Nie rozumiem, czemu wszyscy zachwycają sie tym filmem. Nie zauważyłam w nim niczego specjalnego. Owszem - miał ładne zdjęcia, wykonanie, grę aktorską. Jednak nie było to powalające. Tu nie o to chodzi. Dobija mnie, jak płytka jest Akademia, która przyznaje Oscary. Gołym okiem widać, że film został nagrodzony, tylko dlatego, że podejmuje kontrowersyjny temat. Jaki temat? Temat eutanazji oczywiście. Film nie mówi o dążeniu do celu, pokonywaniu przeszkód. Gdyby tak było, skończyłby się z chwilą, kiedy główna bohaterka odbywa swoją ostatnią walkę na ringu. Doprawdy, czy by stworzyć oscarowy film wystarczy zebrać gwiazdorską obsadę, zadbać o ładne zdjęcia, sprawić żeby wszystko się ze sobą komponowało i wybrać kontrowersyjną tematykę? Jak dla mnie 6/10.
rzecz w tym, ze akademia wybiera glownie filmy zjawiskowe, poruszajace wlasnie TAKIE tematy, ktore sa szeroko dyskutowane na calym swiecie. Temat eutanazji jest kontrowesyjny, ale akurat ten film pokazal to z prawdziwa gracja - moim zdaniem dosc wazny glos w tym temacie od clinta - czysty, klarowny, dobrze podany.., a btw. po co licytowac sie o te nagrody? czy dostalbym 10 czy 1, czy zadnej.. czy to by cos zmienilo w twoim odbiorze?
ja sie milo zaskoczylem tym filmem :)
Od wielu lat Oscary liczą się dla mnie niewiele, bo zdaję sobie sprawę z tego, że dzieła (nie)sztuki są oceniane zupełnie subiektywnie.
Czasem też zastanawiam się nad jakimiś "oscarowymi" filmami i nie rozumiem, czemu ludzie się tak nimi zachwycają. Nie jest to jednak problem filmu, czy jego fanów, tylko mojej perpcepcji. Każdy z nas oczekuje od filmu czegoś innego. I wg tej miary "Za wszelka cenę" przypadło mi do gustu, a Tobie nie. Tam gdzie zobaczyłeś dobre zdjęcia, ja zobaczyłam jeszcze coś...i tyle.
Zupelnie sie z Toba nie zgadzam. Przeciez to nie jest film o boksie! Jak chcesz film o dazeniu do celu, pokonywaniu przeszkod, z happyend'em na koncu, to obejrzyj "Rocky'ego" (najlepiej II). Uwazam, ze film porusza wazny temat i dostal oscara zasluzenie.
Nie mogę się z Tobą zgodzić. Ja w tym filmie nie zobaczyłem tylko ładnego wykonania, zdjęć, czy dobrej gry aktorskiej (które to elementy i tak stały na bardzo wysokim poziomie) ale także przejmujący, chwilami "chwytający" za gardło obraz. Ukazana historia zmusza widza do myślenia, do zadania sobie pytania nad sensem istnienia. Niby wszystko się udaje w życiu, człowiek odnosi pewne sukcesy a w jednej chwili może stać się "rośliną". Potem musi dokonać wyboru (jeżeli ma taką możliwość): śmierć czy trwanie w takim stanie. Film napewno nie do wszystkich "przemówi". Wg mnie film jak najbardziej zasługuje na Oskara ...ja mu dałem 9/10 i polecam
Mi równiez.Ten film nie daje nadzieji ludziom tak doswiadczonym przez los.Jedyną receptom wg.Brudnego Harrego jest pomóc ześć z tego swiata.
Harry znów strzela (nie do przestepców ).Tragiczne jest to ze film nie pobudza checi zycia w takich ludziach.Idzie na łatwiznę.
Film gloryfikuje śmierc z reki przyjaciela......a co z pochwała zycia ,z życiem po życiu (po boksie).Wielu ludzi go ma a tu trener podejmuje jedyna słuszna decyzję (choc pomysł nie jego lecz realizacja jak najbardziej). Rezyser wskazuje droge do smierci a nie do Życia.
5/10 za ładne zdięcia.
Co ty bredzisz człowieku. dziewczyna nagle sie wybija odnosi sukcesy i nagle laduje w takiej sytuacji. Postaw sie na jej miejscu. Jeszce ta obzydliwa rodzinka. Jak najbardziej zasłużony oskar .
a co z pochwała zycia ,z życiem po życiu (po boksie)"" bo boksie? Ona była calkowiecie sapralizowana!! 5\10- osmieszasz sie!
A gdyby tak twoja siastrę ( o ile ja masz :) ) dotknoł taki los czy postapił bys tak samo jak trener ?
Łatwo ci tak oceniac sytuacje bo to TYLKO film.To bez znaczenia ze odnosiła wczesniej sukcesy ..chodzi o odebranie jej zycia przez trenera.
Wielu ludzi jest w takiej sytuacji ostatnio nawet w Polsce było głośno o człowieku który nie chciał zyc bo był sparalizowany (wypadek na motorze) i prosił o eutanazje.I co? Znalezli sie ludzie którzy przywrócili go do zycia,pomogli mu.
Recepta podana jak na tależu w tym filmie to nie jest droga do naśladowania.
Pewnie ze była sparalizowana lecz to nie koniec swiata (nalezy podbudowac morale takiej osoby,znalezc nowy cel w zyciu a nie pomagac zejśc z tego swiata).
Ile masz lat ? .......13 ?
Twój sposób rozumowania wskazuje na taki wiek.Za kilka lat dojrzejesz może :) to inaczej spojzysz na taki film.
Bez zmian 5/10 za zdiecia.
To ty postaw sie na jej miejscu .Lezysz sparalizowany, mozesz poruszac tylko głowa .Napewno bys mial wspaniałe morale. Nie wiem czy pamietasz ale probowała sie zabic kika razy gdy on sie nie zgodził z jej zdaniem. Nie probował jej pomoc ? Przeciez nie przyszło mu to z łatwoscia . Myslisz ze byl do konca przekonnay o słusznosci swojej decyzji? Tez przezywał dramat. . Ale widział ze juz nic innego nie moze zrobic zeby jej pomoc!
Nie uwazasz?
Jak najbardzie zsłuzony oskar !
Nomad, ty tępy.... bo już sam nie wiem jakiego określenia użyć, naprawdę oglądałeś ten film, czy może tylko przeczytałeś recenzje albo usłyszałeś co nie co z ust kolegi. "Gdybyś miał siostrę..." To ja ci odpisze ty cholerny moralisto za 3 gr, gdybym miał siostrę, która na skutek wypadku została całkowicie sparaliżowana i gdyby siostra poprosiła mnie o to abym ulżył jej w cierpieniach odłączając ją od aparatury, to tak, ZROBIŁBYM TO! Frankie nie zrobił tego dla własnego widzimisie, tylko postąpił tak dlatego, że błagało go o to Maggie. Wybierz się może człowieku od razu do seminarium i zadręczaj siebie i innych podobnymi bredniami o wyborze życia, bo gówno o nim wiesz.
I jeszcze pisze "ile ty masz lat?" Połowa 13 latków jest dużo bardziej dorosła od ciebie, tępy baranie, nie obrażając barana.
"Kurdupel nadęty
Miernota przeklęty
Ostatni z miotu
.......
Przez świat niedoceniony
......
I jad mu się leje
I z jadu kałuża
....
Oceniaj mnie,
Niech jad strumieniami leje się
......
"
TEN TEKST PASUJE DO ciebie.
I co z tego ze błagała go ...ma wolna wole i moze robic co chce.Zle postapił odbierajac jej zycie.
Ona sie poddała a trener (twardziel tylko na ringu ) był za słaby aby przywrócić jej wole zycia.Poszedł na łatwiznę.
Jestem przeciwny eutanazji dlatego negatywnie oceniam ten film.
Ciesze sie ze nie masz siostry.
Zapisz sie na kurs empatii ...
jestes strasznie krotkowzroczny, to wlasnie to, ze odebral jej zycie bylo przejawem prawdziwego twardziela, ty pewnie poszedlbys na latwizne i wszystko zostawilbys tak, jak jest. to, co zrobil bylo wyrazem prawdziwej odwagi!!!
ten film jest o ludziach, o ZWYCZAJNYCH ludziach, których czasem stać na nadludzki wysiłek a czasem stac tylko a może az na ludzkie odruchy. Nie wiem czy wg Ciebie kino powinno byc "wieszczem narodów" i dawać wszystkim przykłady jak postępować w życiu żeby było dobrze. Film pokazuje ludzi którzy nie byli herosami, pokazuje człowieka który zmaga się ze samym sobą, z nałogiem, z porażka swojej podopiecznej, z niesprawiedliwością tego świata, który widzi jaki oparcie ma ona w cudownej rodzince, który widzi że z jej życia a raczej energii pozostało wspomnienie... Czy tak nie zachowują się ludzie? nie wiem czego Ty żądasz lub oczekujesz? zakończenia w stylu Braveheart'a?? (które nota bene wyciska mi łzy za każdym razem od ładnych paru lat)
Frankie walczył ze sobą, to widać, ale w końcu poddał sie woli Maggie.
Dla mnie to film przede wszystkim o wielkim harcie ducha o możliwości osiągnięcia niemożliwego i o losie, który nie jest ani łaskawy, ani sprawiedliwy. O tym, że zwroty akcji w życiu o 180stp są możliwe niekoniecznie w oczekiwanym przez nas kierunku. To film o tym że nie w każdej sytuacji chcieć to móc, o tym ze czasem ludzie tracą wiarę.
Ja pierdziele, czy kino musi roić się od herosów którzy odważnie stawiają czoła wszystkim przeciwnościom losu? to nie XMen, to film o życiu, a w życiu nie ma samych bohaterów...
"...gdybym miał siostrę, która na skutek wypadku została całkowicie sparaliżowana i gdyby siostra poprosiła mnie o to abym ulżył jej w cierpieniach odłączając ją od aparatury, to tak, ZROBIŁBYM TO!" ---------------- ale z ciebie ZWYRODNIALEC.
Sam jesteś zwyrodnialcem, pogięty lamusie, poroniony aparatczyku z kółka różańcowego."Empatia", nie wiesz w ogóle co ten termin znaczy? Nie dorosłeś do tego, żeby wypowiadać się w trakcie budowania zamków z piasku w piaskownicy a cóż dopiero na tym serwisie. Gdybyś miał choćby za grosz ludzkiej inteligencji, a nie był zaplutym, świętoszkowatym, gówno wiedzącym popaparańcem, wiedziałbyś doskonale, że w wypadku osoby, która zostaje całkowicie sparaliżowana, należy zachować odrobinę szacunku tzn, szanować jej wybór, zarówno wtedy kiedy chce zostać jak również wtedy kiedy pragnie odejść. Ale, żeby o tym wiedzieć trzeba być człowiekiem, a ty jesteś jedynie tworem omyłkowo tak nazywanym, tępy, zasmarkany, pusty łbie!
I nie cytuj mi tu tekstu piosenki "Zoil", gdyż twoja pusta łepetyna, w której zdechł już dawno mózgojad nawet nie wie, że są to słowa o TOBIE! nie o mnie, jako dającemu twardy odpór komuś kto popisał się durną, bezmyślną recenzją, ale właśnie o tobie, o tłumoku, który wymachiwał czymś co wydawało mu się mieczem przeciwko eutanazji a okazało się jedynie pałąkowatym kijem, to piosenka o kimś komu wydaje się, że jest krytykiem. Nikt ci nie broni bycia przeciwko eutanazji, tylko nie dorabiaj pod tym kątem swoich popierdo...nych teorii wobec tego filmu! Napisz tak, jak napisałeś wyżej "Jestem przeciwko eutanazji i dlatego nie lubię tego filmu" i tyle, to z całą pewnością by wystarczyło! Bez popisywania się rzekomym człowieczeństwem, szary człowieczku.
Myślę, że Clint Eastwood, który dobija 80-tki zna trochę lepiej życie od Ciebie, wie co jest na prawdę ważne. Widać to też na przykładzie filmu- reżyser rezygnuje z wszelkich fajerwerków, pozostawiając jedynie poruszającą (ale nie sentymentalną) historię. Z prostej i pretensjonalnej historyjki "american dream" w nowatorski- jak na kino amerykańskie- sposób tworzy przekonujący dramat psychologiczny, poruszający kwestie ludzkiej egzystencji. Mądre kino człowieka, który wie co w życiu i filmie liczy się najbardziej. Według mnie jest to najbardziej zasłużony Oscar od czasów "American Beauty" albo nawet "Bez przebaczenia".
chcialbym ci przede wszystkim powiedziec, ze 'talerz' i 'spojrzysz' piszemy przez 'rz'. patrzac na twoja znajomosc ortografii nie wiem, czy masz wiecej niz 10 lat:) ja mam siostre, nawet dwie i jesli ktoras z nich poprosilaby mnie o to, o co poprosila bohaterka tego filmu, gleboko zastanawialbym sie, czy tego nie zrobic, nie wiem tylko, czy bylbym na tyle odwazny co clint eastwood... o to w tym chodzi, o prawdziwa przyjazn i oddanie.
hmmm.. dyzkusja ta zainspisrowala mnie do zarejstrowania sie na portalu ;-) powiem tak, jesli ktokolwoek twierdzi, ze million dollar baby nie jest filmem o dążaeniu do celu tylko o eutanazji, to chyba naprawde nie widzial tego obrazu! maggie ciagle dązy do celu, ktory jest jeden: zostac bokserem. w momencie kiedy nie jest w stanie nadal walczyc o swoj cel WYCOFUJE SIE. ale nie dlatego ze tchorzy, dlatego, ze dalsza walka w jej stanie nie jest juz mozliwa. nie ma to nic wspolnego z poddaniem sie! film opowiada dla mnie, przede wszystkim o pokonywaniu wlsnych slabosci o przelamywaniu barier, ktore jest mozliwe kiedy czlowiekowi przyswieca CEL. to piekny film, o przyjazni, o wzajemnym ludzkim szacunku i o tym, ze niestety nie wszystko w naszym zyciu da sie zaplanowac. 10/10!!!
,,gdyby tak twoja siastrę ( o ile ja masz :) ) dotknoł taki los czy postapił bys tak samo jak trener ?"
Trudne pytanie, na ktore nie ma latwej odpowiedzi - ale po uwaznym rozwazeniu za i przeciw i po wsluchaniu sie w wole owej siostry, zrobil bym zapewne to co najbardziej ulzylo by jej w cierpieniu. Jesli tym czyms bylo by zakończenie zycia pewnie bym jej w tym pomogl. To nie jest akt okrucienstwa - to akt miłosierdzia.
Sam film zas nie tyle traktuje o eutanazji co o walce o wlasna godnosc - Maggie czula, ze jej ta godnosc do konca odebrano, w zwiazku z czym nie chciala juz zyc. Nie dziwie sie jej decyzji bo sam na jej miejscu postapil bym podobnie - nie wyobrazam sobie takiej potwornej egzystencji jaka przypadla jej w udziale po feralnej walce. A wszystkim, którzy taka decyzje krytykują, prosze niech sie zastanowią co nazywaja zyciem - czy w przypadku tak sparaliżowanej osoby moze sie juz liczyc co innego niz tylko instynkt samozachowawczy, jakie sa inne powody dla, ktorych taka osba mogla by chciec zostac przy tzw. ,,zyciu"?
Moja ocena filmu 10/10
Mam wrażenie, że napisałeś post celowo, żeby wywołać dyskusję i podenerwować ludzi. Zamiast przydługiej wypowiedzi o rzekomo nieszlachetnym i tchórzliwym zachowaniu Clinta, powinieneś uczciwie na wstępie zaznaczyć - jestem przeciwko eutanazji, więc film nie trafia do mnie. Po co to zakłamanie? Bo naprawdę ciężko dziełu zarzucić coś ponad kontrowersyjną problematykę. Zresztą, człowiek, widz powinien się umieć zdystansować do przedstawianej historii i spojrzeć na nią obiektywnie, co nie oznacza uciszanie w sobie empatii i zabicie wszelkich emocji. Trudno jednak do każdego dzieła podchodzić ideologicznie, a Ty najwyraźniej tego nie rozumiesz.
Film wspaniały, mistrzowskie ujęcia i światło, które zbudowały intrygujący ,i "duszny" klimat. Atmosfera pewnej anonimowości - miejsca, czasu, każdy z nas mógłby się stać Hilary i życie każdego z nas mogłoby sie diametralnie i boleśnie odmienić. Dla mnie nieporozumieniem jest sprowadzanie tego filmu tylko do problematyki eutanazji, bardziej doceniam heroizm prostej dziewczyny w dążeniu do celu i ciche, lecz solidne wsparcie w trenerze, co jest naprawdę rzadko spotykane. Zawiązała się między nimi bardzo ciekawa i unikalna więź, która przemówiła do mnie swą oszczędnością, delikatną czułością i dystansem, uwiarygadniającym ją na ekranie. Plus doskonałe kreacje, szczególnie Hilary.
Pozdrawiam.
Taki człowiek nie jest zwyrodnialcem ,on przedkłada dobro najbliższej osoby nad własne. W działaniach nie kieruje sie egoizmem ,lecz bierze pod uwage to czego druga osoba chce i potrzebuje najbardziej . Łatwo jest Ci osądzać ale nie możesz wiedzieć ,czy byłbyś w stanie wegetować niczym roślina nie mogąc nawet wstać z łóżka . Czy mógłbyś ograniczyć cały swoj świat i swe potrzeby do czterech ścian . Frankie wiedział,że jeśli to zrobi nic juz nie bedzie jak dawniej,że będzie mu trudno pogodzić się z odejściem Maggie ,a moze nawet nie bedzie mogl juz dalej zyc, ale wiedział równiez,że na swój sposób kocha te dziewczynę i nie chce skazywać jej na cierpienie tylko dlatego ,ze w decydującej chwili przestraszyl sie tego co stanie sie z nim.
Nie wiem czy mnie byłoby stac na tak heroiczny czyn ,ale wiem ,że właśnie tak chciałabym postąpic,bez względu na wszystko .
Film jest bardzo dobry pod wieloma względami. Przede wszystkim wspaniała obsada i scenariusz rzucają się w oczy . Warto też zwrócić uwage na inne elementy fabuły,nie tylko problem eutanazji . Bo przecież to także film o niezwykłej woli walki , o dążeniu do realizacji własnych marzeń bez oglądania się na przeciwności jakie napotykamy .
Temat rzeczywiście niełatwy, ale nie oceniajcie wszystkiego tak szybko, pisząc że trzeba żyć, nawet nie kochając już na tym świecie nic. Jak ja bym była przykuta do łóżka i aparatury, to nie wiem czy ktokolwiek byłby wstanie obudzić mnie do życia. Dla mnie podsumowujące było zdanie wypowiedziane pod koniec filmu przez Maggie - "Frankie nie daj mi tu leżeć tak długo, żebym przestała słyszeć skandujący tłum". Chciała w momencie w którym będzie umierać słyszeć wiwaty czyli symbol tego co osiągnęła. Chciałabym tak jak ona (wiem że to tylko gra aktorska) w godzinę śmierci czuć się spełniona i przygotowana na ostatnią wielką podróż. Czy nie lepiej jest umrzeć z takim przeświadczeniem, niż zgorzkniałym i niespełnionym, pełnym bólu schodzić z tego świata?
Trudno mi pozostać obiektywnym wobec tego filmu. Trenuję boks od wielu lat. Jako człowiek nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co roi się w umyśle człowieka niemal całkowicie sparaliżowanego. Podejżewam, że nie potrafiłabym, nie chciałabym "żyć" w ten sposób. Wzięłam to słowo w cudzysłow, ponieważ uważam, że w tym momencie jest to kwestia dyskusyjna. Czy życie w zamknięciu, w odosobnieniu, wśród pielęgniarek, jako więzień własnego ciała, którego już nawet nie czujemy, można faktycznie nazwać życiem? To życie niemal niewolnicze, o którym już nie możemy samodzielnie decydować. Człowiekowi zostaje całkowicie odebrana godność, wolność i niezależnoźć. "Człowiek albo jest wolny, albo nie jest człowiekiem". Każdy z nas dąży do niezależności. Ta kobieta traci ją zaraz po osiągnięciu jej. Mój przedmówca przytoczył cytat: "Frankie nie daj mi tu leżeć tak długo, żebym przestała słyszeć skandujący tłum". Ona chciała umrzeć jako ktoś, kto odniósł sukces, jako ktoś szanowany i podziwiany, jako ktoś, kto zrealizował swoje marzenia, a przynajmniej jakąś ich część. Chciała umrzeć jako człowiek, a on jej to umożliwił. Skoro Bóg nie był w stanie, ktoś musiał. W tym momencie Frankie przybrał cechy Boga, zapanował nad życiem i śmiercią. Dlatego wielki szacun dla bohatera Clinta Eastwooda. Tak naprawę niewielu z nas byłoby w stanie dokonać czegoś takiego.
Popieram marvinę13 :). Wprawdzie nie o tym chciałam pisać, bo większość tych postów powinna znaleźć się na forum etycznym a nie filmowym. Nie przeczę jednak, że ten jeden z tematów filmu skłania ku dyskusjom i za to więc punkt nr 1. Ja chciałam odnieść się jednak do samego filmu. Nie jestem fanką boksu i nigdy do końca nie wiedziałam co jest w nim tak bardzo ekscytujące? I proszę, oświecił mnie film :). Piękne, mądre słowa, tłumaczące miłość do tego sportu. Więc kolejny plus (a nawet kilka) za uświadomienie :). Gra aktorska bez zarzutu, atmosfera filmu przesiąknięta wydawałoby się prawdziwym potem i wysiłkiem. Ja dam 10/10. Ten ostatni punkt za to, że film wcale nie z mojej półki a tak bardzo zaciekawił...