Chyba żyjemy w epoce zaniku jakichkolwiek uczuć. Jeśli film, który pięknie i bez patosu opowiada o
zachowaniu człowieczeństwa w czasach wojny, wzbudza komentarze "słabizna", "zęby i oczy bolą" -
to może ja jednak żyję jednak w złych czasach. Gorszych niż te opisywane w filmie - bo mało jest
rzeczy gorszych od dzisiejszej dehumanizacji i obojętności.
Zgodzę się.
Film może nie był "oskarowym dziełem", itp., ale mimo wszystko był piękny i wzruszający!
Mnie denerwowało to, że mówili po angielsku z niemieckim akcentem, ale skoro reżyser zdecydował się akurat na takie wyjście.. no cóż, jego wybór. Myślę, że nie tylko ja, ale i inni zgodzą się, że w przyszłości powinien zdecydować się tylko na niemiecki (lub inny język) lub tylko na angielski.