Powiem tak: można ten film rozpatrywać na kilka sposobów.
1) Jako kontynuacja serialu ? Kompletna beznadzieja! Zupełnie oderwane od serialowej rzeczywistości! Mulder - uciekinier, poszukiwany przez super-żołnierzy; skazany na śmierć z wyroku wojskowego trybunału ni stąd ni zowąd dostaje jakąś amnestię od FBI, która w sprawie wyroków sądów wojskowych ma niewiele do powiedzenia - nagle też okazuje się że nikt go tak naprawdę nie szuka; do tego pojawienie się Skinner'a jako Asystenta Dyrektora ? Po obejrzeniu finału serialu wnioski nasunęły się same: Archiwum X zlikwidowano; Skinner i Kersh wylecieli za pomoc w ucieczce Mulder'a /przecież nawet Gibson w swojej ostatniej scenie w serialu powiedział że "Oni" wiedzą/; zero informacji, chociażby w jakimś dialogu, na temat Doggett'a i Reyes.
Tak więc nie rozpatruję tego filmu jako kontynuacji serialu, bo musiałbym dać 0/10.
2) Jako samodzielny film ? Słabo. Bardzo słabo. Fabuła jest nudna, zwyczajnie nudna; brakuje takiej prawdziwej serialowej atmosfery pomiędzy Scully i Mulder'em - ma się wrażenie że ten film nakręcono tylko po to, by był. Chris Carter zawiódł na całej linii. O ile w serialu, gdzie często miał tylko 42 minuty by nakreślić fabułę i złożyć wszystko do kupy - bronił się znakomicie - o tyle w filmie, gdzie miał conajmniej 90 minut by pociągnąć jakąś konkretną, wciągającą historię z zaskakującym finałem - nie zrobił nic! Film nie potrafi się obronić - Scully jest jakaś taka nijaka; epizod Skinner'a wrzucony tylko po to by maniakalni fani mogli jeszcze raz go zobaczyć; jedynie Mulder ciągnie jakoś ten film ale i on go nie potrafi obronić... Całe te widzenia, ksiądz-pedofil, rosjanie przeszczepiający organy itd... Chyba fani napisali by lepszy scenariusz do tego filmu...
3/10. Tylko za Muldera.