Po naprawde złym "X-men Geneza Wolverine" wreszcie mamy prequel z prawdziwego zdarzenia.
Osobiście, po opiniach różnych osób myślałem że ten film zrobi jeszcze większy burdel w
kanonie niż wspomniana "Geneza". O dziwo, nie było tak źle.
W filmie naprawde czuć ducha dwóch pierwszych "X-men". Aktorzy zostali dobrani idealnie do
swoich ról, a i sam scenariusz jest naprawde na poziomie. Widzimy jak powstaje pierwsza
grupa X-men, widzimy jak rodzą sie dwie strony przyszłego konfliktu i mimo iż wiele osób
narzeka... ja nie widze w tym żadnych nieścisłości.
Moge zrozumieć ze Magneto zgadza sie z Shawem, bo obaj głoszą dokłądnie te same poglądy,
zresztą, mimo wszystko Erik dokonuje zemsty. Mogę zrozumieć że Raven odeszła od Charlesa
bo w przeciwieństwie do niego nie wierzyła w pokój międzi mutantami. Zresztą, to właśnie Erik
mówił jej żeby zaakceptowała siebie taką jaka jest. Do tego dochodzi scena w barze na
początku, gdzie była zazdrosna o jedną dziewczynę. Myśle, że niezważywszy na okoliczności i tak
odeszłaby z Magnetem.
Historia naprawde trzyma poziom, i film przy okazji wprowadza troche "nowej krwi". James
McAvoy i Michael Fassbender mogliby śmiało być następcami McKellana i Stewarda. To był
wręcz idealny casting. Do tego Kevin Bacon w roli Sebastiana Shawa również sprawuje się
znakomicie, pomimo iż sama postać jest kliszowa i mało ciekawa.
Film ma swoje gorsze momenty za które można go znienawidzić. Mamy naprawde powalone
cameo Jackmana. Charles i Eric wchodzą do baru, chcą go zagadać i on rzuca tylko "Go fu*k
yourself". Choć przyznam że to było zabawne... to serio, daliby Wolverine'owi spokój.
Również scena finałowa niezbyt trzyma sie kanonu serii. Eric i Charles stają się wrogami już za
młodu i Charles ląduje na wózku. Tylko że w "Ostatnim Bastionie" już troche starsi odwiedzaja
młodą Jean Grey i... Charles chodzi.
Kilka dni temu do kin weszło "Days of Future Past" który wiem, że zrobił porządek w kanonie i
wywalił z ciagłości "Origins" i "Ostatni Bastion", jednak mimo wszystko chciałem o tym
wspomnieć.
Podsumowując - To jeden z najlepszych filmów z serii "X-men". Zachowuje wszystko co było
dobre w pierwszych dwóch filmach, i pomimo wpadki na końcówce jest satyfakcjonujący.
Polecam.
Tak przy okazji - czy tylko mnie STRASZNIE irytowała Emma Frost w tym filmie? Na siłe zrobili z niej zimną, wredną babę, a aktorka która ją gra jeszcze bardziej dobija tą postać.
Ale komiksowa Emma to jest zimna, wredna, seksowna baba ;P
Co prawda dostała mało czasu i została słabo zagrana, ale akurat twój opis doskonale do niej pasuje.
Może i kupiłbym tą zimną wredna babę, ale sama aktorka sprawiłą że ta postać byłą irytująca. Na wszystko reagowała tym samym grymasem na twarzy.
DoFP wywalił WSZYSTKIE filmy z kanonu oprócz First Class. Który jest naprawdę świetnym filmem i zamierzam go sobie jutro przypomnieć, żeby wystawić ocenę. Cameo Jackmana było genialne ;)