Gdy Sam Sei wpada w finansowe tarapaty jego przyjaciel Gou Fei próbuje go z nich wyciągnąć. Oboje przyłączają się do gangu, którym dowodzi Judge aby wziąć udział w intratnym napadzie na transport broni. Szybko okazuje się jednak, że Judge ich wystawił a szanse na ujście z życiem wydają się znikome.

+ całkiem niezła historia, może nie powalająca oryginalnością ale potrafiąca zaangażować od pierwszych minut
+ zdumiewające sceny akcji, pomimo 30 lat na karku ich realizacja i niesamowite popisy kaskaderskie nadal robią ogromne wrażenie
+ bezkompromisowa brutalność, od pierwszej, naprawdę mocnej sceny otwarcia wiadomo już, że film nie bierze jeńców, jest krwawo i często wyjątkowo okrutnie
+ ciekawy, mroczny klimat, gra światłem, spowite papierosowym dymem kluby, ciemne zaułki, kolorowe neony, można się zdecydowanie wczuć
+ intensywną końcówkę ogląda się dosłownie na jednym wdechu
+ Chow Yun-Fat jak zwykle bardzo charyzmatyczny i idealnie pasujący do swojej roli, kolejna zapadająca w pamięć kreacja
+ na brawa zasługuje też znany głównie z zakręconych horrorów HK Cat III Anthony Wong, przemiana jego bohatera wypada naprawdę przekonująco
+ bardzo dobre choreografie walk, mocne, dosadne, bez zbytniej wirtuozerii, czuć za to każdy cios
+ intrygująca ścieżka dźwiękowa, idealnie komponuje się z wydarzeniami na ekranie
+ świetna praca kamery, zróżnicowane ujęcia i ciekawe kadry robią tu dobrą robotę
+ ciekawy training montage to zawsze potrafi podbić sympatię do głównego bohatera
+ nie zabrakło też typowych elementów "melodramatycznych"...

- co dla niektórych może być minusem, przez który siada nieco klimat
- nie obyło się też bez kilku cringowych scen
- postać Lau Ngang to jedna z najbardziej irytujących postaci jakie ostatnimi czasy widziałem w filmach
- niektóre akcje mocno naciągane, trudno nawet przymknąć na to oko, ale cóż, taki już urok tego gatunku

Podsumowując, świetna pozycja z gatunkowego portfolio heroic bloodshed i przy okazji jeden z najlepszych tytułów w dorobku Ringo Lama. Zdrada, odkupienie, romans, szorstka męska przyjaźń a to wszystko pod gradobiciem ołowianych kul i w oparach dymiących luf. Specyficzny azjatycki humor, patetyczne sceny, slow motion i bryzgająca krew. Bezkompromisowość i pomysłowość azjatyckich reżyserów wraz z ich świetnym warsztatem wciąż nie przestają mnie zadziwiać. Doskonale się to ogląda!