Wolę tytuł z jednego z odcinków X-Men TAS.
To Vaughn powinien być tym, który połączy uniwersa. Singer pisze skrypty w duchu komiksów, ale wiele rzeczy, które zawarł w swoim najnowszym filmie z serii X-Men, jest po prostu zbyt mało wytłumaczonych czy dopowiedzianych.
Nie wiadomo skąd Kitty, która przechodzi przez ściany, nagle otrzymuje moce cofania się w czasie. Sam fakt podróży w czasie i wpływ decyzji oraz wydarzeń na przyszłość to bardzo trudny temat, który w tym filmie został nieco spłycony. Widzimy,że jedynie ważne wydarzenia, jak np. uratowanie prezydenta przez Raven, mają wpływ na przyszłość, a nie np. pierwszy atak Raven na Traska i związane z tym reperkusje, pojawienie się w mediach itd. Reżyser wybiera sobie to, co da się zmienić, a przecież przyszłość zależy w dużej mierze od szczegółów i detali, wystarczy najmniejsza zmiana w przeszłości, aby przyszłość kształtowała się całkowicie inaczej.
Również moce niektórych mutantów mogłyby wyjaśnić całkowicie sprawę podróży w czasie. Quicksilver mógłby przekroczyć barierę czasu lub po prostu "pozamiatać w slow motion wszystkich przeciwników. Tak samo Blink, już prędzej jej powinni twórcy wyznaczyć umiejętność cofania się w czasie za pomocą otwierania bram między wymiarowych.
Myślę,że Vaughn w przeciwieństwie do Singera, postawiłby jednak na nieco więcej realizmu w konwencji komiksowej. Usprawiedliwiłby te wszystkie nieścisłości,a przy tym, dużo lepiej nakreślił sylwetki bohaterów oraz sam scenariusz. Singer lubi czasem efekciarstwo, a postoje między tym wyglądają jak w grze komputerowej: bohaterowie podążają z punktu A do punktu B i chcą oszukać czas.
Na plus jednak zasługują walki,w dużej mierze drużynowe pokazy siły, ale również solówki Sentineli z przyszłości, które wypadły lepiej niż sobie to wyobrażałem(świetny pomysł z dostosowywaniem się do mocy mutantów), masa nawiązań do poprzednich filmów oraz komiksów, które w miarę trzymają w kupie oba różne uniwersa(Stryker, starzy X-Meni po powrocie Logana, Quicksilver). Niestety oba uniwersa są tak różne,że czasami wypada to dość chaotycznie, zwłaszcza patrząc pod kątem pierwszych X-Menów(dalsze losy Raven i Magneto - jak oni będą współpracować później? Skąd w ich ekipie weźmie się Toad? Jak to się stało,że nikt nie uratował Wolverine'a z rąk Strykera? etc. etc.).
Jednak najlepszym pomysłem jest restart uniwersum czasowego i wyrzucenie perfidnego Ostatniego bastionu.
Klasyczni X-Meni, w klasycznym konflikcie z ludźmi, z klasycznymi, miejscami przestarzałymi efektami, w duchu komiksów. Niech będzie naciągane 7 za dramaturgię w ostatnich scenach, pokazy mocy niektórych mutantów(więcej Quicksilvera, Blink, Bishopa, do wywalenia: Warpath i bezimienni mutanci żołnierze ze swoimi idiotycznymi mocami).
Scena po napisach zapowiada kolejny film, tym razem w roli głównego złego Apocalypse - największy i najsilniejszy wróg X-Menów. Na razie pokazany w wersji soft, jako En Sabah Nur bez kombinezonu. Efekty w scenie wyglądają dość prymitywnie, ale ogólny zamysł pozostaje niezmienny z materiałem źródłowym - komiks. Mi również odpowiada ta zapowiedź, chociaż im prędzej zobaczę wersję hard, tym lepiej.