bo nie wiemy co tam się dokładnie zdarzyło. Twórcy mają teraz wolną rękę i mogą pójść w dowolnym kierunku; nie wprowadzi to nielogiczności, nie będzie naciągania fabuły, bo teraz de facto piszą nową historię tego świata.
Więc równie dobrze możemy się spodziewać kolejnych 10 części, zarówno tych z młodości jak i tych późniejszych, które jednak potoczą się zupełnie inaczej niż znane nam już 3 pierwsze części. A taki pomysł będzie zupełnie niepotrzebny i moim zdaniem po prostu - głupi. Gdyby starzy dobrzy aktorzy mieli już dość brania udziału w tej serii to w porządku - niech sobie ciągną serię z "przeszłości" nawet w 10 częściach ale skoro w Days of the Future Past zagrali... nie lepiej było zrobić jakąkolwiek kontynuację Bastionu w starym dobrym składzie?
Ja osobiście do tej pory byłem za tym, żeby zostać przy nowej ekipie (najlepiej bez Wolverine'a), bo daje ona serii powiew świeżości, a ekipa z pierwszej trylogii się już trochę zestarzała. "Days of Future Past" chyba miało być takim pożegnaniem dla starej obsady, choć teraz nie wiadomo, czy twórcy jej znów nie wykorzystają by zwiększyć dochody.
Ciężko byłoby zrobić sensowną kontynuację "Ostatniego Bastionu", bo zabrał wiele możliwości kontynuacji. Dopiero "Days of Future Past" otwiera dobrą drogę do sequela i mimo tego, że o wiele bardziej wolałbym zobaczyć więcej filmów z młodą obsadą, to miło byłoby w końcu dostać duży skład X-Men w teraźniejszości (z Cyclopsem i Jean).
Ja przeciwnie - wolę tą ekipę z przeszłości i jestem zadowolony, że będzie skład z 2 poprzednich części. Mam też nadzieję, że będą lata 70s, tzn. nie przeskoczą od razu do 80s.
Przeskoczą do lat 80.; wg mnie to dobry pomysł, bo dzięki temu będzie można zobaczyć młode wcielenia Cyclopsa, Jean, Storm i Nightcrawlera.
mejki powiem szczerze mają tyle możliwości historii komiksowych i tyle postaci że na pewno na 10 kolejnych filmach się nie skończy .
Młodsza obsada gra na wysokim poziomie ale okrutnie będzie mi brakować McKellena i Stewarta z którymi chwilo (w mojej opinii) nikt nie może się równać. Owszem, w "Days of Future Past" długo nie pograli ale jednak byli, do "obecnych" wydarzeń ciężko będzie ich wpasować - chyba, że będzie to forma opowieści Profesora po "powrocie" Wolverina a na końcu wkroczy Magneto . Miła, mało prawdopodobna perspektywa.
Nowa obsada gra X-Men'ów jak należy i każdy powrót do starej trylogii niósłby ze sobą tony wspomnień, które nie pozwoliłyby na dobry rozwój filmu. Nie oszukując się Ostatni Bastion "wykastrował" tę serię. Nie niósł ze sobą żadnej nowej drogi na przyszłość. Większość X-Menów utraciła moce, część zginęła w tym parę głównych ról. Pozostało tylko zakończenie z Magneto. Singer musiał naprawdę się wytężyć, by znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji bez konieczności tworzenia nowej serii od podstaw. Chwała mu za to, że umiał z tego wyjść. Jedyne czego może mi brakować to Storm, Wolverine'a i Starego Magneto. Radziłbym już się nie rozczulać nad starymi bohaterami, a zamiast tego moglibyśmy się skupić na nowej obsadzie- ich wadach i zaletach.