Tekst dedykuję wszystkim tym, którzy uważają obraz „Zło” za „nieporozumienie roku, beznadziejny, bezsensowny” itp.
„Zło” to zdecydowanie najlepszy film, który obejrzałam w ciągu ostatnich miesięcy, a obejrzałam ich całkiem sporo. Przez 3/4 filmu doskwierał mi w brzuchu nieprzyjemny uścisk. Podświadomie czułam, że akcja potoczy się jeszcze gorzej, że główny bohater będzie miał ciężej. Ostatnio takie odczucia towarzyszyły mi oglądając „Funny Games” Michael Haneke. I właśnie takich wrażeń oczekuję od filmów. A „Zło” mnie storpedowało.
Film jest wielopłaszczyznowy i ukazuje tytułowe zło w różnych postaciach. Bity przez ojca (i ojczyma) Erik przenosi „wartości wychowawcze” z domu do swojego życia w szkole i na ulicy. Jego matka, katowana psychicznie i fizycznie przez kolejnych partnerów, nie potrafiąc się uwolnić z fatalnego kręgu, akceptuje stan rzeczy i staje się niemą ofiarą. Jest też tzw. fala w szkole, która jest zwyczajem, a zarazem przywilejem starszych roczników. Znęcanie się fizyczne nad pierwszakami jest niczym w porównaniu z psychicznymi katorgami, które przechodzą uczniowie, ku zadowoleniu i powszechnej akceptacji nauczycieli. Mamy do czynienia ze złem obojętności na los drugiej osoby, nawet kolegi ze szkolnej ławki. A przede wszystkim mamy tutaj walkę jednostki ze złym systemem, która jest w stanie poświęcić się dla obrony własnego honoru i godności. Inaczej ujmując – wałka osoby, która daje się lać po mordzie, żeby pokazać, że jest nie do złamania. A jednostką tą jest ktoś, kto (paradoks!) operował przemocą na co dzień. Pierwotnie „zły” Erik staje przed złem jeszcze gorszym, w jeszcze bardziej zaawansowanej postaci. Stawia czoło czemuś, w czym sam brał wcześniej udział. Jest zmuszony do przewartościowania swojego życia i wybrania między spełnieniem obietnicy danej matce, a bycie poniżanym. Także podczas ostatecznej rozgrywki z oprawcami ma do wyboru dwie drogi do zwycięstwa. Pierwsza to droga przemocy - wiele widzów liczyło na to, że Otto zginie w lesie z jego rąk. Wydawało się to uzasadnione, nieprawdaż? Wreszcie zapłaciłby za swoje czyny. Druga droga przyniosła Erikowi korzyści w postaci ukończenia szkoły, ale nie pozwoliła ukarać zbrodniarzy. Która była lepsza? Widz zostaje pozostawiony samemu sobie z oceną, ze swoją moralnością. Cały film „Zło” stawia widza w niewygodnej sytuacji zadania sobie pytania: co ja bym zrobił/zrobiła na miejscu Erika? Czy miałbym/miałabym na tyle odwagi, żeby wypowiedzieć otwartą wojnę silniejszym, w imię ideałów i własnego poczucia godności? Czy nie lepiej byłoby zastosować się do rad Pierra i siedzieć cicho, nie wychylając się? Ilu z nas nadstawiałoby drugi policzek, bo obiecało coś? Ilu z nas zna jeszcze znaczenie słowa „honor”? Scena, w której Erik dzwoni do matki, żeby nie iść się w tym czasie bić, jest dla mnie jedną z najbardziej zapadających w pamięć.
Podsumowując, film ten daje nietypowe emocje widzowi. Są one niemiłe, wiercą dziurę w brzuchu i umyśle. I w tym tkwi piękno tego filmu. Nominacja do Oscara to za mało.
Film jest dobry, chociaż mnie trochę rozczarował. Spodziewałem się więcej, ale to dlatego, że najpierw czytałem książkę, która, nawiasem mówiąc, jest nieporównywalnie lepsza. Film jest mocno okrojony, wydarzenia są w innej chronologii. W zasadzie brakuje tego, co w książce było najlepsze.