Eastwood jak wino - im starszy, tym lepszy. "Million Dollar Baby" to porządny kawałek wciągającego i angażującego emocjonalnie kina. Eastwood i Freeman - klasa sama w sobie, nieco gorzej wypada Swank która przez większość czasu gra na jednej nucie. ogląda się jednak z satysfakcją, jest miejsce na powagę, odrobinę patosu, ale i humor (najlepsze są chyba "dysputy" Frankiego z księdzem). nie jest to może doniosłe, bezbłędne arcydzieło, ale pozycja z tych które po prostu bardzo dobrze się ogląda.