"Zgadnij kto przyjdzie na obiad" (widziałem tylko wersję z 1967 i gorąco polecam), problem niemalże ten sam, poza tym gatunkowo też wypada identycznie jak "Za jakie grzechy...", humor jest może troszkę bardziej powściągliwy i na wyższym poziomie, ponadto dzieło Kramera ma formę niemalże teatralną, czego mało jest w komentowanym francuskim dziele, ale podobieństwo tematyczne jest niezaprzeczalne.