Bryan Singer to lepszy reżyser niż Mathew Vaughn. Zimny jak lód, a to pasuje. No i jego "X-MEN"
byli twardzi i silni (nawet kobiety! Rebeka, Famke, Halle).
No i ma świetny zespół: operator Newton Thomas Siegel, montażysta i kompozytor w jednej
osobie (!) John Ottman. Musi być lepiej.
Szkoda tylko, że nie ma Rebeki Romijn-Stamos.
Wielka szkoda.
Ale co niby lepiej? O_o przecież first class był genialnym filmem pod względem iż to blockbuster, bardzo ambitny film to był i to jak przedstawili odjazdowo azazela czy beast'a no i banshee (dlaczego co cholery nie ma go w tej części? O_o ) było zajebiste, nie pomyślałbym ,że beast może być cool, a był prze kozacki, więc punkt dla vaughn'a xD
Nie lubię "Pierwszej klasy" bo owa klasa to dzieciaki po prostu.
Gdzie im do Cyklopa, Jean Grey, Wolverine'a, Mystique (w wykonaniu Rebeki), Nightcrawlera czy Bestii z ostatniego Bastionu. Przy tym wszystkim "Pierwsza klasa" jest taka wtórna. Znów od nowa i w kółko Macieju o nieszczęśliwym dzieciństwie Magneto, znowu Auschwitz. Ile można?
Pogoń Magneto za hitlerowcami do Ameryki Południowej też zerżnięta (ze skądinąd wybitnych filmów: "MARATOŃCZYKA" Johna Schlesingera i "CHŁOPCÓW Z BRAZYLII" Franklina J. Schaffnera).
A i jako widowisko "Pierwsza klasa" zawiodła. Była najbardziej kameralna, skromna.
Jedyne co było wartościowe to piosenka Take That; "Love love". Ale to trochę mało jednak.
http://www.youtube.com/watch?v=qIkFY6TFvc8
Więc czekam na film Singera, którego "X-Men" były ponurymi widowiskami, wspaniale obsadzonymi, zagranymi i zrealizowanymi z niespotykaną wyobraźnią.
1) Aha... dzieciaki... fajnie...
2) Azazel jest mocniejszy od Nicgtcrawlera, ale lubię bardzo obu. Beast jest lepiej przedstawiony niż w ostatnim bastionie... w ostatnim bastionie to był dodatek, w first class, mogłem z dłonią na sercu powiedzieć, wooow, fajnie by było mieć moce beast'a, dlaczego? BO TO KOZAK! super po prostu przedstawiona postać, tak samo świetnie w stosunku do naszych czasów przedstawiono Magneto i Professora X'a przez co można było ich na nowo polubić. Mystique i jej wyrafinowania nie było, a na pewno nie w takim stopniu bo First Class pokazywał jacy bohaterowie znani z trylogii byli na początku i co ich zmieniło. Co do obozu i Magneto... to było genialne rozwinięcie wątku i traumy Magneto i jego motywacji.... GOŚCIU CZY TY OGLĄDASZ FILMY O KOMIKSACH DLA AKCJI? nie dla fabuły? bo nie wiem, co ci w wątku o Magneto się nie podobało? O_o wybacz, ale trzeba być debilem by nie docenić wątku Magneto, tego jak szybko opanował moce, co przeżył i jakim twardzielem stał się później, scena w banku i w barze, jest prze genialna, trzeba mieć nasrane by tego nie zobaczyć i nie docenić...
3) Nie zerżnięta (skądinąd pie*rdol się)... normalna logiczna część fabuły i tego co robił Magneto, nic więcej, nic mniej.
4) Mnie już nudzą "widowiska", jeśli nie ma przy tym fabuły, ciekawych dialogów i relacji między postaciami, to po co w ogóle komiksy i filmy oglądać? O_o First Class ma sporo akcji i jest ona na swoim właściwym miejscu i jest jej sporo, jeśli widowiskowość liczysz ilością i wielkością wybuchu to mi cię żal, bo mnie gęsią skórę, wywołuje krótka lecz rzeczowa scena w barze, po prostu GE NIA LNA! koniec kropka.
X1 i X2 to były mocne filmy, ale... mówiąc o "ponurości", grubo przesadzasz, były tam wątki ponure, mroczne, a także wesołe, humorystyczne i pozytywne, więc nie koloryzuj.
Pod względem mroku to first class z wątkiem Magneto i dwóch postaci w której jedna zabija tego który chce zniszczyć ludzkość i sam przejmuje jego idee... przecież to geniusz i trzymająca w napięciu fabuła ukazująca wątek gdzie na końcu przyjaciele stają na przeciw siebie w sytuacji ciężkiej i mogącej wywołać wielką tragedię.
Trylogia X-men jest super, first class jest super, origins jak wiemy jest do dupy (tanie efekciarstwo), first class jest super, wolverine jest super i czekamy na dofp i jeszcze jedno, może nie wiesz, ale komiksy z x universum nie mają zawsze takiego samego klimatu więc dziwi mnie twoje zdziwienie... szczególnie iż first class obok wolverine jest zdecydowanie ambitniejszy od oryginalnej trylogii którą także uwielbiam.
Cytat : trylogia X-men jest super, first class jest super, origins jak wiemy jest do dupy (tanie efekciarstwo), first class jest super, wolverine jest super
Piąteczka!
Co do "mroczności" Singera, to facet charakterystycznie reżyseruje, cierpliwie pod scenariusz a nie pod efekty specjalne - właśnie trójka wydaje się trochę bardziej bajkowa przy x1 i 2 gdyż było więcej akcji niż gadania, tak czy siak czekamy panie Singer na nowych x sów
Ale to też dziwne bo...
Patrz, mamy Man of Steel, film płaski, sztampowy i typowo efekciarski, fani grzmią nad nim, zaś ludzie (czytaj: ciemna masa) oceniają wysoko i chodzą po kilka razy.
The Wolverine, film ma akcję, szczególnie od odzyskania mocy Logan toczy naprawdę klimatyczną walkę z gołą klatą :D ale i tak jest ambitny i ma dużo fabuły i naprawdę świetnie intrygi w intrydze i zwroty akcje i co? fani są podzieleni, ale w gruncie rzeczy są za, zaś ludzie (ciemna masa) nie chodzą na ten film i słabo go oceniają bo... nudny i mało akcji...
Wychodzi na to iż wystarczy zrobić film z walącymi się budynkami i ciemna masa kupi to .... [facepalm]
No akurat walące budynki mi się podobają jak i ogólnie men of steel uważam za supermana godnego naszych czasów ale wróćmy do Logana - może fani po prostu spodziewają się kolejnych x-menów a tu coś takiego, ja właśnie lubię trochę gadania ( zobaczcie na batmany Nolana), potem akcja, film bardzo mnie zaskoczył pozytywnie, widać że stara się pogodzić i fanów komiksów i fanów trylogii, tak czy siak przyda się w x rodzinie gdzie jedynie origins dał plamę, ale pewnie w Days go pominą skoro ma być Stryker, poczekamy zobaczymy
MOS jest do kitu... a batmany nolana nie są tak dobre jak się je promuje, na pewno bb i tdk są super, ale... tdk ma tak naiwne zakończenie... nikt nie ginie itd... śmiechu warte, podobna akcja, zginą, albo nie zginą jest w first class i tam jest to genialne wykonane.
Ja lubię The Wolverine m.in., za to że nie ma w nim wybuchów w tle i powiewającej flagi USA.
Póki co CBM of this year.
Niestety, ale średniawka. Fabuła bardzo dziurawa. Główny motyw "tego złego" - śmieszny i komiczny. W zasadzie ekranizacja ta, a raczej niezwykle luźna adaptacja, może powodować ostry ból zebów u kogoś kto czytał Wolverine Vol1.
Ale, jak podkreślam, jest to moje osobiste zdanie i nie każdy musi się z nim zgadzać. Oba Wolverine są średnie, oba mają bzdurne wtręty (w Genezie historia o Wolverinie wyjącym do księżyca (muahahah) a w The Wolverine legenda o Kazumim (mój najlepszy przyjaciel to zwierzę które mnie uratuje...)
Podobnie debilne i groteskowe postaci (ReynoldsPool w Genezie i arcy zły Transformers w The Wolverine). No i motyw przewodni - nie lubiejący mutantów Stryker chcący stworzyć mutant-kombo oraz nawiedzony dziad japoński, który ma manię nieśmertelności, chociaż po przeżyciu Nagasaki musi go zżerać raczysko...
Znajdź mi jeden "inteligentny" motyw w The Wolverine, który miałby jakiekolwiek odwzorowanie w komiksie, którego podobno jest adaptacją...
Ps. Postaraj się odpowiedzieć bez inwektyw i wycieczek osobistych.
Może nie wiesz, ale filmy komiksowe mają spory zasób materiału i tak jak w komiksach tworzone są osobne universa jak np. ultimate, tak ten film mógł wziąć trochę z komiksów i dać coś świeżego i nowego i to się udało.
Inteligentne motywy to naprawdę dobre intrygi i zwroty akcji które co chwilę zmieniają i motają naszym odbiorem danej postaci i jej motywów, ten film ma świetny scenariusz o ile chce się obejrzeć film dla fabuły z dodatkiem akcji, ale widzę iż ty lubisz filmy akcji z dodatkiem fabuły...
Ehh, już parę razy pisałem o tym - czytam X-ów od 1993 roku, gdy pojawili się w Polsce. Ostatecznie po pięcdziesiątym numerze posiłkując się komiksami zza zagranicy a potem już z netu.
Uwierz mi na słowo, że naczytałem się historii zwykłych, alternatywnych a nawet mangowych o Wolverinie więcej niżbym chciał.
Sęk w tym, że podjęto się próby ekranizacji komiksu cięższego w odbiorze. Ta historia akurat do najłatwiejszych nie należy. Logan, porównywany jest do oszalałej bestii, którą musi ubić na początku historii (mówię o komiksie) ponieważ ta zagraża innym ludziom. Dobitnie widać to w Japonii, gdy trafia w otoczenie ludzi honorowych i bardzo wstrzemięźliwych w uczuciach. Shingen pokazuje Mariko, walcząc miecz na pazury z Loganem, że ten jest potworem, zwierzęciem, którego nie da się kontrolować. I dopiero wtedy zaczyna docierać to do Logana i coś niecoś załapuje.
W filmie pojechano po wszystkim - kapitalna w komiksie scena z niedźwiedziem zostaje przerobiona tak, że Logan przypomina oszołoma z GreenPeace. Non stop biadoli że już nigdy szponów nie wyjmie bo przysięgał i non stop nimi macha...
Wolverine nie ma w sobie bestii, jest po prostu załamany psychicznie, bo parę lat temu usiekł ukochaną po tym jak przejęła ją kosmiczna siła i zaczęła zagrażać całej ziemi (chociaż jest świrem, bestią i nie boi się własnego brata ciachać) i teraz upija się, zapijając koszmary. I męczy się nawijkami z Jean w swoim małym światku. W dodatku w filmie widać gołym okiem, że zakochany jest w Jean, a Mariko to taka jego sex-buddy...
Dołożono, nie wiadomo po co, tego Yashidę, który jest jeszcze jakoś do przyjęcia do momentu w którym okazuje się że jest oszalałym przez żądzę nieśmiertelności, namolnym staruchem.
Jakiś dziwny robal, który kiedyś był w brzuchu Neo z Matrixa, potem w uchu jednego z bohaterów Falling Skies, a teraz dusił serducho Logana. Skąd on się wziął i jakie jest jego działanie - nikt nie wie... Ale w jakiś szczególny sposób ogranicza regenerację Logana. Ale tylko troszeczkę, bo adamantium które ma w szkielecie, a przed którym non stop własnie ta zdolność regeneracji chroni Logana, jakoś go nie zabija.
Nie wspomnę nawet o tym, że Yashidzie pomaga Viper, Która, nawet pominąwszy fakt, że w komiskie jest szefową Hydry, to tutaj pomaga z zupełnie nikomu niewiadomych pobudek. Ot po prostu spikła się w USA z Japońcem i tak sobie już jest z nim teraz...
A najlepsze jest to że Logan, którego częścią mocy mutacyjnych jest węch i słuch, nie wywąchał Japończyka w zbroi, chociaż normalnie tropił w Kanadzie myśliwych z lasu aż do knajpy...
Sterowany transformers za pomocą rozgrzanego do czerwoności adamantium tnie chłodne adamantium, a Logan w przeciągu paru sekund "odrasta" sobie pazury...
Zamiast wojowników Hand biegają jacyś ninja od siedmiu boleści albo yakuza, co nie potrafią panienki złapać i odstawić do szefa.
Jest też Yukio, co niby przewiduje każdego śmierć, ale nikogo śmierci nie przewidziała tak naprawdę.
Ktoś gdzieś tu napisał, że The Wolverine najlepiej określa i opisuje scena w któej Logan i Yukio wsiadają do samochodu. Ona pyta Logana "gdzie lecimy", a ten odpowiada "nie wiem..."
Mimo to nie pisałem, że to film zły, albo słaby. Jako blockbuster się broni. Ale fabularnie jest podziurawiony jak sito.
Na usprawiedliwienie napiszę tylko, że w przeciwieństwie do Irona Mana 3, film pokazywał dokładnie to co można się było spodziewać po zapowiedzi. Bo zapowiedź do Iron Mana 3 to ohydna próba oszustwa i naciągnięcia fanów - zwiastun pokazywał zupełnie inny film, niż "Przygody nieustraszonego Tony'ego Starka i jego młodocianego kumpla"
Czy ty w ogóle widziałeś te filmy?
"MARATOŃCZYK" Johna Schlesingera
http://www.filmweb.pl/film/Marato%C5%84czyk-1976-7547
"CHŁOPCY Z BRAZYLII" Franklina J. Schaffnera)
http://www.filmweb.pl/film/Ch%C5%82opcy+z+Brazylii-1978-4567
bo mam ogromne wątpliwości...