...jeśli nikt jeszcze nie widział to nie ma sensu oglądać trylogii X-Mena, bo o ile "Pierwsza Klasa" stanowi świetny prequel, o tyle "Przeszłość, która nadejdzie" została tak skonstruowana, że wszelkie wydarzenia z trylogii zostały w końcu zresetowane. Cała ta dramaturgia, choćby z Jean Grey w Ostatnim Bastionie, ot po prostu straciła znaczenie, bo twórcy filmu twierdzą, że zmiana przeszłości może wpływać na wydarzenia przyszłości. Nie lubię tej hipotezy.
Pytanie brzmi co się stało z X-Menami z teraźniejszości w "Przeszłość, która nadejdzie" (tymi, którzy byli w trylogii)? Umarli. Nigdy ich nie było. Wyparowali. W sumie więc pomysł filmu na temat walki starej ekipy ze Strażnikami (walki przegranej, jak się okazało) jest bez sensu, bo i tak wiadomo, że w końcu wszystko zostanie zresetowane.
Żałuję, że twórcy filmu nie wymyśli czegoś innego. Już nawet wystrzelenie X-Menów w kosmos byłoby bardziej sensowne, niż te wszelkie ingerencje z przeszłością... to zbyt naciągane...