Pozwolę sobie zacytować pana Muldera... "Zgrabna bajeczka". I nawet nie mam tutaj na myśli obcych, tylko całą otoczkę tego wszystkiego. W życiu nie widziałem tak nieumiejętnie skleconej teorii spiskowej. Poza tym masa bzdur i błędów. Po wyczynach pana Muldera i panienki Scully na lodowym pustkowiu Antarktydy śmiem twierdzić, że to właśnie oni są największymi kosmitami w całym tym filmie. 3/10
Trochę spoiler... Moim zdaniem nie jest aż tak źle, film wpisuje się w konwencję serialu i znalazł swoich wielbicieli. Dziwi mnie natomiast pewna kwestia. Dlaczego baza z owadami znajdowała się po drodze z jaskini w miasteczku, przecież to było banalnie naiwne. Poza tym wszystko jest raczej spójne.