Po ''sukcesie'' ''Gulczasa'', pan Gruza nie wyciągnął żadnych
wniosków i postanowił utopić kolejne pieniądze w błocie. Przy
tamtym filmie, na którego zagorzali fani nie mogli się pewnie
doczekać, a przeciwnicy takich marnych pomysłów z góry
skazali go na porażkę, byłem święcie przekonany, że mimo
amatorszczyzny jaka w nim będzie dominować, może coś uda
się z niego wykrzesać. Jakże się myliłem, bo obraz jaki
stworzył pan Jerzy, okazał się nie tyle słaby, co koszmarnie
idiotyczny. I chociaż twarze z Big Brothera pewnie pamięta się
do dziś, a niektóre sceny z tamtego filmu, chociaż jest on taki
debilny, chodzą gdzieś po głowie, to lepiej o nim zapomnieć,
tak samo jak wybaczyć panu reżyserowi obrazę widza swoim
beznadziejnym wynalazkiem. Ale niestety, mija rok i Gruza nie
odpuszcza. Postanawia stworzyć coś co tym razem z góry jest
już w 1000% skazane na porażkę. Dlaczego? A dlatego, że
nawet fani BB, pewnie w większość się już wcześniej zdążyli
''porzygać'', a i sami uczestnicy drugiej części Wielkiego Brata
już nie są tak charakterystyczni i ciekawi jak Gulczas czy
Klaudiusz, chociaż powiem, że oni byli mi także obojętni.
''Yyyreek.....'' to prawdę mówią jeszcze większe zdeptanie
inteligencji polskiego widza!!! Reżyser i scenarzysta w jednym
totalnie się ośmiesza. Chciał On zapewne zrobić coś na wzór
satyry(???), ale wyszło z tego tak debilne rzemiosło, że aż nie
wypada używać tu bardziej wulgarnych określeń.
Paradoksalnie sceny z udziałem Gruzy i jego kompana Stasia
są jednymi z najgorszych w filmie. Te wszystkie mądrości i
nauki płynące z rozmów(?) panów, nie trzymają się kupy i są
do dupy. Zresztą tu wszystko jest żałosne począwszy od
scenariusza, poprzez irytujące odgłosy wydawane przez niby
kosmitów, żenujące dialogi, skończywszy na wręcz
KATASTROFALNEJ grze nie tylko amatorszczyzny, ale i
zawodowych aktorów! Nawet Rewiński nie dał rady i wypadł
gorzej niż w ''Gulczasie''. Zastanawia mnie tylko co w tym
chorym pomyśle robili Zelt i Cygan.
Ten film ośmiesza tylko rodzimą kinematografię, która jeżeli
chodzi o komedie i tak jest od lat na marnym poziomie.
Śmiało mogę go postawić na równi z ubiegłorocznym ''Kac
Wawa'' Karwowskiego.
Takim komediom mówię zdecydowanie NIE!
''Yyyreek...'', ''Gulczas...'' i wspomniane ''Kac Wawa'', chociaż
znalazło by się coś pewnie równie ''udanego'', to
NIEPOROZUMIENIA do kwadratu. Daję 1/10, ale szkoda, że
nie ma zera, bo taka ocena byłaby tu najodpowiedniejsza.
Pozdrawiam