Żaden film tak celnie nie obnażył dziadostwa tego wynalazku.
Scena w metrze pokazuje jej niedostatki: mdłe kolory, okropna ostrość, światła właściwie brak, przy
tym wszystkim estetycznie użycie tej kamery jest tu kompletnie nieuzasadnione, odkleja się od
reszty filmu. Zdumiewa, że taki esteta jakim jest Singer dał się skusić na skorzystanie z tego
partackiego wynalazku.
Boli, że używa go i promuje Michael Mann (po malarsko pięknych "Ostatnim Mohikaninie",
"Gorączce", "Informatorze" nastąpiły ohydne "Zakładnik", "Miami Vice" i "Wróg publiczny"), ale
Singer?
No, cóż, ważne, że scena ta się przydała.
Chyba, że tak ;)
Ale biorąc pod uwagę co jest kręcone cyfrowo nie mogę do końca się zgodzić z głupotą tego wynalazku.
Co na przykład?
Mi do głowy nie przychodzi ani jeden udany, z estetycznego punktu widzenia, film zrealizowany takim sprzętem.
W tym zalewie kupy faktycznie jest trochę rodzynków (Benjamin Button, Grawitacja, Lot, Drive, Melancholia, Fair Game, Slumdog, Rachel wychodzi za mąż, Nim Diabeł dowie się, że nie żyjesz, Sin City, Tańcząc w ciemnościach), ale wydłubywanie ich z kupy to nic przyjemnego.
To spójrz w ten sposób na resztę filmów.
To również jest wydłubywanie rodzynków z kupy ;)
Chodzi o to, że bez względu na sposób kręcenia filmu i tak ryzykujesz trafienie kupy lub rodzynki. Nie ma tu żadnej zasady co do ilości jednego i drugiego itp ;)
Masz rację, ale nie o to w tej dyskusji chodzi. Chodzi o poczucie estetycznego smaku. Gdy patrzę na obraz rejestrowany przez kamerę cyfrową po prostu mnie odrzuca. Rozumiem, że kręci się nimi jakieś docudramy pokroju "Dlaczego ja?", ale filmy - ohyda. I to boli. Zwłaszcza oczy. Zwłaszcza gdy zna się tak wysmakowanych artystów jak Sidney Lumet, czy Jonathan Demme, którzy zmuszeni wyłącznie finansami realizują swoje ostatnie filmy (odpowiednio "Nim diabeł..." i "Rachel...") kamerą cyfrową i one już nie wyglądają jak ich wcześniejsze projekty (choćby "Pieskie popołudnie" czy "Milczenie owiec").
Są rzekomo dzięki kamerze cyfrowej bliżej życia, w istocie zaś są bliżej telewizji, a to nie jest komplement. Światło i kolory są z automatu, są pozbawione charakteru, po prostu są.
Wilk z Wall Street był kręcony kamerą cyfrową, raziło Cię to w oczy? Ja nawet bym nie wiedział choćbym oglądał ten film 2 razy dziennie