Niestety, ale słabością (taką obniżającą o -1 gwiazdkę) tego filmu jest jego ugładzenie by nie narazić się zbytnio lewactwu. Nie udał się ten zabieg, lewactwo i tak dostało sraczki, a przemawiające przez nie demony zawyły, a film stracił na wiarygodności.

Ten doktorek-ateista po tym spotkaniu oko w oko z demonem, czystym złem, po cudownym ocaleniu od samobójstwa, po tych wszystkich przeżyciach nie mógłby przecież pozostać ateistą, Demon, który miał go rozpracowanego od dzieciństwa nie odpuścił by tak łatwo, bez egzorcyzmów i nie pozwoliłby mu napisać tej książki swoimi słowami, w demaskatorskim tonie. To się nie trzyma kupy. Doktorek po czymś takim byłby w rzeczywistości najgorliwszym z wierzących w Boga.

No nie wiem, czy ugładzenie. Film po prostu nie jest nachalny i bardzo dobrze. Dość już ludzi krzyczących, wojujących i nachalnych. Można przekazać swoją prawdę cicho, a dobitnie. I tak jest mądrzej i skuteczniej.