Film zapowiadał się dobrze do 14 minuty, czyli do momentu pojawienia się tego babska (kto oglądał ten wie), którego wręcz nie mogłam znieść. Rodzinka rodem przypominająca tę z "Grubego i chudszego". Gdyby nie te wszystkie sceny z nimi film ten byłby o wiele bardziej wartościowy.
Ale jest też plus, bo odkryłam tutaj nowego fajnego pana - Shemara Moore ;) więc czas poświęcony na oglądnie tego filmu nie został całkowicie zmarnowany :)))
Poza tym kompletnie nie rozumiem, dlaczego ta dziwna kobieta jest na wszystkich plakatch, to nie był film o niej... :/