Jak zwykle setki kontrastujących opinii. Zgadzam się z tymi pozytywnymi w 90%, gdyż wszystkich nie poznałam (lenistwo nie boli).
Co do tych mniej entuzjastycznych.. Czy to na pewno nie są żarty? Coś w stylu "za mało scen z walkami, to nazywają złem?" Poważnie? Czy żeby cokolwiek nazwać "złem" potrzeba trupów, broni palnej i Bóg wie czego jeszcze? A może pisał to jakiś psychopata, skoro sytuacja ukazana w filmie wydaje się być normalna? Nie mnie to oceniać.
Osobiście uważam, że historia jest brutalna i bolesna. Mam nadzieję, że nieprawdziwa. Nie wiem czy mój zachwyt filmem jest w odpowiedniej mierze proporcjonalny do jego niesamowitości, czy może to przez moje zamiłowanie do problemów ludzkiej psychiki i moralności? Na pewno wiem, że jeśli Zło nie jest tak dobre jak mi się wydaje, to i tak "warto je obejrzeć", krótko i niedobitnie mówiąc.