Przedpremierowo film zapowiadał się świetnie. Bardzo korzystne recenzje, świetna obsada, wykorzystanie fantastycznej historii.
Zachęcony tym wszystkim (a także promocyjną ceną biletu ;) udałem się na maraton. Klasycznie bardzo dobra dwójka, potem jeszcze lepsze First Class i na koniec wypadające blado przy swoich poprzednikach Wolverine. I wreszcie blisko wpół do szóstej początek dania głównego.
A jak smakowało?
Technicznie doskonale. Piękne, dopracowane efekty (przynajmniej w 2d), doskonale dopasowana do scen muzyka z kilkoma tematycznie pasującymi kawałkami wokalnymi. Zresztą i reszta ekipy nie ma się czego wstydzić.
Aktorsko otrzymaliśmy wręcz plejadę gwiazd. Dinklage jak zwykle zachwyca, Fassbender kradnie połowę scen w których bierze udział, McAvoy zresztą nie jest od niego gorszy, Lawrence, Jackman, Page, Stewart i inni także świetnie wykonali swoją część roboty. Ale nic z tego nie było zaskoczeniem takim, jakim okazał się aktor grający Quicksilvera. Ciężko stwierdzić ile w tym jego zasługi, a ile fantastycznie rozpisanej roli, ale w swoich scenach przebijał nawet Fassbendera, jednocześnie stanowiąc główny motyw komediowy filmu.
Ale właśnie bohaterowie. O ile o starej ekipie nie ma co mówić, bo nie ma sensu powtarzać się na temat ról młodego Xaviera, młodego Magneto czy Raven a nie licząc ich mieliśmy tak naprawdę tylko występy cameo, to warto chwilę wspomnieć o ekipie z przyszłości mimo, że role były króciutkie.
Dostajemy ponownie Kitty, tym razem jako dorosłą, posiadającą nowy zestaw mocy (których mieć nie powinna) ale w/e, jest ok i tyle.
Collosus w zasadzie nie różni się od tego z trylogii i dobrze, bo odpowiada komiksowemu.
Warpath, Sunspot i Iceman pojawili się w zasadzie jako mięso armatnie by miał kto walczyć z Sentinelami, ale ciężko mieć zastrzeżenia tutaj.
Bishop fajnie przedstawiony, ale po trochu zmarnowany, miejmy nadzieję, że jeszcze się pojawi tak jak i Blink, która niemalże skradła me serce w tym filmie ;) Piękna aktorka, śliczne CGI przedstawiające jej możliwości i do tego niekonwencjonalne ich wykorzystanie. Oby otrzymała w którejś kolejnej części więcej uwagi.
Fabularnie jest bardzo dobrze. Są zmiany względem komiksu (zresztą co to za niespodzianka?), ale nie kłują one w oczy. Mamy zachowaną logiczną ciągłość przyczynowo-skutkową, dobrze stworzone motywacje bohaterów, fajne dialogi. Momentami mogłaby być ociupinkę bardziej porywająca, ale to naprawdę oderwane przypadki.
Podsumowując, według mnie film na gigantyczne szanse na zostanie blockbusterem roku, jednocześnie jest najlepszą ekranizacją komiksu od czasów TDK.