Film porusząjący, z zaskakującym zakończeniem (mimo wszystko), jednak nie brakowało w nim humoru, głównie dzięki Clintowi. Również gra Hilary była naprawdę dobra (drażniło mnie tylko jak powtarzała w kółko "szefie"). Że tak się wyraże uroczy i ciepły Morgan. Owszem nie straciłem dwóch godzin dla byle czego, bo film mi się bardzo podobał, dlatego moja ocena jest adekwatna do wrażeń, ale nie był to obraz powalający na kolana jak uderzenia "Mo Cuishly".
8/10