Za wszelką cenę

Million Dollar Baby
2004
7,8 278 tys. ocen
7,8 10 1 278024
8,0 49 krytyków
Za wszelką cenę
powrót do forum filmu Za wszelką cenę

Ocena filmów Clinta Eastwooda, trzeba przyznać, do prostych nie należy. Łatwiej ocenić
twór, co do którego mamy pewność, oraz po obejrzeniu którego można bez trudu
zidentyfikować i ocenić swoje przeżycia czy emocje w kategorii negatywne lub pozytywne.
Z Eastwoodem mam jednak zawsze podobny problem.

Najpierw, poprzez wysokie oceny i opinie internautów, czuję się wręcz przymuszony do obejrzenia. Następnie, podczas
samego seansu, a właściwie przez jego zdecydowaną większość zwyczajnie się nudzę,
aby pod koniec uświadczyć emocji, których oczekiwałem przed obejrzeniem i które
pierwotnie miały zostać u mnie wywołane przez twórców. Po napisach końcowych
natomiast ciężko jest mi tak po prostu wyłączyć odbiornik i zjeść zupę albo coś w tym
stylu. Nie inaczej dzieje się w przypadku filmu 'Za wszelką cenę'. Początkowo wszystko
wydaje się być nudne i przewidywalne. W momencie gdy Frankie po raz pierwszy
odmawia Maggie informując ją, że nie trenuje kobiet, średnio inteligentny widz ma już
pewność, że za parę minut zmieni on swoje zdanie. To co dzieje się później również
nietrudno przewidzieć. Właściwie po obejrzeniu zwiastunów i przeczytaniu recenzji, widz
przez ponad połowę filmu nie dostaje nic, czego by się nie spodziewał, nie przeżywa
również emocji, których nie wiązałby z filmem po wstępnym zapoznaniu się ze wstępem
do fabuły. Swoje dopasowanie do schematu opisanego przeze mnie we wstępie
ujawnia się w dalszej części filmu, w której twórcom udaje się w końcu wzbudzić w widzu
głębsze emocje. I tak jest już do końca. Otrzymujemy na tacy to co reżyser chciał nam
przekazać i zjadamy to z różnym, zależnym od osobowości skutkiem.

Eastwood poza emocjami w jakie chce nas wprowadzić zmusza nas również do przemyśleń na tematy,
które nam podstawia. Takie dylematy jak spełnienie marzeń kosztem utraty życia czy
możliwość skrócenia osobie cierpienia przez uśmiercenie jej są warte przemyślenia i
bieg wydarzeń w filmie niewątpliwie nam je ułatwia, podając jakby pytania pomocnicze,
które dyktowane są wraz z kolejnymi scenami. Jak napisałem we wstępie, film przez
większość czasu trwania jest nudny z przerwami na chwilowy przypływ emocji czy nawet
łez. Jeżeli miałbym się tutaj nad czymś rozwodzić, poza przemyśleniami wywołanymi
podczas filmu, to niewątpliwie byłaby to osoba reżysera.

Clint Eastwood, nie ma się co czarować, znajduje się już na ostatniej prostej w swoim życiu. Fakt ten wydaje się
wywierać niezwykle silny wpływ na jego twórczość. Szczególnie widoczny jest u niego
brak konkretnego stosunku do Boga, wyrażający się wątku jego rozmów z księdzem, nie
tylko w tej produkcji. Eastwood, zdając sobie sprawę ze swojego wieku, wydaje się
szukać odpowiedzi na dość fundamentalne pytania dotyczące nauczania Kościoła.
Próbuje zakwestionować działanie Boga, w którego wierzą chrześcijanie, na swój
własny, ziemski sposób. Coś jednak sprawia, że czuje on jakąś wyższą obecność w
swoim życiu, choć przepełniony jest zwątpieniem, co dobitnie pokazuje scena modlitwy.
Reżyser, jak mi się wydaje, ukazuje w niej swoją relację z Bogiem, w której więcej jest
niepewności, wątpliwości, oczekiwań a może nawet ironii niż tego, co w mniemaniu
chrześcijan, powinno się w niej znaleźć, a więc zawierzenia, ufności i wdzięczności. Poza
tym Eastwood w filmie potwierdza swoją wątpliwość w naukę Kościoła wątkiem
eutanazji. Mam dziwne wrażenie, że sam nie jest w momencie kręcenia filmu pewny, czy
uśmierci swoją główną bohaterkę. Chyba właśnie to jest fenomen jego filmów. Poddaje
on w wątpliwość działanie Boga, w które być może przez większość swojego życia
wierzył, a swoje wątpliwości przekazuje swoim bohaterom których odgrywa, przez co są
oni niezwykle autentyczni. Nie znając realiów rządzących kręceniem filmów na świecie
powiedziałbym, że Eastwood nie potrzebuje mieć przygotowanych dialogów. Sam wie co
powiedzieć i jakie emocje ukazać, bo są one prawdziwe, jak w reality show. Pozostaje
nam trzymać kciuki za tego, z pewnością nietypowego, reżysera i mieć nadzieję, że
odnajdzie on w życiu spokój i chociaż po części pojedna się on z Bogiem, w którego sam
wierzy.