Na początku duże rozczarowanie. Przez pierwsze czterdzieści minut zastanawiałem się za co film dostał tyle Oscarów (m.in. nagroda za najlepszy film!) i za co mój znajomy dał "dychę". Początek dosyć nudził, do tego boks nie jest tematyką, która by mnie zbytnio fascynowała. Jednakże me zdanie diametralnie się zmieniło po obejrzeniu pierwszych walk, nagłego zwrotu akcji filmu, aż w końcu po samo zakończenie, które doprowadziło mą matkę do łez ;) Scenariusz stanowi perełkę tego filmu i dziwię się, że Paul Haggis nie dostał za niego Oscara. "Za wszelką cenę" jest niesamowicie wzruszającym oraz skłaniającym do myślenia filmem. Jest to również zasługa świetnie odegranych ról. Hilary Swank zagrała rolę Maggie Fitzgerald bardzo przekonująco i uważam, że zasłużyła na Oscara. Eastwood również zyskał u mnie wiele po odegraniu swej roli, nie wyobrażam sobie nikogo innego w postaci Franka. Natomiast nie mam pojęcia za co Oscara otrzymał Morgan Freeman. Nigdy zbytnio go nie lubiłem jako aktora i tym filmem wcale nie zmienił u mnie zdania. Jak zwykle grał potulnego i miłego staruszka, chyba nigdy nie widziałem go w innej roli (poza "Lucky Number Slevin". Ktoś mógłby tu wymienić "Skazanych na Shawshank", ale w sumie poza popełnionym morderstwem też był miłą postacią :P ). Bardzo dobre były również zdjęcia. Muzyki za wiele nie było, więc nie mam o czym się wypowiadać. Mam niesamowity problem z ocenieniem tego filmu, bo 8+ wydaje mi się za niską oceną, a 9- za wysoką (ocen "na szynach" nie uznaję) ;) Jednakże w końcu decyduję się na 8+, ponieważ "I twoją matkę też" oceniłem właśnie na 9-, a bardziej mi się spodobał.