Jeszcze rok temu oglądając galę rozdania oscarów, byłem zawiedziony faktem, że "Za wszelką cenę" otrzymał statuetkę za najlepszy klip, choć niewidziałem tego filmu. Poprostu tylko i wyłącznie brałem pod uwagę moje wyobrażenie na temat filmów dotyczących boksu, przykładem może być film "Rocky". Poprostu nie przepadam za filmami o tej tematyce i były one zawsze dla mnie jednoznaczne tzn. w każdym o to samo chodziło i zakończenie także było to samo, co nie oznacza że teraz zdanie zmieniłem, nie nie zmieniłem. Te filmy są dla mnie tak samo płytkie i puste za wyjątkiem właśnie tego filmu, on sie wyróżnia, to film w którym boks jest na drugim planie, tu pierwszy plan zajmuje walka o marzenia i osiągnięcie zaplanowanego celu oraz przyjaźń i stanowcze decyzje które dzięki silnym bohaterom nie ulegają zmiany. To także historia walki z cierpieniem i grzechem, który jest czasem nieodłącznym elementem dobra zakazanego przez Boga. Film ten skłania także do zastanowienia się nad wieloma ważnymi kwestiami np. sensem życia oraz sensem śmierci bo to właśnie ona jest czasami, najlepszym lekarstwem na smutek i cierpienie. Jak dla mnie film jest już arcydziełem pod wzglendem samej jego głębi, niewspominając już o aktorstwie i innych ważnych szczegułach które są niezbędne by film był dobry.