Filmowi Ferrary może buty pucować. Niby nie remake, ale sporo nawiązań do pierwowzoru. Cage się stara, ale film jest zbędny, naciągany, sztuczny. Trudno dać wiarę, że to dzieło Herzoga. Zdecydowanie nie jego klimaty pomimo prześmiewczych intencji.
Są dwa nawiązania: tytuł i to, że porucznik policji ćpa.
We wszystkim pozostałym film od dzieła Ferrary się różni.
Sztuczny, naciągany? Przecież to z założenia nie żaden realistyczny dramat policyjny, tylko bajka. A może studium charakteru. A może po prostu Herzog potrzebował kasy na swoje ambitne produkcje dokumentalne :)
Nie jest to w każdym razie zły film, a że nie jest wybitny? No chyba nie spodziewałeś się tego po Wernerze, który ostatni swój wybitny film fabularny nakręcił ponad 30 lat temu.
Nie spodziewałem się wybitnego filmu, ale nie przypuszczałem, że Herzog stworzy dzieło tak kompletnie do niego nie pasujące. Mógł poprzestać na dokumentach, a jeżeli odgrzewać kotlety na zużytych pomysłach. Wiadomo, że film nie jest bezpośrednim remakiem, po jakiego grzyba więc reżyser nazwał film niemal identycznie, co dzieło Ferrary i obsadził w fabułę policjanta z nałogami? Liczył, że nie będzie porównań i posądzeń o imitację? Nie wiem czym się do końca kierował, być może chciał faktycznie zarobić na takiej strategii i przypomnieć swoją osobę masowej widowni. Film moim zdaniem jest wszakże produkcją wtórną i niepotrzebną, niczego nie wnosi do gatunku, to typowy, przebarwiony obraz o glinie-ćpunie, który próbuje się zmienić pod wpływem dochodzenia.