"X-men geneza Wolverine" to kolosalne rozczarowanie. Ponosi klęskę na każdym mozliwym
poziomie. Pod wzgledem fabuły - naciągany i nielogiczny.
Pod względem akcji - tandetny i kiczowaty.
Pod względem ciagłosci z trylogą - pełen nieściosłości.
Fabuła tego filmu ma rozwijać wątki z "X-men 2". Mamy poznać historię Wolverine'a i to w jaki
sposób zgłosił się do znanego wszystkim eksperymentu. Cóż, okazuje się że ta historia jest
nieciekawa i głupia.
Wszystko zaczyna się od tego że Jimmy (bo tak w tym filmie mówią na naszego Rosomaka) i
jego brat Victor (który nijak nie przypomina siebie z pierwszej części "X-men") zostają zwerbowani
przez Williama Strykera (który również jest całkowitym zaprzeczeniem samego siebie, którego
znamy z "X-men 2") do oddziału pozbawionych jakichkolwiek charakterystycznych cech mutantów.
Poznajemy ich w tak oklepanej scenie, która byłą chyba w kazdym możliwym filmie akcji, gdzie
bohaterowie siedzą w samolocie i starają się być wobec siebie agresywni i złośliwi.
Po jakimśtam czasie Jimmy opuszcza druzynę, od tak sobie. Dlaczego? A no bo jak panienka
starałsię zmusić Victora by ten zachowywał sie bardziej przyjaźnie. Czy Wolverine na tym etapie
nie powinien być kompletnym zwierzęciem, albo chociaż podobnym do Victora twiardzielem?
Stryekr pod koniec "X-men 2" tak właśnie go opisał. Jako zwierzęcie. A to co mamy okazje
zobaczyć tutaj całkowicie temu przeczy. Nasz Rosomak ani razu nei zachowuje się ani troche
zwierzęco.
W ogóle to ucieka on do Stereotypowej Kanady, gdzie każdy nosi kraciastą koszulę i jest
drwalem. Dowiadujemy się tak skąd wział się przydomek "Wolverine". A no jest to wymysł tej
babki z którą w tym czasie się związał. Nie dlatego że odpowiadałoby to jego charakterowi. To
cudowne gdy film bierze naszą ciekawość i nawet przy takich drobiazgach wymierza nam f*cka
prosto w twarz.
Anyway, Victor zaczyna wycinać w pień swoich przyjaciół z oddziału i przy okazji też dziewczynę
Jimmy'ego. Ten po obowiazkowym wydarciu ryja wyzywa Victora i dostaje ostro po tyłku. Pojawia
się Stryker i proponuje, teraz już Loganowi udział w eksperymencie. Słowem wyjaśnienia, na
Wolverine'a na początku filmu wszyscy mówia Jimmy, a po akcji w której odchodzi z oddziału bez
powodu mówią na niego Logan. Tylko Victor używał do końca jego oryginalnego imienia. Czemu
tak? Po co to? Nie wiem. Scenariusz musiał jakoś upchać imię "Logan" więc rzuca nim tak po
prostu bez wyjaśnienia.
Jak sie łatwo można domyśli, za wszystkim stał Stryker. To on kazał zabić wszystkich swoich
mutantów Victorowi.... no właśnie dlaczego? No i dziewczynę Logana, tylko po to żeby się okazało
że wcale nie, i to tylko po to by zmusić Logana do eksperymentu. Czemu Stryker to zrobił?
Przecież było wiadomo, że jeśli coś pójdzie nie tak, to nienawidzący go już i tak Logan będzie
chcieć zemsty. Zresztą, Victor byłchetny do tego eksperymentu, czemu nie wział jego?
Jak sie łątwo domyślić, eksperyment się nei udaje i całą reszta filmu polega na tym że Logan
ucieka z laboratorium a potem wraca by sie zemścić. Innymi słowy - połowa filmu powstałą w
wyniku dziury fabularnej.
Jakby mało tego było, okazuje się że w tym samym czasie Stryekr przygotowywał sobie innego,
lepszego zabójcę, do którego pakował różne mutancie zdolności. Moje pytanie brzmi - skoro
przygotowywał sobie ideanego jakby nei patrzeć zabójcę, to po co w ogóle zmuszał Logana do
eksperymentu? Po co ten cały Weapon-X skoro przygotowywał sobie IDEALNEGO ZABÓJCĘ W
TYM SAMYM CZASIE?!?
Na tym etapie można śmiało powiedzieć że plan naszego antagonisty jest, tak troche,
pozbawiony wszelkeigo sensu i logiki.
W "X-men 2" syn Stryekra urodził sie mutantem i zabił jego żonę. Było to motorem do jego
działąńprzeciwko mutantom w tym filmie. Co mówi nam "Geneza"? Stryker sam eksperymentujac
dał swojemu synowi parapsychiczne moce. Innymi słowy, cała motywacja Strykera, całą głębai
tej postaci w tym momencie traci sens. Skoro sam sprawił, że jego syn ma takie moce, to czemu
obwinia istnienie mutanów o to że jego żona zginęła?
Jak można robić prequel do jakiegoś filmu i jednocześnie tak przeinaczać, ignorować i
zaprzeczać najistotniejsze fakty?
Ale to jeszcze nic. Gwoźdź do trumny to moi drodzy Deadpool. Wiecie, moze i nie czytałem
komiksów ale o owej postaci słyszałem to i owo. Ta postać z tego filmu TO NIE JEST
DEADPOOL. Jak można zaadaptować do filmu znaną komiksową postać i przerobić ją w tak
debilny sposób? Deadpool tutaj ma zaszyte usta i wielkei ostrze w rękach. Swoja drogą, czy on
moze w ogóle zginać ręce w łokciach majać je pod skórą?
Mamy jeszcze Gambita. Czekaliśmy na nieo przez całą trylogię, a kiedy pojawia się w tym filmie to
nie robi absolutnie nic szczególnego, pojawia się na pare sekund i jeszcze dostaje po dupie w
jedynej swojej walce.
Mamy całą masę jeszcze absurdów w tym filmie. Para staruszków przygarnia Logana do siebie
znajdując go całkem nagiego w szopie, od tak. Mamy mega oklepaną scenę w której Wolverine
idzie w stronę kamery na tle wybuchu. Kula z adamantium powoduje u Wolverine'a amnezję. Nie
ejst to związane z taumą po nieludzkim eksperymencie, ani zwiazane z jego mocą regeneracji,
która usuwałaby bolesne wspomnienia. Nie! Wszystko dlatego, że Wolverine dostał kilka razy
kulkę w łeb. Na takie wyjaśnienia fani czekali, napewno. Nie? Cóż... FOX tutaj mówi wam "Jeb*ie
się*.
No ale, czy ten film nadaje sięchociaż jako głupi film akcji? NIE MA O TYM MOWY!
CGI w tym filmie jest tragiczne. Porównajcie sobie szpot\ny Wolverine'a z pierwszych "X-men" z
tymi, które są w "Genezie". Greene-screeny są tak widoczne, że można załamać ręce, jak
sztuczne to wszystko jest. Do tego dochodzi karukaturalne skakanie Victora po scianach. Na
koniec mamy "spektakularne" pojawienie sie doktora Xaviera. Dam sobie rękę uciać że
komputerowo nanieśli po prostu twarz Patricka Stewarda na jakiegoś kolesia. To wygląda tak
sztucznie.
Na koniec, w filmie pojawiaja się postacie, które nie maja prawa się pojawić. Xavier na końcu,
Emma Frost i Cyklops. Tak. Młody Cyklops pojawia się w tym filmie i choć Wolverine
NOTORYCZNIE ratuje go w tym filmie, to tej w trylogii jakoś go nie pamięta.
Jaka jest historia Wolverine'a? Nieciekawa i głupia. Scenariusz daje nam wyjaśnienia, ale są
one nielogiczne, sprzeczne z tym co widzielismy w trylogii i po prostu głupie. Sam film to jeden
wielki zlepek nieścisłosci fabualrnych, które prowadzą tylko do kolejnych i kolejnych. Wszystko
tutaj zawala. Ciagłość, scenariusz, postacie, efekty specjalne, horeografia walk, wszystko.
Nie wiem, ale podobno też robi burdel w kanonie.
Cóż... obejrzę i pewnie na forum pojawi się moja opinia
Film nielogiczny jak połowa komiksów, które w życiu czytałem. Raz umierają, raz zmartwychwstają, raz maja krew na szponach, raz nie... głupoty same a i tak mi się podoba. Jedyny argument z którym się zgadzam to Gambit - fakt nie tego się spodziewałem :( A Deadpool? Jak reszta jest tu dodatkiem i jako taki wypada jak reszta - szybko. :) A i Cyclops, też nie ma sensu ale co tam... to tylko film
Czytałam Weapon X, komiks o tym jak Wolvie dostał adamantium. Czytałam wszystkie polskie wydania X-men'ów. Oglądałam oba seriale animowane. Przeglądałam informacje na stronach fanowskich itp. I przykro się oglądało film, w którym sporo elementów było od czapy.
Ktoś wrzucił do garnka komiksy, zamieszał i wyjmował losowe fragmenty - tak chyba był pisany scenariusz, do tego pewnie po jakichś środkach psychoaktywnych.
A co mają zrobić? Ekranizować po kolei wszystkie komiksy? Przecież tego wychodzi dziesiątki numerów co rok. Początki X-Men to lata 60 więc twórcy powinni nakręcić film w stylu lat 60? Nowe czasy, nowe filmy i bardzo dobrze że odświeżyli te skonstniałe i nieco tandetne schematy. Dla mnie to najlepszy Wolverine ze wszystkich filmów o mutantach, Liev Schrieber jako Sabretooth genialny, Gambit też spoko. Czekam na film Deadpool bo to by była prawdziwa masakra :)
Nawet przy takiej ilości materiału, jaką dają te dziesiątki numerów co rok, można ułożyć historię, która będzie sensowna i w miarę uporządkowana. I niekoniecznie trzeba od razu ekranizować wszystkie komiksy, aby zawrzeć w filmie istotne wydarzenia. Skoro na stronach tematycznych można znaleźć dosyć spójne informacje, to można się nimi posiłkować przy pisaniu scenariusza. Sposób realizacji samego filmu, począwszy od doboru aktorów i ich gry (zgadzam się co do Szablozębego - świetny), po rozwiązania techniczne i efekty specjalne, jest na dobrym poziomie, ale nie ratuje słabego scenariusza. Dla mnie jako miłośniczki komiksów, zwłaszcza tych o X-menach, niespójność wydarzeń była mocno widoczna. Porównując inne produkcje związane ze światem Marvela, to bywa wśród nich różnie, w jednych większa dbałość o efekty i stronę wizualną, a w innych zachowanie pewnego porządku, który nie urąga inteligencji widza. Tu tego drugiego w mojej opinii zabrakło.
A co do Deadpoola - oby film zawierał istotne elementy związane z postacią Wilsona.
Trochę nieuważnie chyba oglądałeś film. Kiedy niby Stryker mówi, że dał moce swojemu synowi? On go raczej zamroził i pobierał moce dla broni XI. Natomiast Cyclops miał cały czas opaskę na oczy czy coś w tym stylu. Nie mógł go widzieć. Dalej, Stryker chciał najpierw przeprowadzić eksperyment na Wolverine, bo mógł okazać się śmiertelny. Mimo że on przeżył, wyniki badań Wiktora nie dawały gwarancji, że on również.
I jaki wciażto ma sens? Z Cyklopsem było kilkunastu innych mutantów którzy siłą rzeczy również byli w akademii podczas trwania pierwszych X-Men. Ktoś POWINIEN rozpoznać Wolverine'a skoro uratował ich wszystkich. Poza tym, jaki to ma sens? Stryker robi sobie grupe mutantów-zabójców, czerpie korzysci z mocy swojego syna a w "X-men 2" robi wielką krucjatę przeciwko mutantom bo jego syn sam był mutantem i zabił jego żonę. Fakt, w "Genezie" też jest o tym mowa ale Stryekr jakoś sie tym nie przejmuje.
Co do Victora to może i masz rację ale i tak cały ten eksperyment nie ma sensu skoro w tym samym czasie Struker projektował sobie Deadpoola który był znacznie lepszy od Wolverine'a.
so much sie z Tobą zgadzam.
Komiksów nie czytalam, więc historię znam tylko z filmów i jako troszkę więcej niż przeciętny widz ocenię film z takiej własnie perspektywy.
Dla mnie ciekawy, ale nie wyjasniający za wiele, do tego jakby nakręcony na siłe. Kiepskie efekty specjalne, bardzo kiepskie i niemrawi, nudni mutanci. A ta scena w więzieniu czy fabryce...z siostrą laski Wolverina.....porażka.
Akurat jeśli o wyjaśnianie chodzi to i komiksowo wciąż starają się by Logan był postacią tajemniczą. Znamy powiedzmy pierwsze 20-25 lat jego życia, a potem przeskakujemy dobre 100-150 lat w okolice projektu weapon-x.
Inna sprawa, że film nawet tutaj wszystko zdupczył ;)
Również się zgadzam, słabiutki film, w którym dowiadujemy się wielu głupich rzeczy: że Logan był drwalem, że jego pseudonim to chyba jakiś kawał, że Marvel ma mutantów, o których nikt nigdy nie słyszał, że Wolverine z bratem brali udział chyba w 5 różnych wojnach, że nawet Deadpoola można jak najbardziej całkowicie spieprzyć oraz dowiadujemy się o eksperymencie wszczepienia adamantium, który powinien zmienić (wnioskując z innych filmów) życie Wolverine'a, ale cały zabieg trwał... może z 10 minut. Podłączyli mu metal do kości i tyle.
Naprawdę nie ma niczego ciekawego w tym filmie, kompletnie nie wiem dlaczego w ogóle powstał. Ani dlaczego ma średnią 7,3.....
A, pierdzielę i zmieniam na 1, bo ten film prawdę mówiąc nie ma ani jednej zalety ani nawet jednej rzeczy zrobionej dobrze!
Moim zdaniem nie jest aż tak tragicznie, są nieścisłości, ale ja oglądałam film z zainteresowaniem mimo wszystko tylko końcówkę spieprzyli (przepraszam za wyrażenie) według mnie.
Z niektórymi zarzutami mim1312 nie sposób się nie zgodzić (chociażby całkowita zmiana postaci Deadpoola - choć sam pomysł stworzenia super żołnierza z mocami różnych mutantów nie jest najgorszy), inne jednak wynikają albo z nieuważnego oglądania filmu, albo braku umiejętności wyciągania wniosków, gdy nie wszystko jest jasno podane na tacy. Niektóre przykłady:
1) "Przecież było wiadomo, że jeśli coś pójdzie nie tak, to nienawidzący go już i tak Logan będzie chcieć zemsty. Zresztą, Victor był chetny do tego eksperymentu, czemu nie wział jego?"
W pewnym momencie Stryker wyraźnie mówi, że Victor nie przeżyłby tego eksperymentu. Poza tym, nie wiedział czy eksperyment się powiedzie - lepiej było zaryzykować na Wolverinie niż oddanym Victorze. Aby uniknąć zemsty Wolverine'a chciał wymazać mu pamięć.
2) Jakby mało tego było, okazuje się że w tym samym czasie Stryekr przygotowywał sobie innego, lepszego zabójcę, do którego pakował różne mutancie zdolności. Moje pytanie brzmi - skoro przygotowywał sobie ideanego jakby nei patrzeć zabójcę, to po co w ogóle zmuszał Logana do eksperymentu? Po co ten cały Weapon-X skoro przygotowywał sobie IDEALNEGO ZABÓJCĘ W TYM SAMYM CZASIE?!?
Nie w tym samym czasie. Dopiero po ucieczce Wolverine'a zostali złapani lub zabici kolejni mutanci, których moce zostały wykorzystane w Weapon-XI. Co więcej, co w tym dziwnego, że naukowiec tworzący takich mutantów, chciał stworzyć więcej niż jednego?
3) "Stryker sam eksperymentujac dał swojemu synowi parapsychiczne moce. Innymi słowy, cała motywacja Strykera, całą głębai tej postaci w tym momencie traci sens. Skoro sam sprawił, że jego syn ma takie moce, to czemu obwinia istnienie mutanów o to że jego żona zginęła?"
Z tego co pamiętam, a film widziałem wczoraj, to mówił tylko, że jego syn był pierwszym mutantem, na którym eksperymentował, a nie stworzył.
4) "Mamy jeszcze Gambita. Czekaliśmy na nieo przez całą trylogię, a kiedy pojawia się w tym filmie to nie robi absolutnie nic szczególnego, pojawia się na pare sekund i jeszcze dostaje po dupie w jedynej swojej walce."
Wolverine też "dostaje po dupie" w tej walce.
5) Młody Cyklops pojawia się w tym filmie i choć Wolverine NOTORYCZNIE ratuje go w tym filmie, to tej w trylogii jakoś go nie pamięta.
(za szybko wysłana odpowiedź)
Ad5) Oczywiście, że go nie pamięta, ponieważ go NIE WIDZIAŁ. We wszystkich scenach, w których występują razem (a nie ma ich wiele), Cyklops ma na oczach opaskę, przez którą nic nie widzi. Jest to w filmie wyraźnie podkreślone podczas ucieczki, kiedy Emma Frost mówi do niego coś w stylu: "Skąd wiesz, że trzeba skręcić w lewo, przecież jesteś ślepy".