Dopiero co obejrzałem, i muszę stwierdzić, że słabo wytłumaczyli tą zmianę linii czasowej. Jak to oglądałem to w pierwotnej linii raczej chodziło o to, że jak Trask zginął z ręki mutanta, to ludzie w Białym domu uznali, że on miał rację i mutanci są bardzo realnym zagrożeniem i dlatego jego prace były kontynuowane. W drugiej linii czasowej Trask nie zginął, ale i tak po tym show co x-meni odstawili, ludzie mieli powody by budować broń przeciwko mutantom. Wszystko to uprościli do tego, że jak Trask zginie to strażnicy powstaną, a jak przeżyje to nie powstaną.