właśnie obejrzałem i jakoś nie dochodzi do mnie ten film... trafił mnie trening, samozaparcie bokserki, trener .... ale rola Freemana jakoś do mnie nie przemawia i nie trafia i nie potrafię zrozumieć dlaczego dostał Oscara i za co? najbardziej aktywnie i rzucająco się w oczy jest jego kwestia w szatni przed ostatnią wizytą Eastwooda w klinice oraz ta narracja prowadzona przez niego przez cały film ale poza tym to tam jakoś nie widzę prawie nic takiego co by mi się podobało w jego grze aktorskiej...
nawiasem mówiąc bardzo lubię Morgana Freemana i filmy z jego udziałem... ale nie trafia do mnie postać przez niego kreowana
a film ogólnie jakoś mi się nie podobał...