PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=123697}

Za wszelką cenę

Million Dollar Baby
2004
7,8 277 tys. ocen
7,8 10 1 277490
7,9 60 krytyków
Za wszelką cenę
powrót do forum filmu Za wszelką cenę

Świetny. 10/10. Porusza ciekawy temat, a mianowicie eutanazję. Większość krajów nie zezwala na nią, choć jestem pewien, że zdecydowana większość oglądających ten film postąpiło by tak, jak Eastwood. Clint rewelacyjnie zagrał te momenty, w których musiał zadecydować o życiu tej dzieczyny (nie pamiętam jak się nazywała, postać grała Hilary Swank). Kiedy pozbawił ją życia, pokazał, że nie żałuje swojej decyzji. Uważam, że eutanazja powinna być powszechna na świecie. Dlaczego? Ponieważ każdy człowiek ma prawo decydować o swoim życiu, i jeśli chce je skończyć, niech się stanie tak jak chce. Tu pasuje cytat ze "Skazani na Shawshank" - "Zajmij się życiem lub umieraniem". Zapraszam do dyskusji, co myślicie na ten temat.

Bugz

Właśnie chyba sęk w tym,że nie pozbawił jej życia, tylko jej ziemskiej skorupy, jaką jest ciało.

ocenił(a) film na 6
Bugz

no i wcale nie każdy ma prawo decydować o swym życiu, albo może powiem inaczej. Ma każdy takie prawo ale jest to podejście samolubne wobec świata. Przecież dziewczyna miała dla kogo żyć.
A że miała kryzys - wiadomo, po czymś takim każdy by go miał. Ale w tym problem, że taki kryzys psychiczny powinno sie przeczekać bo inaczej połowa ludzi po wypadkach popełniałaby samobójstwa bądź prosiła o eutanazję. A jak wiadomo jednak większości ludzi udaje sie przezwyciężyć kryzys psychiczny i wraca im chęć do życia.
Końcówka filmu mnie absolutnie nie przekonała i miała duży wpływ na to że mi sie ten film nie spodobał.

krevek

Witam,

Film obejrzałem tydzień temu i miałem coś tu napisać, ale poczekałem, przemyślałem go na spokojnie i piszę teraz. Dochodzę do wniosku, że jest to film o jednej tematyce,mianowicie, o eutanazji. Cały film i wszystkie wydarzenia są tak dobrane (np. jej rodzinka, którą ona sama wyprasza i gardzi nimi; w ten sposób zostaje sama, nie mówiąc już o wielkiej determinacji i marzeniach, które się powoli spełniały, aż do wypadku) by niejako pokazać, że eutanazja jest czymś, może nie tyle dobrym, co można ją usprawiedliwić. Generalnie forma zakończenia filmu mi się nie podoba. Uważam, że logicznym następstwem początkowych wydarzeń byłaby walka o życie. Spójrzmy na to z tej strony: kobieta, już nie młoda, pragnie sukcesów, chce coś osiągnąć za wszelką cenę, jest diabelnie zmotywowana, ponadto angażuje się w boks, który wymaga wytrzymałości fizycznej i psychicznej a po wypadku poddaje się ??? moim skromnym zdaniem stan po wypadku był dla niej prawdziwą walką o mistrzostwo świata, a ona oddała ją walkowerem. Dziwi mnie też postawa Frankiego (Eastwood), który jako trener właśnie powinien jej pomóc(oczywiście to robił) ale w ten sposób by chciała żyć, bo powtórze jeszcze raz, że to była walka o jej życie. Ponadto ośmielę się postawić tezę, że Eastwood trochę chciał zagrać rolę Boga. Po pierwsze, sceny z księdzem. Ksiądz ukazany został w sposób, który nie wzbudził chyba niczyjej sympatii (był oziębły, nie odpowiadał na pytania o Trójce Św., raz nawet się uniósł) z kolei Frankie był tym dobrym, ale na swój sposób. Z kolei na końcu staje się panem życia i śmierci(czyż nie tak określa się Boga?) i w ramach "ulżenia w cierpieniach" dokonuje eutanazji z całą świadomością. I chyba każdy kto oglądał film odebrał ten gest jako "pomoc", spełnienie prośby, przysługę, generalnie jako coś pozytywnego. I taki był chyba cel tego filmu.
Piszę to dlatego, gdyż jestem przeciwny eutanazji, nawet w takich przypadkach. Wiem zarzucicie mi, że nie jestem, ani nie byłem(i obym nie był, nikomu nie życzę) w takiej sytuacji, ale prawda jest taka, że każdy ma swoje cierpienia większe lub mniejsze i trzeba sobie radzić, a nie szukać drogi na skróty. I osobiście wolałbym, gdyby film skończył się tym, że ona jednak wygrałaby swoją walkę o życie. Byłby bardziej pozytywny.
Nie mam monopolu na 100% rację, dlatego zapraszam do życzliwej dyskusji na powyższy temat i wymianę argumentów.
Pozdrawiam :-)

P.S. Generalnie to cały film był rewelacyjny(wg mnie 9/10),szczególnie świetna rola Freemana; tylko chodzi mi o kwestię ukazania eutanazji, która wzbudza kontrowersje.

ocenił(a) film na 9
shac_al

Strasznie ciężki temat (Eutanazja), ale i idealnie pasuje do gatunku filmowego jakim jest dramat. Został on świetnie przedstawiony jako problem w tym filmie i właśnie to okraszone świetną grą aktorów zadecydowało u mnie o najwyższej ocenie dla "Za wszelką cenę".

Szczerze mówiąc trudno mi zająć jednoznaczne stanowisko w sytuacji przedstawionej w filmie. Maggie spełniała swoje marzenie. Dążyła do niego z niesamowitą determinacją i zacięciem. Silna fizycznie, a także, jakby się mogło początkowo wydawać, psychicznie kobieta w jednej chwili została pozbawiona sensu swojego życia. Bez szans na kontynuacje kariery załamała się. Postanowiła umrzeć i nawet do tego dążyła za wszelką cenę (próby samobójstwa). Jak już ktoś wcześniej w tym wątku zaznaczył zachowała się strasznie samolubnie. Nie pomyślała o Frankiem (nie wiem czy dobrze odmieniłem to imię), a przecież stała się sensem jego życia. Frankie podjął decyzję nie myśląc o sobie. W decyzji tej utwierdził go Eddie (Morgan Freeman), z którego wypowiedzi wynika jednoznacznie iż był za eutanazją. Jednakże między tymi przyjaciółmi była jedna, lecz niezmiernie ważna różnica. Franki pokochał Maggie jak córkę i nie chciał jej śmierci. Moim zdaniem od samego początku wiedział iż podejmuję złą decyzję, ale zrobił to. Dla niej.

Oczywiście to jest całkowicie subiektywny obraz tego jak odbieram ten film. Nie ma tam mojego zdania na temat słuszności decyzji Frankiego, ponieważ moim zdaniem problem ten jest nie do rozwiązania. Na tym właśnie polega piękno dramatu (Zresztą mojego ulubionego gatunku filmowego).

W życiu również nie mogę zająć jednoznacznego zdania na temat eutanazji. Jak to słusznie shac_al zaznaczył nie byłem i mam nadzieję, że nigdy nie będę w takiej sytuacji więc nie jestem w stanie stwierdzić jakbym się zachował.

Wiem jedno: Sam w żadnym przypadku nie byłbym w stanie odebrać komukolwiek życia (bo mimo wszystko tym dla mnie jest eutanazja).

Pozdrawiam i zapraszam do kontynuowania dyskusji

shac_al

No ok, z jednym tylko zastrzeżeniem. Piszesz "kobieta już nie młoda". Według ciebie ile ma lat bohaterka filmu? 50?, 45? Maggie jest kobietą, dziewczyną, po 30-stce! a w kręgu kulturowym w którym żyjemy w tym wieku jest się jeszcze ciągle młodym. To po pierwsze, po drugie, naturalnie, możesz nie zgadzać się z tym co zrobił Frankie, ale zauważ jedno! Frankie już raz zawiódł, zrobił coś co spowodowało, że jego rodzona córka zerwała z nim kontakt. Maggie zaś pragnęła śmierci, nie sądzisz, że odmawianie komuś śmierci kiedy jej bardzo chce, również zakrawa na egoizm? Jasne, można sie sprzeczać, czy stan w jakim znajdowała się Maggie (całkowity paraliż), można nazywać życiem. Maggie powiedziała Frankowi jedno: "Ja tak nie potrafię, Frankie", była dorosła, wiedziała czego chce, tak samo dobrze jak wtedy kiedy była pewna, że chce uprawiać boks i dlatego Frankie nie mógł jej odmówić, nie mógł jej odmówić ponieważ ją kochał i nie chciał swojej córki (tym razem przybranej) zawieść po raz kolejny. I właśnie ta scena, ta finałowa scena kiedy Frank odłącza Maggie od aparatury wyjaśniając jej "imię" oraz całując na pożegnanie stanowi o wielkości tego filmu. Gdyby Frank postąpił inaczej nie dość, ze skazywał by Maggie na niewyobrażalne cierpienie, ale też sam film nie byłby aż tak wstrząsający. Moim zdaniem postąpił słusznie, Maggie zaś nie chciała życ za wszelką cenę i to też świadczy o tym jak bardzo była wyjątkowa.

ocenił(a) film na 6
Lars7

Piszesz że była dorosła i wiedziała czego chce. Ale zauważ że jej stan psychiczny wcale nie sugerował że myśli racjonalnie. Prawie każdy po wypadku który daje inwalidztwo myśli o samobójstwie bądź próbuje je popełnić. A po kilku miesiącach wychodzi z depresji i cieszy się życiem (trudnym ale jednak życiem). W dodatku cały ten jej stan psychiczny był jakiś dziwny, nie przekonywujący.
Zgadzam się z jedną z powyższych opinii że jakby podjęła walkę o życie, to dopiero byłby film ! Wzbudzałby niesamowicie pozytywne emocje i dawałby siłę osobom w podobnej sytuacji. A tak jak jest teraz, u mnie pozostawia niesmak z tego jak zepsuto świetny scenariusz.

krevek

Twoja reakcja jest idiotyczna. Mierzysz wszystko swoją miarą. Jeżeli ty sam miałbyś ochotę żyć pomimo dajmy na to utraty nóg i rąk bądź też całkowitego paraliżu to cześć ci i chwała, jednak zaręczam ci, że nie wszyscy mieli by na takie życie ochotę. Potrafisz ten prosty fakt uszanować? Jeżeli tak, to zrób to a nie bredzisz, że "zmarnowano dobry scenariusz", niby dlaczego? Bo twoim zdaniem Maggie powinna żyć mimo wszystko? To jest wg ciebie obiektywna przesłanka potwierdzająca zmarnowanie scenariusza? Wiesz co należy rozumieć pod pojęciem "zmarnowany scenariusz"? Zapewne nie wiesz, to ja ci powiem,(czytaj-napiszę) to scenariusz, który np. przedstawia sytuacje mało wiarygodne pod względem psychologicznym, obyczajowym, etc. Mówiąc bardziej prościej, jeżeli opisujesz życie, powiedzmy nauczycielki jęz. polskiego w taki spósób, wedle którego wpierw skończyła podstawówkę, potem poszła na studia, potem zrobiła specjalizację, itd, to w pierwszym punkcie zwrotnym nie wyślesz jej na wojnę do Iraku i nie uczynisz z niej doświadczonego dowódcy oddziału marines, bo coś takiego miałoby głębokie znamiona psychologicznej i nie tylko psychologicznej bzdury, zgadza sie?
To teraz może napiszesz, iż to, że Maggie chciała odejść nie było wystarczająco psychologicznie uwiarygodnione???? Że to nieprawda, że ludzie dotknięci całkowitym paraliżem, którzy wcześniej gorąco chcieli coś osiągnąć, myślą, żeby umrzeć? Więc czym tłumaczysz zmarnowanie scenariusza tego filmu? Swoim takim a nie innym światopoglądem???? I nie wyjeżdzaj mi zaraz, z czymś takim, że "A ja miałem koleżankę, która bardzo chciała polecieć w kosmos, ale skoczyła do wody na główkę i została sparaliżowana, lecz mimo to nie pszyszło jej nigdy do głowy, żeby ze sobą skończyć", bo ja ci mogę odpisać, i zapewne nie tylko ja, że znam zupełnie inne historie. I co to będzie oznaczało? Ano to, że wszystkie mają swoją wartość, że nie jest tak, że jeśli chce umrzeć to źle, a jeżeli zechce żyć to dobrze. Nie, to indywidualna sprawa każdego człowieka i won wszystkim innym do tego się wtrącać! Obie sytuacje, zarówno wtedy kiedy zdecydujesz się odejść, ja też wtedy kiedy zdecydujesz się zostać, zasługują na szacunek i zrozumienie.

ocenił(a) film na 6
Lars7

Kurcze, jedziesz po bandzie i zupełnie niepotrzebnie wyskakujesz z wieloma tekstami ("idiotyczna reakcja", "bredzisz") i jeszcze próbujesz nieudolnie przewidzieć co napiszę od razu odpowiadając na to - może tak łaskawie poczekasz co odpowiem, bo zamierzałem napisać zupełnie co innego ? Tylko tyle wymagam, tylko troszkę elementarnej kultury.

Czepiasz sie mojego sformułowania "zmarnowany scenariusz". Ale ja mam zupełnie co innego na myśli niż próbujesz mi wmówić. Zmarnowany scenariusz oznacza dla mnie w przypadku tego filmu pewną niespójność. Cały klimat jest zbyt niejednolity. Najpierw wszystko wygląda na dobry, ciepły film bokserski a potem taki dramat. Gdyby Maggie wybrała życie, to wtedy cała ciągłość klimatu i sposobu prowadzenia opowieści byłaby zachowana. I oto mi właśnie chodziło. Wcale nie daję sobie monopolu na prawdę mojego światopoglądu jak próbujesz mi wmówić. Że chciała umrzeć, OK - ale to kompletnie nie pasuje do kompozycji filmu. To coś jakby film w stylu "Karate Kid" w którym umiera w finałowej walce tytułowy bohater. Może i szok, zaskoczenie ale to tak jak zrobić kanapke z czosnkiem i masłem orzechowym. Wiesz już o co mi chodzi ?

Natomiast Twoje ostatnie dwa zdania... No cóż. Jeśli na przykład Twój kolega będzie chciał skoczyć z wieżowca bo dziewczyna z nim zerwała to oczywiście okażesz mu szacunek i zrozumienie w tej sytuacji i powiesz "skacz bo to Twoja indywidualna sprawa i nic innym do niego" ? Nie odpowiem za Ciebie tak jak Ty to robisz ze mną.

krevek

Wybacz, jeżeli w moim poprzednim poście miejscami wyrażałem się zbyt dosadnie. Ale tak to już, że jeżeli, mówiąc metaforycznie, ktoś twierdzi, że ziemia jest płaska, to ja daję temu solidny odpór. A ty dałeś dowód, że kompletnie nie zrozumiałeś tego filmu, mało tego, chyba nie masz pojęcia na czym tak naprawdę polega dobre kino.
"Ciepły film bokserski a potem taki dramat". Tak! Właśnie o to chodziło, to jest największa zaleta tego filmu! O jakiej burzącej kompozycji filmu ty mi piszesz? Nie używaj słów jeżeli nie wiesz co one znaczą. Wiesz co oznacza w filmie termin "punkt zwrotny"?, czy wg ciebie każdy punkt zwrotny to "smarowanie kanapki z czosnkiem masłem orzechowym"? Czy wg ciebie każdy punkt zwrotny to burzenie filmowej kompozycji? Jeżeli tak to twoja indolencja względem prawideł kina sięga Mount Everestu i jesteś chyba największym amatorem, z jakim przyszło mi prowadzić dyskusję. Kino przez całe 100 lat swego szcześliwego istnienia wypracowało pewne abecadło, pewien kanon, wedle którego powinna być kształtowana fabuła filmu, a w tej właśnie fabule powinno znaleźć się coś takiego jak owe punkty zwrotne, z bardzo prostego powodu, napędzają one bowiem akcję do przodu, sprawiają, że film jest po prostu ciekawy, że widz ma radochę bo nie jest w stanie przewidzieć co się stanie za chwilę. Wg ciebie dobry film i zachowana kompozycja to sytuacja w której wszystko idzie po ustalonej linni a ty sam wiesz, przewidujesz, jak historia, którą widzisz na ekranie się zakończy??? Nagły dramat Maggie z filmu "Za wszelką Cenę" to właśnie taki punkt zwrotny, drugim jest jej prośba do Franka aby odłączył ją od aparatury podtrzymującej życie, i to te właśnie elementy spowodowały, że tym filmem zachwycili się ludzie na całym świecie, i zachwycają się nadal. Jeżeli tego nie rozumiesz, to... nie wiem, zacznij oglądać dobranocki? Chociaż nie, dobranocki, czasem też przynonoszą pewne zaskoczenie, proponuję Teletubisie. Pełnia zachowanej kompozycji, zero zaskoczenia, wiadomo z góry, że nic złego żadnemu z nich się nie stanie, a ich przygody, śmiało można przewidzieć, powinieneś odczuć pełną satysfakcję. Jeżeli zaś stawiasz znak równości pomiędzy dramatem osoby, która została całkowicie sparaliżowana a osobą, która została porzucona przez partnera, dziewczynę, chłopaka, obojętnie, to nie dorosłeś nawet do oglądania teletubisiów.

ocenił(a) film na 6
Lars7

No nie, teraz to już zdecydowanie przesadzasz... Zarzucasz mi w zasadzie idiotyzm (no bo że niby nie rozumiem co to jest zwrot akcji).

W takim razie mogę tylko odpowiedzieć w podobnym tonie bo nie spotkałem się jeszcze z taką powierzchownością w interpretacji wypowiedzi. I taką ignorancją odnośnie słów innych ludzi.

Otóż punkt zwrotny jest potrzebny, ale dobrze wykonany. Zarzuć mi jeszcze że jakiegoś filmu nie rozumiem bo według mnie muzyka jest w nim kiepska. Dobry punkt zwrotny, to możesz znaleźć choćby w Prison Breaku (pomijając już co kto myśli o tym serialu bo różne są opinie to jednak nie można mu odmówić genialnych zwrotów akcji) albo w Szóstym Zmyśle (tam jest dopiero zwrot akcji na końcu !), że już nie wspomnę o Osadzie.

Także wybacz ale jeśli twierdzisz że nie potrafię pojąć co to jest zwrot akcji to chyba mnie chcesz celowo obrazić, bo raczej trudno sobie wyobrazić żeby jakiś fan kina mógł tego nie wiedzieć. Jeśli więc była prowokacja to wyjątkowo kiepska, polecam wyspać się przed kolejnym ciężkim dniem w podstawówce (bo chyba nie rozmawiam tu z przedszkolakiem ? chociaż kto wie...). Dorośnij, a nie wylewaj swoje frustracje bo chyba już brakuje Ci argumentów skoro Twój ton pomimo moich próśb się tylko wyostrzył i przekierunkował na obrażanie i wyśmiewanie.

A tak poza tym - idiotyczny błąd techniczny w tym niby "genialnym" zwrocie akcji: oglądałem już dziesiątki walk bokserskich ale żeby trener wystawiał stołek w taki sposób po walce to jeszcze nie widziałem.

ocenił(a) film na 6
krevek

jeszcze pozdrawiam i póki co odznaczam ten wątek z obserwowanych bo nie zamierzam dyskutować z osobami które mnie obrażają/wyśmiewają dopóki się nie nauczą podstawowych zasad kultury osobistej

krevek

Posłuchaj, tzn. poczytaj. Ja też nie zamierzam z tobą dłużej dyskutować, bo twoje dyletanctwo i nie zrozumienie w temacie wyżej opisanym, sprawia, że nie jesteś dla mnie przeciwnikiem, i to nie ja jestem tutaj frustratem ponieważ nie potrzebuję ślepo się dowartościowywać wymyślając jakieś bezsensowne interpretacyjne teorie i to nie mnie brakuje argumentów, skoro poczułeś sie dotknięty. Czy można poczuć się obrażonym brakiem argumentów? No, chyba nie. Na pewno na co dzień jesteś fajnym gościem, mającym jakiś talent, tyle,, że zamiast dorabiać bzdurne teorie wobec naprawdę świetnego filmu, napisz po prostu, że jesteś przeciw eutanazji, do czego masz święte prawo i wszystko będzie jasne a nie bawisz się w krytyka do czego moim zdaniem i pewnie nie tylko moim nie masz żadnych ale to żadnych predyspozycji.

ocenił(a) film na 8
Lars7

@krevek;
@Lars7,
przyznam Wam, że stworzyliście ciekawą dyskusję na ww temat. Zgadzam się z
argumentami Lars7'a jeśli chodzi o opinię filmu, ale w całej 'potyczce'
stoję po stronie krevek'a... Dlaczego? Bo po wypowiedziach Lars7'a
odebrałem Go jako zarozumiałego pseudointeligenta, który banalną rozmowę w
internecie traktuje jako walkę na śmierć i życie (niegrzeczne ataki,
wyrażenie: 'nie jesteś dla mnie przeciwnikiem', brak szacunku dla mówców).
Zauważcie, że nikt poza Wami praktycznie nie wziął udziału w dyskusji, bo
nikt nie ma ochoty zostać atakowanym. Również ja zostawiam tutaj tylko
jednego posta. Sporo czasu już minęło, gdyby nie to Lars7 pewnie usilnie
myślałby co napisać żeby mnie sprowokować do utworzenia kolejnego posta aby
mieć satysfakcje, że tę potyczkę wygrał :)

ocenił(a) film na 6
krevek

Dokładnie. Zgadzam się w 100%. Czego mi zabrakło w reakcji Frankiego? Namawiania jej do życia. Od razu się poddał.
Przecież argumenty Maggie nie były wcale zbyt poważne. Nie cierpiała z powodu bólu. Jedyną przeszkodą były konstrukcje i bariery w jej głowie.
Miała ułożony w głowie jakis tam "sens życia", który w obecnym jej stanie nie ma zastosowania. 99% ludzi tak ma, nawet w w przypadkach mniejszych okaleczeń niż ta dziewczyna. Ludzie "tracą sens życia" nawet z powodów czysto abstrakcyjnych, czy też - wmówienia sobie, że bez czegos, kogos, bez jakiegos dzialania - nie ma sensu żyć. To jedynie tkwi w jej głowie i można to przy niemałym wysiłku zmienić.

Cierpienie Maggi wynika z tego powodu, że w jej życiu nie możliwe są już żadne przyjemnosci, czy - rozpacza po tych przyjemnosciach, ktore utraciła?
Zostaje jej - czytanie, muzyka, filmy. Nawet Franki kombinowal nad sprawieniem jej odpowiedniego wózka inwalidzkiego.
Co więcej - w przypadkach ekstremalnych można w niej zaszczepić cos z buddyzmu i nauk buddyzmopodobnych (bez znaczenia czy sami sie z nimi zgadzamy). Np - starac sie jej wbić do głowy, że szczescie to brak cierpienia, a brak cierpienia uzyska sie eliminujac uzależnienia (pragnienia, o których mówimy, że nie możemy bez nich żyć, co faktycznie nigdy prawdą nie jest).

Oczywiscie to całe działanie mogłoby się zakończyć niepowodzeniem i dziewczyna dalej pragnęła by smierci, odgryzała sobie język itp. W takich przypadkach - trudno. Pewnie trzeba by było jej jakos po cichu pomóc w smierci.


Co do prawnego regulowania sprawy eutanazji.
Uważam, że każdy ma prawo umrzeć kiedy chce (popełnic samobójstwo). Nie uważam jednak, że ktos inny ma obowiązek takiej osobie w tym pomóc.
Poza tym - samo dopuszczanie oficjalne takich dzialan - jest w zasadzie zepchnieciem kogos w przepasc. Dlaczego? Bo stary, schorowany, kaleki człowiek ma ogromne problemy z samooceną, czuje się wyalienowany i nieprzydatny. Czesto sam ma mysli samobójcze z tego powodu. Gdy lekarz, czy szczególnie - ktos z rodziny zasugeruje mu - "A może tak eutanazja?" - bedzie to ostateczne pogrążenie takiego człowieka. Postanowi umrzeć choćby dlatego, żeby innym nei zawadzać.

Dlatego też: najlepiej jakby w takich przypadkach po prostu przymykało się oko na zupełnie przypadkowe zostawienie w pokoju otwartego okna, czy pewnych tabletek... Ewentualnie - powinno pomóc się w samobójstwie, a nie - zmuszac lekarza do wyręczenia takiej osoby. Np - taki człowiek sam musiałby podniesc i połknąć tabletki, czy też nacisnąć ustami odpowiedni guziczek.

użytkownik usunięty
krevek

Chyba odebrałem ten film tak jak Ty. Film strasznie mi się podobał... do momentu odłączenia dziewczyny od respiratora. Jestem przeciwnikiem eutanazji i jednak w moim odczuciu film byłby piękniejszy gdyby zakończenie było inne, gdyby film kończył się przesłaniem że jednak warto żyć, że jest coś takiego jak miłość, że dziewczyna znajdzie jakiś inny cel w życiu niż boks. Ogólnie film świetny, no ale taki niesmak pozostaje...

użytkownik usunięty

ten post był do krevka czy jakby to tam inaczej odmienić :P

ocenił(a) film na 8

Jaki może być cel w życiu osoby, która nie może nawet samodzielnie oddychać ? Naprawdę sądzę, że przynajmniej 50% ludzi przeciwnych eutanazji zmieniła by zdanie będąc takiej sytuacji jak Maggie. Wyobraź sobie że jesteś przykuty do łózka 24 na dobę, nie możesz NIC robić, poza oglądaniem telewizji, rozmawianiem z 2 osobą (a pragnę zauważyć, że są przypadki, które nawet tych czynności nie mogą wykonywać). Sama na sam ze swoimi myślami, zero samodzielności. Ja w dodatku czułabym się ciężarem dla innych (bo musieli by się mną zajmować) - podkreślam, że ja czułabym się ciężarem, może komuś innemu by to różnicy nie robiło. Dla mnie taki stan rzeczy jest niewyobrażalny.... nie życzę go nikomu. Ale teraz odbijając. Każdy normalnie funkcjonujący człowiek (2 nozki, 2 rączki) ma prawo sam decydować o swoim życiu. Może w każdej chwili się zabić, zapić lub też ciężko pracować i zakładać rodzinę. Wiele czynników, ale wszystko w gruncie rzeczy zależy do Ciebie. Samobójstwo oczywiście jest samolubne - ale nie mniej samolubne niż utrzymywanie kogoś na siłę przy życiu (jeśli ta osoba się męczy). Sparaliżowane jednostki tracą możliwość wolnego wyboru. I teraz kwestia tego, że jeśli ktoś jest przeciwny - proszę bardzo, niech żyje sparaliżowany - wyłącznie jego sprawa. Ale inna osoba jeśli pragnie czegoś innego. Dlaczego sama nie może wybrać (jeśli jest w pełni sprawna intelektualnie)? Nie ma to żadnego wpływu na wasze życie. Co najwyżej na życie bliskich jej osób. I znów witamy się z kwestią czy bliscy będą woleli patrzeć jak kogoś kogo kochają się męczy....
Ktoś napisał, że kryzys przechodzi - otóż niekoniecznie. Lars (o ile dobrze kojarzę - dobrze ujął to w słowa, nie można mierzyć kazdego własną miarą).

ocenił(a) film na 6
Vanillia

Możesz czytac ksiązki, słuchać muzyki, oglądac filmy. To są doznania przyjemne. Na pewno przyjemniejsze niż nicosć. Wszelkie cierpienie wynika z konstrukcji zbudowanych w jej psychice.
Poza tym - deską ratunku mogą być rozmaite religie wschodu, który pojęcie szczescia czesto traktuja w taki sposób, że jesli udaloby sie je zaszczepic u takich osób - odnalazly by sens zycia.
99% cierpienia znajduje się jedynie w naszej głowie, naszej psychice. Można z tym walczyć.

Oczywiscie - uważam, że każdy ma prawo popełnić samobójstwo (szczególnie gdy np - cierpi ból fizyczny). Ale - uważam, że moralnym obowiązkiem jest starać się pomóc takiej osobie odnaleźć sens życia.

ocenił(a) film na 10
krevek

"no i wcale nie każdy ma prawo decydować o swym życiu, albo może powiem
inaczej. Ma każdy takie prawo ale jest to podejście samolubne wobec
świata. Przecież dziewczyna miała dla kogo żyć.
A że miała kryzys - wiadomo, po czymś takim każdy by go miał. Ale w tym
problem, że taki kryzys psychiczny powinno sie przeczekać bo inaczej
połowa ludzi po wypadkach popełniałaby samobójstwa bądź prosiła o
eutanazję. A jak wiadomo jednak większości ludzi udaje sie przezwyciężyć
kryzys psychiczny i wraca im chęć do życia.
Końcówka filmu mnie absolutnie nie przekonała i miała duży wpływ na to że
mi sie ten film nie spodobał."

Nie mogę się zgodzić z tą wypowiedzią. Dziewczyna pochodziła z biednej
rodziny, miała ponad 30 lat, w życiu wiele dobrego ją nie spotkało,
dopóki nie zaczęła trenować boksu i odnosić sukcesy. Było to dla niej
szczytem marzeń. Tylko jeden krok dzielił ją od mistrzostwa.
Kiedy "walczyła o śmierć" nie chciała skazać się na leżenie, na bezwład
kończyn - z czasem może i amputacje. Chciała zakończyć swoje życie, z
poczuciem spełnienia się. Bo ona w tamtym momencie była całkowicie
spełniona. Dopięła swego.
Frank po prostu umożliwił jej to. Chciał jej dać tą odrobinę szczęścia.
Ona po prostu nie chciała stać się inną osobą niż była na ringu.

ocenił(a) film na 6
Kamulinka

Wszystko kwestia psychiki. Poprzestawiać w niej parę rzeczy - i to uczucie zniknie. No proszę was, mysli samobójcze ma wielu mistrzów sportu, którzy odchodzą na emeryturę, czy kończą karierę z powodu kontuzji.
Jerzy Kulej chyba 2 razy próbował się zabić. Teraz jest szczesliwy i odnalazl sie w roli komentatora sportowego. Taki przykład.

Z tą dziewczyna też można było najpierw popracować. A może odnajdzie jeszcze w życiu szczescie? A nóż się uda.

ocenił(a) film na 8
Bugz

Kazdy temat w tym popieprzonym kraju musi byc pretekstem do potyczek slownych i pokazywaniu swojej wyzszosci intelektualnej?....Ludzie!
Az cos sciska w zoladku. A co do samej eutanazji to wedlug mnie na nie ktore tematy lepiej nie wyrabiac sobie z byt pochopnie zdania. Nie ktore sa zbyt ciezkie zeby ogarnac je rozumem i ocenic z czystym sumieniem. Moze to kwestia wieku...Moze za dziesiec lat bede na tyle zarozumiala osoba aby to zrobic, uwazajac ze to co mysle jest sluszne.A moze jest tak ze punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia?


Ps: To tylko moja opinia i nie ma na celu zakonczenia dyskusjii mimo iz mogloby sie tak wydawac , bo o wszystkim warto dyskutowac. TYLKO KULTURALNIE! :)

ocenił(a) film na 8
Rakson1

A moim zdaniem w takich dziedzinach , kiedy chodzi o wyłącznie Twoje życie możesz decydować sam. nikt Cie do eutanazji nie zmusi, ale nie powinno się też odbierać wolnego wyboru.

ocenił(a) film na 10
Vanillia

hahaha nie ma to jak dobry humor. czytnijcie sobie to:
http://dziecko.onet.pl/40894,5,zabila_corke_z_litosci,2,artykuln.html.
no ale jak to sie mówi sedzia i ława przysięgłych jest zdrowa i ma dobry
humor. wypijmy za toast na zdrowie no i za pogodę ducha

ocenił(a) film na 10
duende_2

link nie działa chodzi o sprawę kay Gilderdale

użytkownik usunięty
Bugz

Podpisuję się pod wszystkim, co napisał tu Lars7, lepiej się tego tematu ująć nie dało i nie widzę sensu przepisywania tego samego tekstu po raz kolejny, więc odpuszczę sobie :-). Po prostu - popieram Larsa.

ocenił(a) film na 9

Nie krytykując niczyich przekonań powiem tylko, że gdybym była w podobnej syt. to chciałabym, żeby ktoś pomógł mi to zakończyć. Chcę mieć prawo decydowania o swoim życiu lub śmierci (gdyby coś złego mnie spotkało). Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, że mogłabym jeszcze10/20/30 lat leżeć zdana na łaskę innych.
Odnośnie tego konkret. przypadku, to nie czarujmy się, rodzina miała ją głęboko w d... i jedyne za czym będą tęsknić, to kasa.