Po wielu nieprzychylnych słowach krytyków, co do tego że jest to "chrześcijański horror" z początku sam miałem takie wrażenie. Było ono zdecydowanie mylne. Wykorzystanu tu bardzo dobre techniki manipulacyjne mające na celu wywołać u widza zastanowienie nad rzeczywistym isteniem piekła i demonów. Myślę że ktoś bardziej podatny na historie o zjawiskach nadprzyrodzonych mógł faktycznie w nie uwierzyć. Film nie zachęca w żadnym stopniu do nawrócenia. Chce sprawić że będziemy się bać, trochę ambitniej niż typowe amerykańskie horrory. Mnie tym kupił. Nie widziałem jeszcze horroru, który oprócz paru straszaków połączonych z głośną muzyką, mógł naprawdę zaszczepić w kimś dozę niepewności i dłuższy lęk niż na parę sekund. Zostanie na długo w mojej pamięci. Ocena trochę zawyżona, bardzo średnia rola psychiatry jednak gdzieś umykała przy genialnym występie aktora grającego psychopatę. Pokusił bym się o stwierdzenie, że nie odbiega ona od Hopkinsa w "Milczeniu owiec" czy Nortona z "Lęku pierwotnego". Szkoda że ludzie skupili się najbardziej na aspekcie religijnym, a przecież ten film ewidentnie chciał żebyśmy, jako widzowie, wystraszyli się samej myśli, że jednak demony mogą faktycznie istnieć.