Z tym komiksem jaki znam nie ma to wiele wspólnego.
O czym ? Bliżej w tym filmie jackmanowi do gandiego niż do wolverina. Katastrofa
A co było w komiksie? Nie czytałam, w ogóle za komiksami jakoś niespecjalnie przepadam. Ale jestem ciekawa, jak film od niego odbiega:D
Logan zarabiał na życie walcząc po barach i tam go porwał łysy doktorek. Cały eksperyment broń X nie zajmował kilku minut jak na filmie ale był dłuższy bo wyrzucali go pod kontrolą by walczył np. z wilkami :-)
w ogóle mnie załamał eksperyment. Nie czytałem komiksów, czasem mi wpadły pod oko seriale animowane albo filmy, ale zawsze wspomnienia Wolverina były takie przerażające, eksperyment był taki straszliwy i bolesny, liczylem że będzie tu parominutowa sekwencja pełna straszliwego cierpienia Logana albo jakiś niewyobrażalnie okropny eksperyment, a wypełnienie kości adamantem? so lame. Tyle gadania o straszliwości żeby zaprezentować nam kilka igieł. (Ja wiem że to i tak bolesne straszliwie i tak dalej, ale to nic w porównaniu z tym co sugerowano)
(Swoją drogą: zawsze myślałem że Wolverine ma adamantowy szkielet, a nie kości wypełnione adamantem. W komiksie też jego kości są po prostu wypełnione w/w czy faktycznie są zastąpione adamantem?)
W kościach pewnie jak każdy ma szpik więc wątpię czy całkowicie adamantium zastąpiło mu szkielet :-)
W ogóle film mógł wyjść z tego świetny, może nawet lepszy niż cała seria, bo mając do dyspozycji tak fantastycznego aktora jak Hugh Jackman można się było pokusić o jakiś pogłębiony wizerunek bohatera. Oczywiście nie mówię o zrobieniu z tego filmu psychologicznego, ale myślę, że kwestia "zwierza" (Boże, jak to po polsku dennie brzmi...) mogła być trochę ciekawsza, jak napisał mój przedpiśca:) eksperyment z adamantium też mogli ciekawiej rozegrać. Mógł być pretekstem do jakiejś walki wewnętrznej, whatever... A wyszła nawalanka, którą właściwie da się streścić w 2 słowach "Wp...olił wszystkim".
126 stron wypełnionych cierpieniem. Czysty techno-thriller z mind-f"ckami jakie dzisiaj stosuje n.p. Christopher Nolan. Żaden czytelnik nie był chyba na to gotowy w Polsce roku 1994.
Tzn tylko tyle, że na każdej stronie oglądasz cierpienie. Kiedy przeczytasz, przyznasz, że lepiej nie dało się tego opisać :P
Wiem, że to zabrzmi naiwnie, ale gdzie można je dostać? Gdzieś w internecie? Albo w wersji papierowej?
papierowa na allegro a skany na ch omik. nazywa się Mega Marvel nr 4 (5)*1994
przyznawanie się do naiwności jest cenione.
Sie zgadzm ,bo nikt kto czytał ten rewelacyjny komiks nie powie ze to dobry film. A ze marvelici jak chorągiewka na wietrze, jak zawieje tak beda obstawiac. Szkoda bo liczyłem na powazne klimaty a tu taka lipa, no i ta nowa czesc także daleka od pierwowzoru komiksowego :/ na dobrego rosomaka przyjdzie poczekac do przyszłorocznego X-Men DoFP
dosyć stary temat, ale odświeżę, bo nurtuje mnie pewna kwestia. pamiętam, jak lata temu wpadł w moje rączki pierwszy komiks o rosomaku, przeczytałem go trzy razy może w godzinę, takie robił mocne wrażenie. doskonale pamiętam te wszystkie eksperymenty co na nim wykonywali, jednak nie kojarzę, aby nasz bohater miał zdolność wysuwania kości z dłoni. pamiętam, że przed tym, jak został uwięziony miał zdolność regeneracji. więc jak to do końca było?