Byłem właśnie w kinie na tym i film rewelacja :).Tylko jedna rzecz mnie zastanawia.Ponoć ten film
posiada wersję z polskim dubbingiem prawda?Więc co mówi Xavier w polskiej wersji w scenie
gdzie mówi do Rosomaka pier**l się :) ?
No dobra,ale nie drzyj japy spokojnie.I co z tego,że było już szukane na forum,luzuj szelki dzieciaku.
Ten dubbing to naprawdę idiotyczny pomysł! W filmach animowanych rozumiem, bo w większości takie filmy oglądają dzieci, no ok. W Marvel'owskich produkcjach typu Kapitan Ameryka czy Spider-man też można przeboleć, bo na szczęście są też wersje z napisami i filmy te to typowa komiksowa walka dobra ze złem na tle licznych efektów specjalnych. No i oczywiście współpraca Marvel'a z Disney'em, dubbing gwarantowany. Ale X-men nic wspólnego z Disney'em nie mają. Łatwo dostrzec głębszy przekaz. Są na swój sposób bardziej brutalni niż inne ekranizacje. Bardziej poważne, dojrzalsze. Trochę jak trylogia Mrocznego Rycerza. Taka dojrzalsza ekranizacja komiksu. Dzieci, które nie oglądają filmów innych niż te z dubbingiem nie powinny zabierać się za te filmy. Dubbing to zły pomysł. Tym bardziej że film jest od 12 lat. A co do tematu to pewnie będzie coś w rodzaju "spadaj". Ostre słowa :D Ale zaintrygowało mnie to, będę musiała zobaczyć ten fragment jak już będzie online lub na DVD :)
Ale dubbing nie jest tylko dla dzieci. To po prostu jedna z form dystrybucji filmów stosowana na całym świecie. Żeby daleko nie szukać, Niemcy dubbingują wszystko, (a przynajmniej dubbingowali) i nie ważne, czy to bajka dla dzieciaków, czy dramat psychologiczny. Ot, tak się robi i chyba tylko w Polsce dubbing postrzega się jako "zabawkę dla dzieci".
I na całe szczęście! Już nawet lektor jest lepszy od dubbingu, co po chwili przyzwyczajenia się przyznają obcokrajowcy z "krajów dabingujących".
Cóż wszystko zależy od tego jak jest zrobione. Ja osobiście wierzę w dobry dubbing, ale jak idę do kina, to wybieram wersję z napisami... Bo chociaż nie tylko wierze, ale mam też mały dowód w postaci filmów o Harrym Pottere, gdzie dubbing brzmi naprawę dobrze, przynajmniej według mnie, to jednak boję się wejść na minę...
A lektor ma swój urok. ja tam lubię lektora, szczególnie wtedy, gdy wybieram film na dobranoc... a jeśli jeszcze lektor ma jakiś fajny głos, to staje się dla mnie na tyle ważną częścią filmu, że nie wyobrażam sobie danej pozycji w innej wersji.
Ja wolę lektora, który ma przyjemy, acz nie wyróżniający się głos, dzięki czemu po chwili przestaje się go słyszeć, a bohaterowie zaczynają mówić swoimi prawdziwymi głosami.
W filmach animowanych dubbing potrafi się sprawdzić, zwłaszcza w tych z "podkręconą wersją językową" jak Shrek jednak jeśli ja, znający angielski dość marnie potrafię wyłapać karygodne błędy w tłumaczeniu kiedy są napisy/lektor to znaczy, że tłumacze są partaczami którym nie można zaufać. Świetnym przykładem jest reklama snickersa i szatnią piłkarską - tłumaczył to jakiś matoł z translatorem zamiast mózgu sprawiający, że cały spot w naszym języku jest kompletnie bez sensu! O tytułach mających wręcz przeciwne znaczenie niż oryginalnie nie chcę nawet wspominać, bo to osobny temat rzeka (przed seansem X-mana dystrybutor w reklamie chwalił się jak świetnie przetłumaczył tytuł "Dawn of the Planet of the Apes").
Z tego co się orientuję tłumaczenia tytułów to osobna sprawa. Nie tłumaczy się dosłownie tylko interpretuje, podobnie jak w poezji, czy w przekładach książek... Z tego co widziałam to np. pierwszy akapit "wichrowych wzgórz" brzmi zupełnie inaczej w tym nowym tłumaczeniu, co je widziałam w księgarni, a inaczej w tym, co mam w domu, chociaż treść jest taka sama. No ale nie chodzi o to, tylko o to, że tłumaczenie tak właściwie polega trochę na tworzeniu tytułu, dialogu, książki od nowa, w taki sposób, aby treść główna się zgadzała. Dałabym przykład, ale nic mi się nie nasuwa...
Istnieją filmy, w których dubbing nie był zły, a nawet bardzo dobry, np. filmy o Asterixie i Obelixie, nawet w Harrym Potterze był niezły dubbing.
Jednak dubbingowanie filmów o superbohaterach, czy Hobbita, albo Transformers, albo nawet Noego to szczyt głupoty dystrybutora. Po co dubbing? Aby małolaty, które czytać nie potrafią mogły rozumieć, jednak te filmy są na tyle poważne i niedziecinne, że takie 7-8 letnie dziecko się wynudza jak cholera nic więcej... Do dziś pamiętam, jak miesiąc temu na Niesamowitym Spider-Manie 2 były małe dzieci (rodzice pomyśleli film z dubbingiem - to film dla dzieci) i po 20 min chciały i błagały rodziców by iść do domu... Zmarnowane bilety i tyle...
No właśnie... pisałam już że myślenie "Dubbing jest dla dzieci" jest specyficzne dla Polaków. Podobnie zresztą jest z kreskówkami. (jak animacja to dla dzieci, chociaż powoli się zmienia).
A i dobry dubbing był w serialu "Ja, Klaudiusz", ale to stara szkoła.
Tu nie chodzi o to czy dubbing jest dla dzieci czy nie.
Tu chodzi o to, że dubbing jest dla leniwych, których nie obchodzi, że niszczą sobie odbiór filmu. Bez względu na to czy dubbing będzie ok czy nie to wciąż będzie tylko psucie filmu. Usuwanie fragmentów oryginalnej ścieżki dźwiękowej, wklejanie innych, ograniczanie możliwości aktorów, psucie efektów dźwięków... i tak dalej.
Nie byłam taka radykalna. Ot jedni lubią, drudzy nie i żadna z tych grup, nie jest ani lepsza, ani gorsza. A ocenianie ludzi na postawie tego czy woli dubbing, czy nie napisy to nieporozumienie.
Może, ale w takim razie jakie są przewagi dubbingu nad oryginalną ścieżką dźwiękową?
Inne niż to, że "nie trzeba czytać"?
Ja nie mówię, że cokolwiek ma przewagę nad czymkolwiek. tylko, że jeden lubi jabłka, drugi pomarańcze.
Jak dla mniej edyna przewaga bywa w komediach, w których tłumaczenie zostało zmienione pod dany kraj. Asterix i Kleopatra jest moim zdaniem pod tym względem genialny. Oryginalna wersja mnie już tak nie śmieszy. Podobnie ze Shrekiem. Jedyny plus dubbingu. W innej sytuacji dobry lektor, z dobrze dobraną głośnością jest dużo lepszy (bo po chwili przestaje się go zauważać i słyszy oryginalnych bohaterów) i... tańszy dla dystrybutora.
Ja strasznie ubolewam nad niektórymi starszymi filmami z hongkongu (np. z Jacky Chanem). Okropny angieslki, strasznie przerysowany i sztuczny dubbing. Psuje cały film.
Dubbing w reklamach jest też przerażający. Dosłownie efekt jest taki, że się nie śmieję, a chowam (uszy).
Rzeczywiście w wypadku komedii jest to często użyteczne, bo niektóre żarty trafią tylko do mieszkańców danego kraju i trzeba je poprawić.
Ale to raczej do czystych komedii a i to nie wszystkich.