Film poruszajacy, swietne aktorstwo (choc Oskar dla Freemana? - uwielbiam go, zagral swietnie, ale czy ta rola to byla rola na Oskara? - ja mam watpliwosci), przyjemnie sie ogladalo, itd, itp. Jednak daleki jestem od emfatycznych zachwytow: razily mnie schematy, kalki, uproszczenia i zbyt wiele malo wiarygodnych sytuacji w scenariuszu. A najbardziej razilo (albo przerazilo) mnie infantylne podejscie do problemu eutanazji. Mam wrazenie, ze pro-eutanazyjnosc tego filmu byla glownym powodem oskarowego sukcesu tego filmu... Ja w kazdym razie nie dostrzegam w tym filmie zadnego geniuszu - ot przyzwoity film, umiejetnie grajacy na emocjach.